sobota, 1 maja 2021

Forsycja – nasze nie(d)ocenione złoto

W maju już przekwita. Jej najpiękniejszy okres mogliśmy obserwować w kwietniu, kiedy to krzewy forsycji okryły się żółtym kwieciem. I od razu przydomowe ogródki, skwerki w miastach, placyki przed blokami zaczęły wyglądać radośniej. Nawet w pochmurny dzień słońce forsycji ubarwiało okolicę.
 
kwietniowe słoneczne złoto forsycji na tle zieleni krzewów iglastych
 
Idź złoto do złota!

mocno rozrośnięta forsycja w starym sadzie

 
Zauważyliście zapewne, że na krzewach rozwijają się najpierw kwiaty, liście wyłonią się później, po opadnięciu kwiatów. I znów forsycja nabierze barwy – tym razem zielonej.
 
koniec kwietnia - obok kwiatów wyłoniły się młode pąki liści
 
No i na tym koniec przeciętnej wiedzy o tym krzewie. Mogę jeszcze dodać jej łacińską nazwę (Forsythia Vahl), uzupełnić, że należy do rodziny oliwkowatych, obejmuje kilka gatunków i pochodzi z Azji.
Skąd więc to tytułowe złoto? Czy chodzi jedynie o intensywny kolor kwiatów tego krzewu?
 

Ależ skądże! Urocza forsycja jest prawdziwym skarbem. Oczywiście pod warunkiem, że rośnie w spokojnej okolicy, z dala od ruchu ulicznego, spalin i innych zanieczyszczeń. Z takiej rośliny możemy nazbierać kwiatów i korzystać z jej naturalnego bogactwa.
 
krzew przed blokiem przy ruchliwej ulicy - tylko ozdoba
 
Kwiaty forsycji mają wysoką zawartość rutyny (1%), która uszczelnia naczynka krwionośne. Forsycja wzmacnia włókna kolagenowe i elastylowe w naszym ciele. Cóż to oznacza? Oczywiście – opóźnia procesy starzenia. Kiedyś pisałam o lawendzie, jako źródle młodości, dodajmy do niej forsycję i długa młodość przed nami.
 
niedoceniane źródło młodości
 
Jak spożywać kwiaty forsycji? Można od razu – świeże. Na przykład jako dodatek do wiosennych surówek czy kanapek. W takiej postaci zachowujemy i witaminę C zawartą w kwiatach.
 
wiosenna surówka
 
Można też zalać kwiaty gorącą wodą, odczekać aż powstanie złocisty napar i rozkoszować się herbatką. 
 



herbata ze świeżych kwiatów

Herbatę najlepiej przygotowywać w naczyniu pod przykryciem i dać jej ok. pół godziny na porządne naciągnięcie.
 

Warto jednak pomyśleć o przyszłości i nazbierać więcej kwiatów niż jesteśmy w stanie spożyć na surowo. Trzeba je zasuszyć w przewiewnym, zacienionym miejscu. Herbatka z suszu jest równie przyjemna, jak ze świeżych kwiatów. Czytałam, że suszone kwiaty można leciutko skropić spirytusem, bo rutyna lepiej rozpuszcza się w alkoholu niż wodzie. Zapewni nam to rozgrzewającą herbatkę „z prądem”, ale nie jest konieczne, zwłaszcza, gdy chcemy przeznaczyć ten napój dla dzieci jako formę uodpornienia przed przeziębieniami.
 
suszone kwiaty
 
Skoro już mowa o alkoholu… Co powiecie na mały kieliszeczek nalewki z kwiatów forsycji? 
Zalewamy kwiaty alkoholem i odstawiamy w ciemne miejsce. Taka nalewka dojrzewa około 2 tygodni, podczas których należy ją delikatnie wstrząsać co jakiś czas. Na zdjęciu poniżej zauważycie różne zabarwienie płynu. To nie wada, a działanie czasu – nalewka z upływem czasu ciemnieje, ale nic nie traci na wartości. 
 
świeżo nastawiona i nieco starsza nalewka z kwiatów forsycji
 
Gotową można pić bądź używać do delikatnego przemywania miejsc z pękającymi naczynkami krwionośnymi. 
 
łyczek dla zdrowotności
 
To jeszcze nie wszystkie walory forsycji. W gałązkach krzewu zawarta jest synygrina, która wpływa podobno zbawiennie na pracę nerek, wątroby i gruczołów dokrewnych.
 

Jeśli szukacie więcej informacji o forsycji, odsyłam do artykułu, z którego zaczerpnęłam niektóre ciekawostki do tego wpisu (tu link). 
A jeśli gdzieś w zacisznym miejscu spotkacie kwitnącą forsycję, uszczknijcie kwiatuszek i przynajmniej spróbujcie. Może się przekonacie, że warto.
 
Na zdrowie!
 
Zdjęcia – Teresa i ja

2 komentarze:

  1. Można jeszcze syrop zrobić. Robiłem. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informację. Dzięki temu wpisowi dowiaduję się czegoś nowego. I o to chodzi.

      Usuń