poniedziałek, 14 maja 2018

Non omnis moriar*


„Nie wszystek umrę” pisał  z wiarą w trwałość swego dzieła Horacy.
Nam udało się przekonać o trwałości niektórych dzieł rodu Lanckorońskich, którego ostatnia przedstawicielka, profesor Karolina Lanckorońska,  zmarła w roku 2002.
Wielowiekowa historia tego rodu jest związana i z naszym regionem. Przodkowie Lanckorońskich otrzymali od króla Kazimierza Wielkiego urząd wójtowski w Wodzisławiu. Miasto (obecnie wieś) było lokowane na prawie magdeburskim w czasach Łokietka. 

herb Lanckorońskich - Zadora nad jednym z portali kościoła p.w. świętego Marcina w Wodzisławiu  

W 16. wieku Lanckorońscy przeszkli na kalwinizm i sam Wodzisław stał się jednym z centrów kalwinizmu na ziemiach polskich. Tamtejszy drewniany kościół przeznaczono na zbór.
Dopiero w roku 1613 Samuel Lanckoroński nawrócił się na katolicyzm i ufundował nowy kościół w Wodzisławiu. To obecny kościół pod wezwaniem św. Marcina.
Nie uda się już zobaczyć jego pierwotnego stanu, bo zmienił się na  skutek kilku pożarów. Niemniej jednak jest godny obejrzenia.

kościół w Wodzisławiu 

dzwonnica

 wnętrze świątyni
 
Zacznijmy od ołtarzy. W ołtarzu głównym zainteresował nas rzeźbiony krucyfiks z otaczającymi go figurami. 

ołtarz główny
 
Po lewej stronie ołtarza głównego zobaczyć można zakupiony w Wiedniu przez Kazimierza Lanckorońskiego obraz przedstawiający patrona świątyni – świętego Marcina.

święty Marcin
 
Zaglądamy do kaplicy Matki Boskiej Różańcowej z piękną osiemnastowieczną rzeźbą. Na jednej ze ścian tej kaplicy umieszczono siedemnastowieczny obraz maryjny.

figura MB Różańcowej

obraz "Królowa Aniołów"
 
Druga kaplica poświęcona jest niezwykłemu świętemu – to grobowa kaplica Lanckorońskich z ołtarzem i relikwiami świętego Peregryna. Owe relikwie sprowadzili z Rzymu Lanckorońscy. Bardzo uważnie się rozglądałam, ale nie zauważyłam relikwiarza w kształcie trumienki. Wydaje mi się, że jest on zasłonięty figurą Chrystusa ustawioną na ołtarzu. 

oltarz w kaplicy świętego Peregryna

W podziemiach kościoła znajdują się trumny z prochami członków rodu, a w nawie głównej podziwiamy dwa wspaniałe marmurowe nagrobki – Macieja Lanckorońskiego i jego syna Antoniego.

nagrobek Macieja hrabiego Lanckorońskiego ostatniego wojewody bracławskiego 

nagrobek Antoniego hrabiego Lanckorońskiego
 
Jest jeszcze jeden szczególny dowód na trwałość pamięci o rodzie Lanckorońskich w gminie Wodzisław.
Otóż w Lesie Sieleckim, który rozciąga się na północny zachód od Wodzisławia, utworzono ścieżkę dydaktyczno-historyczną im. profesor Karoliny Lanckorońskiej. 


na ścieżce edukacyjnej 

Kończy się ona przy wiekowej jodle nazwanej imieniem pani profesor. Drzewo jest imponujące. Niestety, duża jego część została złamana podczas jakiejś wichury i leży w pobliżu. 


 pień pomnikowej jodły "Karolina"

zdjęcie z tablicy informującej o życiu i zasługach pani profesor 

W lesie można znaleźć również inne pomnikowe drzewa nazwane imionami wybitnych przedstawicieli rodu Lanckorońskich, na przykład buk "Samuel", czy wiąz "Maciej". Do nich jednak nie dotarliśmy, bo plan wycieczki był zbyt bogaty i przyszło z czegoś zrezygnować. Ale nie odmówiliśmy sobie podziwiana okolic Lasu Sieleckiego i pobliskich wiosek.

w Lesie Sieleckim

 widok na pola wsi Zielonki
 
Wypada jeszcze dodać, że w wodzisławskiej szkole znajduje się izba pamięci profesor Karoliny Lanckorońskiej (w niedzielę raczej zamknięta), a w kaplicy św. Peregryna umieszczono jej epitafium.


Na zakończenie wpisu o Wodzisławiu dodam jeszcze kilka zdań o tutejszej synagodze. Niektórzy twierdzą, że powstała początkowo jako zbór kalwiński, ale najprawdopodobniej została zbudowana dużo później, bo w wieku siedemnastym. Tak czy inaczej jest teraz w stanie ruiny, a szkoda, bo to był piękny obiekt.

synagoga w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku 

jej stan obecnie  

portal

rzut oka do wnętrza
 
I w tym miejscu kończę pierwszą część relacji z niezwykle bogatej wycieczki niedzielnej. Ciąg dalszy zapewne niebawem nastąpi.

Zdjęcia – Edek i ja

*Horacy, Pieśń III

10 komentarzy:

  1. Nie znam tego miejsca... pola fajne ale inaczej bym przyciął - mniej nieba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedługo, jak mi się wydaje, dziesięciolecie bloga, stworzyłaś sobie pomnik i szczerze Twoją pracę podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, do dziesięciolecia sporo brakuje, bo ten blog zaczęłam w roku 2013, a poprzedni wystartował w 2012 i po jakimś czasie padł. W lipcu mogę obchodzić pięciolecie. Jeszcze nie myślałam, czy i jak to uczcić.

      Usuń
    2. Uczcić, uczcić!
      W profilu masz, że na Bloggerze od 2009 roku, stąd mi się jubileusz zrobił.

      Usuń
    3. Rozumiem, ja wtedy założyłam profil, żeby komentować jeden już nieistniejący blog.
      Ale jak czcić wirtualny jubileusz? Może zamieszczę zdjęcie tortu. :)

      Usuń
  3. Bardzo bogata tradcja Lanckorońskich. Miejsce warte odwiedzenia.
    W przypadku synagogi widać postępujący rozpad, ale reszta zdaje się nabierać sił witalnych i rozkwita (no może poza zlamaną sosną...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne odczucia. A na wichurę nic nie poradzisz. Zwłaszcza, gdy jesteś wiekową jodłą.

      Usuń
  4. Bardzo zawsze boleję nad niszczejącymi budynkami. Widok tej synagogi smutny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro to dopiero będzie smutno... Niestety. Ostrzegam lojalnie.

      Usuń