Jedna z koleżanek chciała zobaczyć tę bielską ciekawostkę, a
jak się to spotkanie z owym pomnikiem rozwinęło, opowiem za chwilę.
Wybraliśmy się na Plac Marcina Lutra, który stanowi centrum
obszaru noszącego tradycyjną nazwę Bielski Syjon. Tak określa się od końca
osiemnastego wieku część Bielska związaną z działalnością gminy ewangelickiej.
Sam zaś tytułowy pomnik odsłonięto na placu przed Kościołem Zbawiciela w roku
1900. Autorem rzeźby przedstawiającej reformatora był wiedeński rzeźbiarz Franz Vogl, który osobiście wybrał miejsce
usytuowania pomnika.
Znalazłam w sieci drobną wzmiankę o tym, jakoby początkowo
krytykowano wygląd Lutra, który odbiegał od znanego z portretów. W końcu jednak
uznano go za symboliczny wyraz potęgi ducha. I tak stoi ten pomnik ponad sto
lat, przetrzymał nawet ostrzelanie przez radzieckich żołdaków w czasie wojny i
pozostał jedynym pomnikiem Marcina Lutra na terenie Polski.
Skoro już dotarliśmy w okolice pomnika, poszukajmy tu innych
ciekawostek.
Tuż obok zauważymy skromny monument noszący dumną nazwę
Pomnik Wdzięczności i Miłości. To fragment nagrobka jednego z bielskich
pastorów przeniesiony w to miejsce.
Nieco dalej znajdujemy kolejny ciekawy obiekt. Jest nim Studnia Pastorów. I ją wykonano z
niegdysiejszych płyt nagrobnych i początkowo rzeczywiście była czymś w rodzaju
studni napełnianej wodą. Na bocznych ścianach pomnika wyryto nazwiska wybitnych
pastorów ewangelickich, a po zniszczeniach z czasów wojennych i późniejszych
została odrestaurowana na jubileusz 500-lecia Reformacji. Jest teraz nakryta
płytą z ważnym symbolem – różą Lutra, która obrazuje zasady teologii Lutra.
Przechodzimy obok budynków Syjonu.
budynek Nowej szkoły Ewangelickiej, obecnie mieści się tu m.in. plebania parafii ewangelicko-augsburskiej
A przed nami stary cmentarz ewangelicki. Miał być zamknięty,
a okazało się, że pracuje tam ekipa porządkowa i panowie zapraszają do
zwiedzenia cmentarza, opowiadają o najciekawszych nagrobkach, pomagają je wyszukiwać.
Zapytałam o grób właściciela willi, w której początkowo
mieściło się Studio Filmów Rysunkowych – Schneidera. Bez problemu mnie tam
zaprowadzili, ba nawet mogłam obejrzeć płytę nagrobną pierwszego członka tej
rodziny, który osiedlił się w Bielsku. Nigdy bym się tego nie domyśliła, bo
napis na płycie został całkowicie zatarty w czasach usuwania wszelkich śladów języka
niemieckiego.
Okazało się też, że na tym cmentarzu spotkamy dwie rzeźby
autorstwa Franza Vogla.
Jedna znajduje się na grobie rodziny Sennewaldt. To dwa
urocze aniołki z białego marmuru umieszczone u stóp obelisku z medalionem przedstawiającym
burmistrza miasta – Karola Ferdynanda Sennewaldta.
o pracy nad restauracją tych aniołków przeczytacie w artykule w tym linku
Bliżej wejścia na cmentarz spotykamy nagrobek zasłużonego
przedsiębiorcy i filantropa – Theodora Sixta. Zdobi go kolejny anioł dłuta Vogla.
Zatrzymajmy się na chwilę przy postaci Sixta. Cóż to był za
człowiek, skoro jego imię nosi jedna z bielskich ulic, a willa, w której
mieszkał jest zawsze nazywana „Willą Sixta”.
Był podobno najzamożniejszym
bielskim przedsiębiorcą, dwukrotnie żonaty, bezdzietny, swą willę zapisał w
testamencie miastu. Postawił jednak warunek przyjęcia owej darowizny – stałe
używanie wspomnianej nazwy.
Obecnie w willi mieści się siedziba Galerii Bielskiej BWA.
Można więc wejść do środka i poszukać śladów dawnej świetności wnętrz.
Willę otacza uroczy ogród różany z pięknymi rabatami,
bogactwem gatunków róż, nawet pergolą prowadzącą do wschodniej loggii pałacyku.
Tu pod jednym z drzew spotkamy postaci aktorów odtwarzających
role Sixta i jego pierwszej żony - Johanny oraz wymarzonej córki – Róży w
spektaklu prezentowanym w ogrodzie willi „Róża, której nie było”.
I tu kończę opowiastkę zainspirowaną spotkaniem z jedynym pomnikiem Marcina Lutra w Polsce. Zachęcam – wybierzcie się do Bielska-Białej,
znajdziecie tam dużo więcej ciekawostek.
Zdjęcia mojego wyrobu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz