poniedziałek, 25 lutego 2019

Miało nie być nic nowego

I długi czas wszystko wskazywało na to, że faktyczne – nic nowego. Trasę wybrałam z gatunku moich klasyków – lekka, łatwa, przyjemna, sprawdzona w wielu wariantach.
Start w Starachowicach Michałowie. Oczywiście bez szlaku, co niezbyt się podobało Jankowi, który uznał, że taka ładna droga zasługuje na szlak. No to się w końcu jakiś przyplątał.

na drodze pozostałości zimy, a na drzewach - jesieni

Nasza droga prowadzi wzdłuż Kamiennej. 

Kamienna

i ścieżka nad nią  
 
A na rzece prawdziwy łabędzi raj. Ptaki pływają pojedynczo, parami, grupkami. My zaś wysilamy nasze obiektywy, żeby coś uchwycić do pokazania. Zagadnięty wędkarz narzeka, że po zarzuceniu przez niego wędki łabędzie nurkują i starają się ściągnąć przynętę z haczyka – takie zmyślne. 

 z lekkim obrzydzeniem omija wyrzuconą przez ludzi butelkę 

 kosmetyka

 już nie brzydkie kaczątko 

 Obrócisz tak głowę?

Nad zalewem wkraczamy na wał przeciwpowodziowy. Przyjemnie się wędruje, szkoda, że brak słońca nie pozwala na zrobienie efektowniejszych fotek. Nic to, grunt, że nie pada. 

 chłodno jest - wędrujemy więc dziarsko dla rozgrzewki

Plaża, którą spacerowałyśmy wiosną ubiegłego roku z koleżanką (tu link), tym razem niedostępna – prawie cała zalana wodą. 


 nad zalewem w Brodach

Za to droga remontowana wtedy gotowa, z eleganckimi chodnikami, barierkami. Na szczęście jest przejście dla pieszych, które pozwala nam na przedostanie się na czerwony szlak prowadzący do rezerwatu skalnego w Krynkach. 

niewielki staw przy ścieżce w stronę rezerwatu (widok z dwóch brzegów)
 
W rezerwacie następuje kompletny zanik choćby pozorów dyscypliny wycieczkowej. Towarzystwo się rozłazi i z zapałem fotografuje skałki. Wiem, były już na blogu sto razy, będą i dzisiaj. 

natura sama tworzy takie schodki


 piaskowce triasowe 

moim zdaniem głowa pawiana

Trójka śmiałków zagląda do wąwozu skalnego. Teoretycznie można zaryzykować przejście nim, ale w praktyce nikt się nie pali do złamania kończyny na skutek poślizgu na mokrych kamieniach zalęgających na jego dnie. Parę fotek i taktyczny odwrót do grupy.

skalna ściana wąwozu

zimowy akcent
 
Tymczasem koleżeństwo już eksploruje drugą grupę skałek, przyłączamy się więc do zabawy. Ja nawet wpełzam do niedużej jaskini. Jest tak nieduża, że wyjście z niej nie nastręcza żadnych trudności.


 skałki po drugiej stronie drogi


skałka z Grotą Skrzatów 

na razie skałka ma spokój, ale już za chwilę...

miejsce lądowania grupy desantowej

Tradycyjnie po wyjście z lasu opuszczamy szlak, ale nie tym razem – ziemia jest porządnie zamarznięta, brak błota, decyduję się przejść polnym odcinkiem szlaku. Jest nieźle, jeden drobny mankament – widoki na Góry Świętokrzyskie na horyzoncie raczej słabe przy pochmurnej pogodzie.

zdobywamy niewielkie wzniesienie

 ze szczytu powinny być widoki na góry - niby sa, ale co to za widoki...

niewielki wąwóz prowadzi do wsi
 
W Krynkach jesteśmy tuż przed sumą, nie ma mowy o zwiedzaniu kościoła. Ale to nic straconego, był już kilkakrotnie oglądany i opisywany. 
Janek zwraca naszą uwagę na ładny nowy mur otaczający plac kościelny (powstawał, kiedy byłam tu wiosną). Część ogrodzenia wydzielono jako Mur Pamięci upamiętniający mieszkańców parafii – uczestników walk powstańczych i wojennych, ofiary pacyfikacji wsi Gębice, Żuchowiec, Doły Biskupie. Mur powstał na setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. 




Chrystus Frasobliwy zda się rozmyślać nad historią (nie udało mi się znaleźć informacji o autorach tablic i kapliczki)
 
Zaglądamy jeszcze na krynecki cmentarz, gdzie odwiedzamy grób powstańca styczniowego – Ludomira Wędrychowskiego i zbiorową mogiłę ofiar pacyfikacji w roku 1943.


grób powstańca

zbiorowa mogiła
 
I tak nieoczekiwanie prawie na samym końcu wycieczki trafiliśmy na miejsce nowe i warte obejrzenia.
Od kościoła maszerujemy już raźnym krokiem na stację w Brodach Iłżeckich, gdzie trzeba było poczekać ok. 20  minut na pociąg. Długość trasy wyliczyliśmy na 12,8 kilometra. 

Zdjęcia – Zosia, Edek, Janek i ja

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Owszem. I nie wykluczam, że jeszcze ją kiedy powtórzę.

      Usuń
  2. Wartościowe te nowości, ale i sam szlak też świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czy inaczej, okazuje się, że nawet znana trasa może turystę zaskoczyć. I dobrze.

      Usuń