poniedziałek, 11 września 2017

Bo to atrakcyjna okolica …

Sam dojazd zajmuje nam około dwóch i pół godziny. Z tego pół godziny spędzamy na kieleckim, dworcu PKS. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że obiekt niedługo przejdzie generalny remont, korzystamy więc z okazji uwiecznienia jego stanu obecnego. Będzie zdjęcie historyczne.

kielecki dworzec PKS, zwany popularnie "spodkiem" albo "UFO"

przemyślane i bardzo wygodne rozwiązanie komunikacyjne dworca 

"strażnicy" dworca
 
Właściwą trasę zaczynamy w Czajęcicach, gdzie próbujemy dostać się na teren zabytkowego parku wokół dworu zbudowanego przez Tadeusza Reklewskiego (z tym nazwiskiem jeszcze się spotkamy) na przełomie 18. i 19. wieku.
Park jest. W nim staw z niewielką wyspą. Bobry dostają się tam bez problemu. Już nawet podgryzają wiekowe topole. Że też nie mają odrobiny szacunku dla takich potężnych starych drzew!

dworski staw z wyspą

okazała topola ze śladami bobrzych zębów 
 
Dwór też jest. Informacje internetowe sugerowały zły stan i opuszczenie. Jest inaczej. Dwór ma właściciela, który prowadzi prace renowacyjne. Jest nieźle, a będzie lepiej. 

dwór w Czajęcicach
 
W okolicy ma być figurka Jana Nepomucena. Nie znaleźliśmy jej. Zamiast niej – stary przydrożny kamienny krzyż. 

dziewiętnastowieczny krzyż
 
Przechodzimy obok zabudowań dworskich i polnymi drogami wędrujemy w kierunku Waśniowa.
I znów kamienne krzyże, pola – teraz puste, możemy zaryzykować przejście ścierniskiem bez ścieżki. Najładniejsza jest polna droga przez Kolonię Pękosławice. Ma nawet przyjemny wąwóz, ale cóż z tego, że taka przyjazna dla stóp, skoro widać już przygotowania do zrobienia asfaltowej szosy. Dobrze, że zdążyliśmy przed asfaltem.

widok na Łysiec z polnej ścieżki 


z Prusinowic do Pękosławic 

 przydrożny krzyż w Pękosławicach

Wreszcie jesteśmy w Waśniowie. Najpierw zwiedzamy cmentarz parafialny. Jest tu sporo ciekawych dziewiętnastowiecznych nagrobków. Wśród nich grób rodziny Reklewskich – właścicieli Mirogonowic (w ich dworze byliśmy w ubiegłym roku – tu link). Czyli nie tylko w Czajęcicach był dziedzic z tej rodziny.

jeden ze starych nagrobków

groby rodziny Reklewskich 
 
Cmentarz jest położony w pobliżu kościoła parafialnego w Waśniowie. Wypada zauważyć, że Waśniów ma niezwykle bogatą historię, jest wprawdzie obecnie wsią, ale był miastem, a prawa miejskie otrzymał w roku 1351, zaś najstarsze zapiski o nim sięgają jedenastego wieku. Waśniowski kościół powstał w roku 1656 na miejscu dużo starszego drewnianego kościoła. 

 późnorenesansowy kościół pod wezwaniem świętych Apostołów Piotra i Pawła 

fasada kościoła z rzeźbą, która oficjalnie przedstawia św. Piotra, jest jednak podobno wizerunkiem poety Wespazjana Kochowskiego, pochodzącego z okolic Waśniowa (w kaplicy kościoła znajduje się tablica epitafijna poety)

zabytkowa kościelna dzwonnica

Mieliśmy wyjątkowo dużo szczęścia, bo udało nam się wejść do wnętrza i obejrzeć jego barokowe wyposażenie. No i nie pominę informacji o tablicach epitafijnych, a wśród nich znów przewijają się nazwiska z rodziny Reklewskich.
 
nawa główna kościoła

ołtarz główny z figurami patronów świątyni

w kaplicy bocznej ołtarz z obrazem Matki Boskiej Szkaplerznej przeniesiony z kaplicy na Górze Witosławskiej 
 
jedna z tablic epitafijnych
  
Brama prowadząca z plebanii na plac kościelny jest pomnikiem Wincentego Reklewskiego, który zginął 27 grudnia 1939 roku broniąc proboszcza przed rabusiami. 
 
brama pamięci Wincentego Reklewskiego  
 
Jako dawne miasto Waśniów ma niewielki rynek, na którym znajduje się ufundowana w roku 1860 przez Wincentego i Ewę Sierpińskich figura Matki Boskiej. 

figura maryjna na rynku 
 
A przy drodze w kierunku Ostrowca zobaczymy nieduży zbiornik wodny „Węgierka”, po którym pływa herbowy ptak Waśniowa – łabędź, na brzegu zaś mieszkańcy łowią niewielkie rybki albo oddają się drzemce. 
 
