Takimi
drogami wędrowaliśmy z Iwonicza do Iwonicza-Zdroju i dalej do Jasionki. Pogoda
dopisała, widoki były.
pola i ścieżki w okolicach Lubatowej
Z
Iwonicza szliśmy czerwono znakowaną ścieżką najpierw na południowy zachód, a
potem na południe. Na naszej mapie znakowana była tylko ta pierwsza część
trasy, ale w rzeczywistości całą trasę mieliśmy znakowaną.
Początek
– droga wyłożona betonowymi płytami. Wytrzymaliśmy. Podejście niewielkie, ale
odczuwalne, wystarczyło co jakiś czas się odwrócić i widok za plecami inny był.
na ścieżce
widok na północ
widok na wschód
W
pewnym miejscu natknęliśmy się na drogowskaz kujący w lewo od drogi ku
cmentarzowi cholerycznemu, który na mapie nie był zaznaczony, ale poszliśmy za
drogowskazem. Bardzo słuszna decyzja, bo trafiliśmy na kurhanek na miejscu, gdzie
podczas okrutnej epidemii cholery w roku 1831 pogrzebano 115 osób – mieszkańców
Iwonicza. Kolejna epidemia nawiedziła okolice w roku 1849, a potem w 1873. Jak
czytamy na tablicy informacyjnej przy cmentarzu, nie ma pewności, czy ofiary
dwóch późniejszych epidemii też były tu chowane, ale skoro nie zachowało się
inne miejsce, upamiętniono je tutaj. Cenne i poruszające jest to, że na tablicach
przy wejściu na cmentarz wymieniono nazwiska wszystkich zmarłych – tych, o
których nawet czasem nie miał kto pamiętać, a zachowały się w księgach
parafialnych i wracają do pamięci odległych potomków.
cmentarz wśród pól
cmentarne tablice
kamienny krzyż, który stoi na miejscu pochówku tak dawno, że nie wiadomo, kiedy go ustawiono
Z
kurhanu wracamy do znakowanej drogi i docieramy do skraju lasu, gdzie nasza
mapa wskazuje miejsce pamięci. Jest tablica kierująca bez szlaku do lasu. To
słynny w okolicy Las Grabiński, w którym 24 lipca 1944 r. o poranku
niemiecko-ukraiński batalion SS Galizien (znane są nazwiska dowódców, ale nie
zasługują na wspomnienie) zamordował strzałem w tył głowy 72 Polaków – w
większości członków AK i BCH, którzy wcześniej byli więzieni w Jaśle. Zbrodnia
miała naocznego świadka, który nie zdążył sprowadzić na czas pomocy. Tuż po
zakończeniu działań wojennych ciała zamordowanych zostały ekshumowane i są
pogrzebane na cmentarzach w Iwoniczu i Lubatowej. W roku 1947 poświęcono wystawiony w lesie na
miejscu zbrodni pomnik upamiętniający jej ofiary.
pomnik w Lesie Grabińskim
pobliski potok - to on był ostatnią drogą skazanych, bo Niemcy obawiali się prowadzić ich otwartymi drogami i polami
Po
wyjściu z lasu kierujemy się na południe, gdzie mapa zapowiada punkty widokowe
na okolice. Są. A nawet i bez nich przyjemne widoki mamy przed sobą i po
bokach.
podejście na wzgórze z rozległymi widokami
pierwszy tego dnia widok na Cergową
Niedaleko
Iwonicza-Zdroju napotykamy jeszcze jeden drogowskaz. Ten kieruje do źródła
Bełkotka. Nie wiem, co nam odbiło, ale uznaliśmy, że do miejsca z taką
niepoważną nazwą nie warto iść. Błąd! Nazwa wynika z pęcherzyków metanu
wydobywającego się na powierzchnię wody. Źródełko jest adresatem uroczego
wierszyka Wincentego Pola, którego popiersie znajduje nad wodą. W pobliżu jest
też pomniczek ku czci Karola hrabiego Załuskiego zasłużonego dla uzdrowiska
Iwonicz-Zdrój. No to się pokajałam wobec Bełkotki, a zdjęcie mam dzięki uprzejmości
koleżanki.
W cieniu
tych lasów coś tam szemrząc słodko,
Dziś, jak
przed wieki witasz nas, „Bełkotko”.O, jak natchnienie przez duszę przepływa,
Czysty się płomień z twych nurtów dobywa,
A czcią przejęci nad źródłami twemi
Wielbimy Boga w cudach naszej ziemi,
Bo ogień święty i szmer źródła rzewny,
Co tajemniczo spod ziemi wychodzi,
Jest temu życiu serc naszych pokrewny,
Co się z płomieni i łez cichych rodzi.
