poniedziałek, 25 stycznia 2016

Na całej połaci śnieg*

Nawet sporo śniegu. Miękkiego, świeżego. Padało w nocy i nad ranem. Na początku naszej wędrówki też lekko sypało. No i nasypało tyle, że niektóre obiekty zmieniły swój wygląd i czasem trudno je było fotografować. No bo, jak fotografować białe na białym? Żeby choć trochę słońca… A tu nic, szare niebo, ale przynajmniej ciepło nam było.
Wystartowaliśmy szybkim krokiem w Gadce – droga wśród białych pól nie zachęcała do zwolnienia tempa – wiało. Krotki postój mieliśmy dopiero na skraju lasu przy pomniku poświęconym bitwie batalionu BCH we wrześniu 1944 roku. 

samotne drzewo na polanie w pobliżu pomnika

pomnik na skraju lasu (identyczny oglądaliśmy dwa tygodnie temu - tu link)

Potem zaś szliśmy sobie radośnie przez ośnieżony las. Kolega Ed ciągle nas przepytywał z trasy – czy pamiętamy mijane miejsca. Owszem, pamiętamy. Ale gdyby nam je znienacka pokazać, nie rozpoznałabym – kompletnie inne. Jak w białej zamarzniętej i całkowicie pokrytej śniegiem tafli rozpoznać staw, w którym latem tego roku odbijały się sosny? 

droga na brzegu stawu - no, kto by pomyślał? 


ta biała połać to drugi leśny zbiornik przeciwpożarowy 


przyczajone rzepy

Czasem przez drogę w oddali przebiegła sarenka. I tyle atrakcji. Chociaż, nie – nadjechali szaleni rowerzyści. O, to wyzwanie – rowerem po świeżym śniegu. Przebił ich tylko nieco później kierowca auta, które wolno jechało przez las, a obok truchtały nieduże sznaucery – jak dla mnie jednostronny trening biegowy.

w sosnowym lesie

przebieżka dla piesków, przejażdżka dla pana  

Ożywialiśmy się trochej nad rzekami. Bo tam przynajmniej wśród wszechogarniającej bieli przebijała się czerń wody. Przekraczaliśmy dwie rzeki – Kamienną w Marcinkowie i Kaczkę w Majkowie. Zobaczcie, jak się prezentowały. 



Kamienna w Marcinkowie 


Kaczka w Majkowie 

kładka na Kaczce 
 
Nasza wyprawa miała główny cel – skałki w okolicy szczytu Pleśniówka. Cel zrealizowaliśmy. Szczyt zdobyty, skałki znalezione. Przy okazji unurzaliśmy się w miękkim śniegu wśród krzaczków jagód. Efekt – buty i dół spodni całe białe. Skałki obejrzeliśmy i nawet się zdjęcia zrobiło. Cóż, co wyszło, to wyszło. Lepiej nie będzie. Ale poszukiwania skałek – bardzo przyjemne. 

pozostałość triangula na szczycie Pleśniówki 



ośnieżone skałki na Pleśniówce  
 
Gdzie jeszcze zajrzeliśmy? Mieliśmy na trasie kilka wsi - Marcinków, Pleśniówka i Majków. Wsie, jak wsie, ale zawsze coś się człowiekowi rzuci w oczy. 


opłotki Marcinkowa

płotowa perspektywa 
 
Przyszło nam przedzierać się przez majkowskie lasy, gdzie mokradła zamarzły, choinki przysypał śnieg, a ścieżki zawalone były ściętymi pniami. Nie było łatwo. Ale swobodnie sobie z tymi problemami poradziliśmy.  

leśna ścieżka
 
Cała trasa do momentu rozdzielenia grupy wyniosła 19,6 kilometra.

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

*Jeremi Przybora


2 komentarze:

  1. Ciekawie zmodyfikowana trasa... ostatni śnieg ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki modyfikacji trasy łatwiej było trafić na Pleśniowkę. Chociaż ja i tak zaginęłam gdzieś wśród jagodzin, bo mnie pociągnęły obiekty do fotografowania.
      A śnieg ...? Może wróci.

      Usuń