zbiornik Węgierka na rzece o tej samej nazwie 

waśniowski łabędź 
 
Nasza grupa maszeruje przez opustoszałe pole buraków na południowy wschód. Nigdy jeszcze nie miałam okazji iść takim  polem po zbiorach – ludzie, ile tam się tych buraków marnuje! Gdyby nie ciężar, to każdy z nas by mógł uzbierać z pół worka buraków na zimę.
Później kierujemy się na wschód – przed nami zachęcający widok – ładne wzgórze z porządną polną drogą. Oddziela nas od niego dopływ rzeki Węgierki. No, nie wiem, jak my go pokonamy. Już na Węgierce rozegrały się  dramatyczne sceny, a jedna osoba (czyli wiadomo, kto) nie dała rady przeskoczyć tej rzeki i musiałam się sromotnie wycofać do mostka. Co będzie teraz? Obawiam się, że przy drugiej rzece koledzy mnie po prostu wrzucą do wody. Na szczęście rzeczka tak wąska, że wszyscy przeszli bez problemu, a za nią wspomniane wzgórze z widokiem za miliony dolarów. Roztacza się z niego niesamowita panorama na całe Pasmo Jeleniowskie i calutkie Łysogóry! Tu by można zostać nawet na cały dzień, ale pora w dalszą drogę.
 
  pola na wschód od Waśniowa 
 
rzeczka za nami (to ten ciemny pasek w centrum zdjęcia) 
 
Łysogóry na horyzoncie 

Teraz docieramy do wsi Mychów. W Mychowie Kolonii wykazujemy się brakiem wrażliwości na ujadanie psiaków i dzięki temu możemy zobaczyć interesujące gospodarstwo rolne z uroczym zwierzyńcem (w tym te psiaki) oraz ładnym stawem. Szkoda tylko, że gospodarz niezbyt rozmowny… za to zwierzyna radosna i skora do zabawy.



  pola Mychowa Kolonii

leśny zwierzyniec 

lama

wiejski staw

W samym zaś Mychowie podziwiamy osiemnastowieczny kościół pod wezwaniem św. Barbary z jego wieżami i kaplicami. 

kościół pod wezwaniem św. Barbary 
 
jego wnętrze

krzyż z roku 1856
 
Z Mychowa wychodzimy drogą, która prowadzi przez malowniczy lessowy wąwóz. 

droga w wąwozie
 
Powinna nas ona doprowadzić do Biechowa, ale nie pozwalamy jej na to, wolimy pójść w pola. Mamy więc polne ścieżki i przedzieramy się przez ugory w trawach po pas. Ale jest nienudno. No i widoki na okolice co trochę inne.  

 pola Mychowa

tu jeszcze trawy niezbyt gęste

było i tak

Trafiamy do jeszcze jednego niewielkiego wąwozu, z którego wychodzimy już  na dobrze nam znaną drogę w stronę Chmielowa.  


leśny wąwozik
 
  pola znane z poszukiwania słynnego szkiełka (tu link)
 
A jak Chmielów, to … Oczywiście – nasz ulubiony wąwóz. Tym razem w wersji letniej. Inaczej teraz wygląda niż zimą, co naprowadza mnie na myśl, że śmiało możemy powtórzyć teraz nasze zimowe trasy – będą wyglądać zupełnie inaczej. 



letnia wersja wąwozu
 
Za Chmielowem stacja w Boksyckiej i powrót klimatyzowanym pociągiem do domu.
Trasa liczyła 19,7 kilometra i sami powiedzcie, czy zasłużyła na ocenę z tytułu wpisu.

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Wąwozy super... foty fajne. Dworzec PKS od początku był bez pomysłu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze w tych wąwozach jest to, że ciągle jakieś nowe nieoczekiwanie wyskakują w tej okolicy.
      Dworzec był świetnym rozwiązaniem dla ruchu autobusów. Niestety, po tym, jak padł kielecki PKS, zaczęły się problemy z dworcem i nasze, podróżnych, z szukaniem miejsca, z którego odjeżdżają busy. A przecież stad może odjeżdżać wszystko - i duże i małe autobusy. W dodatku bezkolizyjnie.
      Oby po remoncie ten dworzec stał się centralnym punktem komunikacji autobusowej Kielc. Dla nas - marzenie!

      Usuń
  2. Baaaaardzo atrakcyjna trasa.

    Imwidzisz tu pojawia się problem z nikczemnymi seksistami, którzy po prostu wzięli by delikwentkę na ręce i przenieśli/przerzucili przez rzeczkę...
    A z braku seksistów....

    Wąwozy super, less to iednak estetyczniejszy materiał rzeżbiarski dla matki natury niż ił.

    Taka sugestia. Jak by tak wrzucać na posty jeszcze mapkę googla z zaznaczonym centralnym punktem wypadu? Teraz zajęło mi sporo czasu nim na mapie zlokalizowałem miejsca którymi wędrowaliście.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do seksistów - udało im się wymusić przerzucenie plecaka, aparatu fotograficznego i butów. Ale już osoba po wyjęciu z butów stanęła okoniem i nie było rady. Trzeba było te buty przerzucić z powrotem - niech uparta baba idzie, gdzie chce.
    A w sprawie mapki - to ja nie wiem, czy to umiem. Mogę dać skan trasy z mapy compassu. Jeśli potrafisz wytłumaczyć blondynce po studiach filologicznych, jak mapkę googla wkleić - tłumacz. Może zrozumiem i się nauczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok. Zrobię specjalny wpis na ten temat.

      Usuń
    2. Jeśli Ci to nie sprawi kłopotu, to w porządku.

      Usuń