wtorek, 13 lipca 2021

Co kryje się za drzwiami do lasu?

Wyobraźcie sobie, że wychodzicie ze wsi, idziecie w stronę lasu i ewidentnie widzicie przed sobą zamkniętą bramę. Bramę w płocie z solidnej siatki. Główkujecie, jak by tu wejść do tak zabarykadowanego lasu. Obejść przeszkody się nie da. Mimo wszystko maszerujecie w stronę bramy, bo widać przy niej i na niej tablice informacyjne. Czytacie. I okazuje się, że płot i bramę ustawiono, żeby zwierzyna nie opuszczała leśnych terenów. Człowiek może wejść, ale bramę musi zamknąć za sobą. Co ciekawe, pnie ściętych drzew też swobodnie opuszczają teren lasu i zalegają w stertach przed bramą. Takie leśne zoo utworzono. A co z wędrówkami niektórych gatunków zwierząt, które potrzebują dużych terenów, aby wyżyć? Jaki obszar lasu zagrodzono? Czy tak będą wyglądać w najbliższej przyszłości wszystkie polskie lasy? Nie wiem i boję się pytać. 
 
zdjęcie na dowód
 
Przekraczamy bramę i maszerujemy leśną bitą drogą mając po obu, a czasem jednej jej stronie ogrodzenie. Wyjścia na kolejne leśne drogi, choć nie wszystkie, mają bramy. Nie chcecie wiedzieć, z czym mi się ten spacer kojarzył. Zdjęć brak, bo widok był zbyt okropny, żeby go uwieczniać.
 
zamiast płotów
 
Na szczęście po lewej stronie drogi płot znika, a po krótkiej chwili przed naszymi oczyma otwiera się wolna przestrzeń. Lustro wody, małe pomosty, dziwny domek na brzegu. Cóż to takiego? Zbiornik przeciwpożarowy Kotyzka w Lipiu utworzony na rzece Kotyzka. Może on i przeciwpożarowy, ale urody mu to nie ujmuje.
 
zbiornik Kotyzka widziany od południa
 
Po przeciwnej stronie drogi widzimy zza siatki rozlewisko na Kotyzce. 
 
rozlewisko po południowej stronie drogi
 
Maszerujemy dalej do drogi, którą dotrzemy nad staw (tak go będę nazywać, bo ten zbiornik, to mi jakoś nie brzmi). Pierwsze widoki i konstatacja zmian – jeden ze starych wędkarskich pomostów zniknął, a drugi wygląda na odnowiony. 
 
z pomostu ostały się jeno paliki
 
Naszego przybycia oczekują trzy żaby wodne w różnych odcieniach zieleni. Nie całujemy, robimy tylko kilka fotek. Zauważamy też interesujące roślinki i owady.

tyle zieleni, ale żabkę chyba widać 
 
tu jakby lepiej

turzyca nibyciborowata

w pobliżu takie cudo, którego nie potrafię zidentyfikować, czyli jednak żabieniec babka wodna
 
łątka dzieweczka - pierwsza ważka, którą udało mi się złapać w kadr
 

Później spacer północnym brzegiem stawu. I kolejne zachwyty. Staramy się nie hałasować nadmiernie, bo na zachodnim brzegu spokojny wędkarz czeka na zdobycz.
 
widok z północnego brzegu na wschodni
 
na południowy wschód
 
i na zachód

nadwodny bukiet

Czy roślina może się lepiej turystycznie nazywać niż sałata kompasowa? Niestety - trująca.
 

No to teraz brzeg zachodni. Wędkarz nie potrzebuje ciszy. Wręcz rwie się do rozmowy, bo ryba nie bierze. Udziela wskazówek, jak dojść do pomostu i do domku. To znaczy radzi lepiej tam nie leźć.
 
wschodni brzeg w ramce widziany z zachodniego
 
Mimo wszystko leziemy. Pomost raczej nie powala widokiem, a wejście nań mocno ryzykowne.
 
z oddali jako tako - z bliska lepiej omijać
 
Wracamy do naszego nowego znajomego, a on ma zdobycz! Złowił lina. Akurat go mierzy. Lin na szczęście dla siebie nie zaliczył testu. Jest za mały i po sfotografowaniu wraca do wody. Oby tylko nie nagadał kuzynom, że tu taki miły wędkarz siedzi, co pozwala wyjrzeć na powierzchnię, a potem zwraca wolność.
 
lekko oszołomiony lin
 
zaraz swobodnie odpłynie
 
A my zmierzamy w stronę domku nad wodą. Od strony lasu wyglądem przypomina sławojkę. Prowadzi do niego kilka desek, z których pierwsza jest nieco spróchniała. Mimo to idziemy. Domek okazuje się „fotobudką” z okrągłymi otworami do obserwacji okolicy.
 
tak to wygląda 
 
a takie daje możliwości
 

Po powrocie na stały ląd urządzamy sobie piknik. Jego niewątpliwą atrakcją jest ciasto drożdżowe.
 
ciasto na tle lasu
 
Zapominamy o jeszcze jednym pomoście i zawracamy, żeby znów popatrzeć na staw. Na północnym brzegu spotykamy kolejnego sympatycznego wędkarza, który przygotowuje się do użycia spinningu na szczupaka. Ja zaś wykonuję sesję foto jagodziance – drugiej atrakcji pikniku, która została zachowana specjalnie na potrzeby zdjęcia.
 

wyczerpująca sesja - modelka traciła w oczach po każdym zdjęciu
 
Zamierzamy spenetrować jeszcze wschodni brzeg. Nie jest to łatwe. Jest tu najbardziej mokro, rosną solidne szuwary, a nowy pomost trudno dostępny. Podobno bez woderów lepiej się do niego nie zbliżać. 
 

pomost z profilu i en face 
 
w pobliżu rośnie sporo bagna zwyczajnego
 

Na tym kończymy spacer wokół stawu. Wracamy do wsi i przenosimy się w stronę kolejnego obiektu. O tym w innym wpisie.
 
na skraju wsi Lipie Podłaziska pokazywany już wcześniej Krzyż Pański i kamień upamiętniający pułkowników powstania styczniowego (tu link)
 
Zdjęcia znów tylko mojego wyrobu.

8 komentarzy:

  1. Niezidentyfikowana roślinka to może żabieniec babka wodna??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam takie przypuszczenia. Nie sfotografowałam liści - mój błąd. W przypadku sałaty zrobiłam zdjęcie liścia i mam pewność co do rośliny.
      Dopiszę info o żabieńcu.

      Usuń
  2. Trochę ryzykowna wyprawa... fajne foty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem byłyśmy ostrożniejsze niż w Rosochaczu i obyło się bez większych wpadek. Podmokły teren zawsze może sprawić niespodziankę, no i bobry też tam swoje trzy grosze wtrąciły. Nudno nie było.

      Usuń

  3. Kiedy pokonujemy leśne ostępy przy napotkanym stawie, pewnie nas zaskoczy,
    że żaba ze zdziwieniem patrząc na nas "wytrzeszcza" oczy!

    Pozdrawia; Ob. Wieś "

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie napisany wpis. Czekam na wiele więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Mam już ponad tysiąc wpisów, może jeszcze jakiś się Pani spodoba.

      Usuń