Zamek
jest tak stary, że bez problemu się domyślimy jego budowy w czasach Kazimierza
Wielkiego. Był własnością królewską do czasu, gdy król Władysław Jagiełło
podarował go mężnemu rycerzowi – Klemensowi z Moskorzewa.
Ów
zamek został rozbudowany w piętnastym wieku przez potomków Klemensa. I tak mamy
zamek górny (starszy) i dolny (późniejszy).
zamek Kamieniec - łatwo rozróżnić górny i dolny zamek, a i wieś też trochę wchodzi w kadr
zdjęcie zamku z innej perspektywy i z innych lat (ubiegły wiek - koniec lat osiemdziesiątych)
Utrzymanie
zamku nie jest tanie i w końcu dolny zamek został sprzedany w roku 1530. Mamy teraz dwóch właścicieli
– Kamienieckich i
Firlejów, a od 1601 roku Skotnickich i Firlejów. I wtedy się zaczęło – oba rody
nie mogły się nijak porozumieć, dochodziło do ciągłych sporów o wszystko – mur
graniczny, studnię, pola uprawne i Bóg wie, co jeszcze.
otóż i on - słynny mur graniczny
Skąd
to znacie? Ci, którzy czytają – z lektury „Zemsty” Aleksandra Fredry, ci, co
wolą filmy – z filmu Antoniego Bohdziewicza i Bohdana Korzeniewskiego lub
nowszego – Andrzeja Wajdy, miłośnicy teatru byli na sztuce w teatrze albo
obejrzeli w telewizji. Ja mam zaliczone wszystkie warianty. I lubię „Zemstę”.
Dlatego
tak się ucieszyłam, że wybieramy się do zamku Kamieniec.
Dotarliśmy tam z rezerwatu Prządki.
Najpierw
zwiedzamy okolice zamku. No, nie jest źle – ładne skały, na których się wznosi,
wychodnie skalne w pobliżu. Tu lecę po śladach Macieja, który porządnie i z
detalami je opisał (tu link). Nie będę się powtarzać, zajrzyjcie,
przeczytajcie.
na takiej skale wznosi się zamek
skała - miejsce pamięci rodziny Białasów
druga skała jako miejsce refleksji religijnej
Wreszcie
zamek. Wymarzony, wytęskniony. I…
Klapa.
Bo przecież Wajda nie tu kręcił swój film, a w zamku Ogrodzieniec. Tamten jest
większy, ma, że tak powiem, prezencję. A tu – delikatnie mówiąc wielkie to
zamczysko nie jest. Nic to, może będzie jednak nieźle.
i cóż, że skromniejszy, ale równie wiekowy
W kasie obsługa, jaką dawni właściciele by chyba batożyć kazali. Obsługuje
gości (wszak gośćmi jesteśmy, chociaż te parę złotych za bilet płacimy), je kanapkę i pali papierosa. No, ręce i nogi
opadają.
Mimo
wszystko nabywamy bilety, robimy sobie śniadanie w pobliżu zamkowych murów (są ławki i
stolik) i ruszamy na zwiedzanie.
w pobliżu mamy skałę z tablicą upamiętniającą Olgę i Andrzeja Małkowskich
pilnuje nas pliszka
dolny zamek
tak to wyglądało ponad trzydzieści lat temu
Ed wspomina, jak to dawniej zwiedzał górny zamek, jakie to widoki na Prządki z
niego były.
widok z górnego zamku na dolny
portal, a w nim jako sztafaż Jelonek (tym razem wyjątkowo bez skrzypiec)
widok z zamku Kamieniec na Prządki
Teraz
docieramy do muru granicznego i dalej wstęp wzbroniony.
No
to się pokręcimy po terenie. Zaglądamy tu i tam.
renesansowe okno
drzwi z herbem Kamienieckich - Pilawa
Jest kaplica zamkowa z
interesującym współczesnym, ale świetnie udającym stary, ołtarzem. Jest
muzealna ekspozycja. Fakt – skromna, ale czego tu oczekiwać.
ołtarz w zamkowej kaplicy
fragmenty ekspozycji muzealnej
Wychodzimy
poza mury, może widoki będą. No, może później, jak się pogoda poprawi, bo na
razie wszystko, co tak Maciej (tu link) i Ed zachwalali schowane za mgłą.
lekko zamglony widok z zamku
Tadeusz Kościuszko z pomnika - ten to ma widoki!
