sobota, 30 lipca 2016

Pierwsze widoki w Górach Stołowych

Zaczniemy skromnie – od miejsc mniej znanych, choć niewątpliwie wartych obejrzenia. Trzeba się tam wspiąć o własnych siłach, zdobyć szczyty, przejść kilometry ścieżek, zachwycić się terenem, widokami.

na początek - widok ze Szczelińca Wielkiego 

ciemiężyca

dziwny pień w górskim lesie
  
Siedmioosobowa grupka miłośników gór wybrała się tym razem do Jeleńca, gdzie znalazła schronienie w gościnnym pensjonacie. Bardzo im się tam dobrze mieszkało i prosili, żeby podziękować gospodarzowi, panu Wiesławowi Nagórskiemu, co niniejszym czynię (a tu link do strony pensjonatu).

dom pana Wiesława 

Koledzy sporo wędrowali po górach. Pierwszego dnia zdobyli między innymi Kruczą Kopę. 

ruszyli zgodnie

 przeszkody terenowe


urwisko w pobliżu szczytu

 szczęśliwi zdobywcy
 
Ale w tym dniu największe wrażenie wyrwały na nich Łężyckie Skałki. Są to porozrzucane pojedyncze bloki skalne z piaskowca. Nazywa się je Sawanną Afrykańską, bo skały są rozrzucone na przestrzeni rozleglej łąki z pojedynczymi drzewami. Jednym słowem, koledzy nic tylko wypatrywali, zza której skały wyskoczy lew. A może Staś Tarkowski ze sztucerem? 



 Łężyckie Skałki


rozległe przestrzenie "sawanny"

Skoro już tak odważni wędrowali sawanną, to i do piekła ich zaniosło, a konkretnie do Piekielnej Doliny koło Polanicy. Tworzy ją dolina Bystrzycy Dusznickiej, która przepływa miedzy zalesionymi stokami Wolarza i Piekielnej Góry. 

Bystrzyca Polanicka


różne oblicza górskiego lasu

skromny szczyt Wolarza, ale podejście "daje popalić"

Były też na ich trasach inne szczyty, jak choćby Puchacze, Kopa Śmierci czy Skalne Grzyby. Może i próbowali te grzybki wcisnąć do koszyka na kolację, ale nic z tego – zostały na miejscu. 


Skalne Grzyby
 
Tyle pierwszych wrażeń. Zapraszam na kolejne relacje. Uprzedzam – będą ciekawe widoki. Oj, będą.

Zdjęcia – Andrzej i Janek

6 komentarzy:

  1. Aj waj, aleście mi rozbełtali wyobraźnię! Niby już tam byłem, ale zawsze zostaje ogromny niedosyt zwłaszcza że wtedy to głównie jeździliśmy, bez włóczęgi po szlakach, a opony skutecznie izolują od ducha ziemi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szlak trzeba poczuć pod butami, wtedy jest najpiękniej. Zmęczysz się, ale zapamiętasz.

      Usuń
    2. Ba... mi to mówisz...
      Dojechać autem, wysiąść, trzasnąć setkę fotek, a potem odjechać na suty obiad i piwo... turystyka pełną gębą i dla lokalnych społeczności najlepsza bo tacy najwięcej pieniędzy zostawiają. Ale klatka Faradaya którą stanowi karoseria ... itd. itp.

      Usuń
    3. No właśnie. Ja to długo taka naiwna byłam, że się dziwiłam, skąd ci turyści taką świetną kondycję mają - ja upocona ledwo wlazłam na taką np. Czantorię, a tam pełno zrelaksowanych grupek poleguje, piwko sączy. Zero zmęczenia. Dopiero mi ktoś litościwie wytłumaczył, że to przybysze z wyciągu. I z nich jest zysk. Bo ja pić nie będę, żeby się nie sturlać przy schodzeniu.

      Usuń
  2. Piękna fotorelacja... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłopaki się starają. Zapraszam do oglądania następnych.

      Usuń