To były główne cele naszej wyprawy do Chmielowa i okolic.
Kamienna od samego początku nie zawiodła. Chociaż poranna
mgiełka nad wodą już się rozwiała.
Pierwsze spotkanie z rzeką zaliczamy tradycyjnie w pobliżu
kościoła. Tu nasze ulubione meandry.
Dalej idziemy szosą w kierunku szkoły. Tu zwykle
przedzieraliśmy się przez gęste zarośla, żeby zobaczyć rzekę. Tym razem dostęp
do niej był wręcz luksusowy – wycięto wszystkie nadrzeczne chaszcze i mogliśmy
podziwiać do woli malownicze brzegi i zakola Kamiennej.
Przekraczamy most i znów obserwujemy Kamienną. Robi się to lekko
nudne. A to dopiero początek spotkań z rzeką.
Dużym zaskoczeniem jest dla mnie wygląd figurki świętego
Jana Nepomucena z 1804 roku. Zaskoczyła mnie kolorystyka figury. Nie wiem, skąd
pomysł na lawendowe szaty świętego. Myślę, że i on sam jest mocno zdumiony
swoim nowym wyglądem.
Maszerujemy ulicą Ostrowiecką, skąd co jakiś czas zaglądamy
nad rzekę. Nie sprawia to żadnych trudności.
We właściwym czasie skręcamy w ulice Romanowską. Kiedyś pewnie
była to droga do wsi Romanów, gdzie w 19. wieku działała fryszerka założona
przez ostrowieckiego pioniera hutnictwa – Jerzego Dobrzańskiego, nazwana
Romanów od imienia jednego z synów Dobrzańskiego.
Z ulicy znowu nietrudno podejść do rzeki, która w tej
okolicy rozlewa się szeroko i płynie majestatycznie.
I wreszcie znad wody wyłania się widok na most kolejowy na
Kamiennej. To nowy most, a właściwie dwa – każdy na jeden tor.
Nie ten most jest naszym głównym celem. Zmierzamy do
starszego (1885 rok) mostu dawnej Kolei Iwanogrodzko-Dąbrowskiej. Służył on
lata całe, początkowo z jednym torem, potem dwoma. Przetrzymał dwie wojny.
Szczególnie ciężkim doświadczeniem w jego historii było wysadzenie we wrześniu
1942 gazociągu przebiegającego pod mostem. Samo uszkodzenie mostu dało się
naprawić, ale okrutna akcja odwetowa Niemców na mieszkańcach Ostrowca jest raną
w pamięci. Wtedy to Niemcy powiesili na rynku 29 obywateli Ostrowca. Upamiętnia
to szczególny pomnik, który pokazywałam na blogu kilka lat temu (tu link).
Myślę, że ta historia wpłynęła na to, że walczono o zachowanie mostu, świadka
historii.
W tytule tekstu zapowiedziałam most obok Kamiennej. I taki
właśnie jest Most Romanowski. Podczas remontu linii kolejowej na tym odcinku nie
rozebrano starego mostu, nie wysadzono go w powietrze, a pietyzmem przesunięto
na nowe miejsce równolegle do torów i prostopadle do rzeki. Wyobrażam sobie, że
była to niezwykle trudna i precyzyjnie przygotowana akcja, bo most waży,
bagatelka, 350 ton. Teraz jest objęty ochroną jako ruchomy(!) zabytek techniki.
Nie wiem, czy most jeszcze gdzieś wyruszy, ale na razie stoi
tam, gdzie go przesunięto i można go obejrzeć.
Cel wycieczki zrealizowany, ale jest jeszcze wcześnie.
Robimy więc sobie spacer drugą nadrzeczną ulicą Chmielowa. To ulica Polna. Bardziej
przypomina ona polną drogę niż ulicę. Sporo na niej błota, ale umożliwia czasem
dostęp do Kamiennej, z czego skwapliwie korzystamy.
Spotykamy przy tej drodze starą, pochyloną wierzbę
ze sporą dziuplą w pniu.
Zostało jeszcze dużo czasu do odjazdu pociągu. Mam przygotowane
dwa warianty zakończenia wycieczki. Wybieram jeden – podejście nad Kamienną z
ulicy Jeziórki. Da nam to niezły widok na ruiny starego młyna w Chmielowie.
Zbudowano go na początku 20. wieku i działał do pożaru na początku 1970 roku.
Podobno zachowała się tam turbina Girarda i kamień młyński. Mogli to sprawdzić
Edek i Jacek, którzy dotarli na miejsce.
Ja w tym czasie zaliczyłam przykry upadek do niewielkiego,
ale błotnistego kanału. Szybkiej akcji w wykonaniu Basi, Leny i Stacha
zawdzięczam wydobycie mnie z wody i przebranie w suche ciuchy.
Kiedy już pozbierałam się jako tako, nie myślałam o
niezrealizowanych planach na zakończenie wycieczki. Na szczęście nieugięty
kolega Ed postanowił zadbać o atrakcje i samotnie wybrał się do wąwozu Biała
Droga. Kiedy inni próbowali dodać mi otuchy i wysłuchiwali moich utyskiwań,
nasz niezłomny fotoreporter wykonał te oto zdjęcia na blog.
I to już koniec relacji z wycieczki, na której nieoczekiwanie zostałam Marzanną, która wprawdzie nie odpłynęła, ale może zapewni szybsze nadejście wiosny. Zobaczymy...
Zdjęcia – Lena, Edek
i ja
Masywny most i inna fajna infrastruktura...
OdpowiedzUsuńWszystko w porządku, nawet ciekawie. Trzeba tylko bardziej uważać, jak się podchodzi za blisko wody.
Usuń