Jest
oczywiste, że schodzimy do uzdrowiska, o którym pisałam w poprzednim poście. Opuszczamy
je ścieżką w kierunku góry Żabiej.
schody na początek trasy w uzdrowisku
schody na początek trasy w uzdrowisku
Na razie maszerujemy lasem, ale i w nim jest możliwość wychynięcia na skraj i podziwiania
widoków.
przyjemna leśna ścieżka
na skraju lasu
i znów Cergowa na horyzoncie
przyjemna leśna ścieżka
na skraju lasu
Na
tym odcinku trasy Janek łapie punkty. Wypatrzył sporych rozmiarów plakat
reklamujący miejsce o wiele mówiącej nazwie „jaroszewiczówka” lub „gierkówka”. Poszliśmy
w kierunku tego obiektu. To niewielka leśniczówka, w której zapewne wymienieni
dygnitarze przed laty bywali. Obecnie jest tu spokojne miejsce, gdzie można
wynająć pokój, wypocząć.
zaciszna leśniczówka - miejsce z przeszłością
I
znów wracamy na szlak. Przed nami widok na Żabią i w gruncie rzeczy całą
okolicę. Żabia jest bardzo charakterystycznym szczytem z krzyżem i miejscem
widokowym z objaśnieniami. Wymarzony cel wypraw kuracjuszy.
widok na Żabią
i nikt się nie pomyli
widok z podejścia na Żabią
krzyż na szczycie i łatwo zgadnąć, jaka góra w tle
Nie zamierzamy wracać do Iwonicza. Szlak się skończył, ale mapa pokazuje
ścieżki, którymi zejdziemy do Lubatowej, a potem w pobliżu sklepu wejdziemy na
drogę na szczyt Zygmuntówka. Widzimy, że właśnie pracuje tam traktor – taka
jest wspaniała widoczność! Oczywiście sklepu nie widać, ale jest zaznaczony na
mapie.
zachęcająca perspektywa
przez wysokie trawy
W
Lubatowej sklep jest zgodnie z mapą, przy nim wchodzimy na Zygmuntówkę i
kierujemy się polnymi ścieżkami w stronę Jasionki. Trochę nam się te ścieżki
gubią albo rozmnażają, ale radzimy sobie nieźle.
stareńka chata
widoki za nami
i przed nami
ten bociek ewidentnie żabkę łyka
maszerujemy prosto na ...
krótka narada na rozstaju dróg
stareńka chata
widoki za nami
i przed nami
ten bociek ewidentnie żabkę łyka
maszerujemy prosto na ...
krótka narada na rozstaju dróg
W
Jasionce jesteśmy równo z busem na przystanku. Wcześniej rozglądamy się po wsi,
ale tu zauważamy tylko jedną chyżę.
chyża w Jasionce
chyża w Jasionce
Myślę,
że ta wycieczka była jeszcze w Beskidzie Niskim, choć już w gruncie rzeczy na
granicy. Następne, które odbyliśmy w czerwcu, były raczej na terenie pogórza. Ale i
one atrakcyjne. Przekonacie się o tym z kolejnych relacji.
Zdjęcia – Halinka,
Edek, Janek i ja
Widoki przednie... krzyże też dopisały.
OdpowiedzUsuńI najbardziej mi głupio, że tyle lat przeżyłam nie wiedząc, jak tu ładnie. Nic, tylko w jedną stronę się jeździło. Dobrze, że wyruszyliśmy w tym roku w nowe dla mnie okolice.
UsuńIwonicz Zdrój to jak najbardziej Beskid Niski :) To tereny z niezłymi widokami pełne ciekawych miejsc. W okolicach Lubatowej fajnie wygladają szachownice pól uprawnych, takie małe skrawki i na każdym coś innego rośnie ...
OdpowiedzUsuńNie byłam pewna, bo on już tak jakoś na granicy.
UsuńAle nasze Skarżysko zalicza się do Gór Świętokrzyskich, chociaż, żeby tak na najwyższe szczyty się załapać, to z godzinkę z okładem musimy podjechać.
I to jest to co lubię w tych naszych górach/pagórach najbardziej!
OdpowiedzUsuńA o cmentazu cholerycznym pojęcia nie miałem, wpisany na listę celów.
Bełkotkę oczywiscie znam, tyle ze szliśmy od uzdrowiska. Wtedy było tan przez potok sporo wiatrołomów, to szpanowałem przed synami, umiejętnoscią chodzenia po kłodach (się pracowalo przy wycince i w tartaku... cóz z tego ze trzydzieści lat temu., podobno tego się nie zapomina ;) ). Jakiś pan (na oko z piętnascie lat młodszy) też chciał poszpanować... skończył mokry, brudny i wyobtłukiwany.
Bardzo tam jest ładnie. I trafiliśmy na słoneczny dzień - sama radość. Nawet bez szlaku.
UsuńA do szpanowania trzeba się odpowiednio przygotować. Tak młodzik nie wie, że dużo chodzisz i potrafisz sobie poradzić. No i myśleć trzeba!
Mogliśmy zweryfikować powyższe relacje... nic ująć nic dodać. (marzec 2018)
OdpowiedzUsuńCzyli kontrola nie wykazała braków. To dobrze,
Usuń