I żeby nie
przewiało. I może niewiele asfaltu. No i w lesie nie zginać.
Sprawdźmy,
co z moich założeń udało się zrealizować.
Na trasie
pojawiły się obie z zapowiadanych rzek.
Czarna
Wyruszyliśmy
z Koziej Woli, gdzie wysiąść doradzało nam pół pasażerów busa i kierowca. No cóż,
starali się. Wydłużyło nam to zaplanowaną trasę o półtora kilometra, ale
pozwoliło przejść przyjemnymi leśnymi drogami i zaznać uroków zimy w lesie.
tyle śniegu tym razem
trzeba szukać nowych ścieżek, bo już nam porządną drogę budują
Za lasem
trochę asfaltu we wsi Janów, ale zauważyłam jednego z mieszkańców wchodzącego w
las na końcu wsi. Sprawdziłam jego ścieżkę na mapie i już wiem, jak następnym
razem zmniejszyć ilość asfaltu na trasie.
moja ulubiona ławeczka w Janowie
Za wsią
spotkanie z zalewem Janów na Czarnej. Słońca jeszcze brak, ale odrobina śniegu
rozjaśnia kadry.
szuwary nad zalewem
mroczna toń
W okolicy
zalewu spotykamy czerwony szlak, którym idziemy w kierunku najlepszych meandrów
Czarnej. Oglądaliśmy je niezliczoną ilość razy, ale zawsze je lubimy.
Czarna na razie płynie prosto
wygibasek
i odpływa dalej
Z czerwonym
szlakiem rozstajemy się w Starej Wsi, gdzie przenosimy się na żółty. No, diabli
nadali te szlaki – nic sobie człowiek nie może poszaleć na swobodzie.
las na szlaku bez zarzutu
Na
szczęście ma żółtym szlaku jest taki kawał wyciętego lasu, że zawsze się tam
gubię i gdyby nie czujność Stacha, to w ogóle nie szlibyśmy szlakiem.
Stach jako mroczny władca chmur i wiatru
Mam jednak
sposób na Stacha i szlak. Zarządzam zejście ze szlaku w celu obejrzenia
Krasnej. Marne 500 metrów w bok, a jakie przyjemne miejsce. Nawet bagienny
teren prawie suchy.
Janek z właściwym sobie optymizmem spodziewał się, że zaraz ugrzęźniemy w bagnie
Robimy tu
postój śniadaniowy, fotografujemy rzekę i ruszamy dalej. Bez szlaku.
Krasna
Dlaczego
nie idziemy szlakiem? Bo on doprowadza do wsi, co oznacza asfalt i mocny
wiatr. A wieje zimnymi podmuchami.
Zaczynamy w
tej sytuacji korzystać z mapy w telefonie, która złośliwie wprowadza nas na
szlak konny. I gdzie tu zabawa w samodzielność?
nikt przed nami tędy nie szedł
Na
pierwszych rozstajach schodzimy z konnego, żeby iść drogą, która będzie na
pewno lepsza. Jaka się okazała?
Niekoniecznie
lepsza, bo zakrzaczona. Z wysypiskiem śmieci (tu informacja dla kolegi Edwarda
– stara wersalka, którą spotkaliśmy na tym wysypisku jakieś 25 lat temu, już prawie spróchniała). I w dodatku bez zasięgu w telefonie.
droga do wytrzymania, ale bez rewelacji
Janek
zwątpił w to, że kiedykolwiek wyjdziemy na asfalt. A kierownictwo sięgnęło po
sprzęt niezawodny, zawsze z zasięgiem – mapę i kompas. Skutek? Wyszliśmy
dokładnie na Osicową Górę, co było planowane. Szosę tylko przecięliśmy.
W nagrodę
za dzielność zarządziłam wejście na teren kopalni Edward. Słońce dołączyło się
do premii i na chwilkę wyjrzało, żeby ubarwić zdjęcia. Mimo to byliśmy tam
króciutko, bo wiatr mocno dawał się we znaki na otwartej przestrzeni.
hałdy Edwarda w słońcu
Zosia w akcji
Ciąg dalszy
trasy to już przejście na pamięć trasą dawnej kopalnianej kolejki do
Stąporkowa. I po wycieczce (16,7 km).
Na
zakończenie pogoda sprawiła nam psikusa i rozświeciła słońce na całego.
kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP w Stąporkowie
mapka trasy
Zdjęcia – Zosia, Janek i ja
Bardzo ciekawa wycieczka! Na powrót w okolice Krasnej szykujemy się na wiosnę, może uda się zaobserwować jakieś ciekawostki ornitologiczne. Bardzo kusząco wygląda także Osicowa Góra z pozostałościami pokopalnianymi, zwłaszcza po tej jak i wcześniejszej relacji z tego miejsca.
OdpowiedzUsuńJa myślę jeszcze o bagiennych okolicach tej rzeki, ale to dosyć asfaltowa trasa i nie jestem pewna, czy się zdecyduję.
UsuńKopalnie - koniecznie do obejrzenia. Tylko, na litość boską, nie zaglądajcie do szybów Stanisława, bo to naprawdę niebezpieczne.
"Janek z właściwym sobie optymizmem spodziewał się, że zaraz ugrzęźniemy w bagnie" - to fakt p. Janek to urodzony optymista.
OdpowiedzUsuńAle skoro Pesymista też jest optymistą tylko lepiej poinformowanym... to mnie to specjalnie nie dziwi.
Fajne foty :)
Wiem jedno - Janek narzeka, będzie dobrze. Jest źle - Janek pomaga i też będzie dobrze.
UsuńPozdrawiam Aniu 💖💕💓.💗🌺🌺🌹🌹
OdpowiedzUsuńDziękuje, też Cię pozdrawiam, Włóczęgo. Wracaj na szlak!
UsuńCiekawie poprowadzona akcja. Na pewno tereny warte tuptania - sam bym tam niejedną ciekawostkę pewnie dla siebie wypatrzył - zresztą już na mapie wypatrzyłem.
OdpowiedzUsuńNastępna akcja: kierunek - Wąsosz Konecki. Dawno już tam nie byliśmy. Może do jesieni zaczekać, żeby się tak nie wypstrykać z pomysłów. Niech się uleży.
Usuń