Opuszczamy
zamek Kamieniec. W pobliżu spotykamy starą chyżę, która chyli się tu ku
ziemi od wielu, wielu lat.
dawniej
i dziś
Schodzę
z zamkowego wzgórza w nadziei, że może z daleka uda mi się ciekawie pokazać zamek. Szukam dobrego ujęcia. I tak natrafiam na ścieżkę przyrodniczą „Przy
zamku Kamieniec”. Koledzy idą ze mną.
Nie
przeszliśmy całej ścieżki, ale „zaliczyliśmy” kapitalne skałki u podnóża zamku.
To grupy skałek Krowia Turnia i Kursowa.
Nie mam pojęcia, dlaczego je tak nazwano, ale przyjemne są. Warto do nich
zajrzeć. Myślę, że warto było przejść całą ścieżkę. Ale mamy zaplanowane przejście do Krosna, to zbieramy
się w drogę.
skałki na południe od zamku (piaskowiec ciężkowicki, jak mniemam)
Jeśli
tą drogą wędrował Papkin, to miał potem co opowiadać, bo widoki tu niesamowite.
I w jego czasach asfaltu nie było. Ale krokodyla to i dziś brak.
pożegnalny rzut oka na zamek od strony kościoła pod wezwaniem świętych Franciszka i Jana z Dukli
na zielonym szlaku do Krosna
kapliczka przy szlaku
Nie
cały czas maszerujemy asfaltem. Są i polne odcinki trasy. Ba, nawet udaje nam
się zgubić szlak i przedzieramy się przez chaszcze wszelakie.
samotna (ale zelektryfikowana) chyża wśród pól
jeszcze jedna kapliczka
I
w końcu docieramy do Krosna. Ale to już zupełnie inna historia.
*
A. Fredro „Zemsta”.
Zapytacie,
skąd Fredro znał historię waśni o zamek Kamieniec. Otóż hrabia Fredro ożenił
się z córką jednego z kolejnych właściciel zamku – Zofią Jabłonowską, która
wniosła mu ów obiekt w posagu. Jako pan na włościach zainteresował się ich
historią i natrafił na dokumenty obrazujące wieloletni spór prowadzony przez
Skotnickich i Firlejów, zakończony, jak w „Zemście” ślubem Klary i Wacława,
czyli Zofii Skotnickiej i Mikołaja Firleja.
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Kawał historii... a co po nas zostanie ?
OdpowiedzUsuńObawiam się, że plastikowe butelki i inne śmieciowe opakowania.
UsuńAle, z drugiej strony, powstaje teraz dużo interesującej architektury, jak choćby kompleks na Rzepce w Chęcinach. Może to przetrwa i będzie nas godnie reprezentować.
W latach 90-tych byłem tam pierwszy raz i nie pobierano żadnych opłat a i ruina była bardziej zrujnowana... Co odważniejsi pamiętam wspinali się na mury, nieraz całkiem wysoko :) Przy dobrej widoczności można z okolicy dostrzec Tatry :)
UsuńRusztowania przy ścianach górnego zamku mogą świadczyć o próbie ratowania stanu ruiny. Może wybierzemy się za jakie 10 lat i zamek będzie jak nowy.
UsuńTak teraz "odpicowano" (jeśli mogę tak napisać)ruiny zamku w Chęcinach. Niby nadal ruina, ale porządnie wygładzona, jak po botoksie. I przy okazji wzrasta ilość zwiedzających.
Potwierdzam słowa Eda i Kamila przed laty można było wejść na górę. Potem zamek trafił w prywatne ręce i owe ręce usiłują coś tam zrobić, ale widać koszta kaducznie wielkie i mozolnie to idzie, wkrótce wszakze same rusztowania wartość zabytkową z racji wieku mieć będą, tedy rąk nie załamywawszy cieszyć się winniśmy ;)
OdpowiedzUsuńO, tego zabytkowego materiału budowlanego to się tam sporo poniewiera pod murami. I niby jakiś robotnik snuje się z narzędziami, ale to wszystko rozlazłe takie, rozmemłane.
Usuń