Fakt – było
go sporo na początku i na końcu naszej środowej trasy, ale za to główna część
wycieczki wolna od jego towarzystwa. Zapomnieć o nim pozwalały słońce, ciepło i
widoki. Tym razem naszą trasę zupełnie dla mnie nieoczekiwanie zdominowała
woda. I to nie deszczowa, chociaż podobno
miało padać.
A jak było?
Tak:
słoneczny dzień nad Kamienną
Startujemy
w Wąchocku, gdzie już właściwie nic nowego dla nas nie ma. Obserwujemy jedynie
powolne starzenie się dobrych znajomych.
wychodnia skalna niedaleko stacji kolejowej
Dalej
nieduży leśny odcinek, który doprowadza do Marcinkowa. Koledzy próbują namówić
mnie na leśne drogi na północ, ale nie mam zamiaru utopić wszystkich w bagnie
lub leśnych strumykach. Trzeba mężnie przejść przez wieś.
przyzwoita leśna droga
oczko wodne w Marcinkowie
Za wsią
leśna droga w kierunku zbiornika przeciwpożarowego, przy którym byliśmy ledwo
trzy tygodnie temu (tu link). Teraz pogoda inna, zbiornik traci lodową powłokę.
Zobaczcie, jak wygląda.
przestrzenie
trzy siostry
rozczochrana wysepka
Dalej leśna
droga i jeszcze jedna, tym razem skrajem lasu w kierunku zielonego szlaku
„pogody ducha”.
Ten odcinek
szlaku najlepszy z możliwych. Prowadzi nad Kamienną, a ta wije się dziko i
swobodnie wśród pożółkłej jeszcze trawy. Aż żal ją opuszczać.
prawie jak ekspedycja poszukująca doktora Livingstone
Kamienna
Ale
rozstajemy się tylko na chwilę, bo po krótkim leśnym odcinku szlak znów zbliża
się do rzeki.
nie zawsze jest łatwo
Ten fragment szlaku stracił znakowanie – ktoś ściął znaki z kory
drzew. Na szczęście rzeka sama prowadzi. I znów jest malowniczo.
środkiem rzeki płynie potworny ptaszor - przyjrzyjcie się uważnie, zauważycie jego ślepia i dziób wśród traw małej wysepki
Podchodzimy
do Nowego Młyna, który zamieniono w elektrownię wodną. Tu rzeka nabiera mocy,
jest rwąca i głośna.
Nowy Młyn
rwąca rzeka
Początkowo
planowałam przejście na szlak czerwony, ale ulice nad rzeką wydały nam się
bardziej zachęcające. I słusznie. Kamienna rozlana jest tu szeroko, w trawach
na brzegu przedeptane ścieżki – można ostrożnie podejść bliżej i zrobić kilka
zdjęć.
na drugim brzegu
Kamienna w mieście
Na
pożegnanie z rzeką królewska para, która majestatycznie patroluje swoje wody.
pływanie synchroniczne
koniec audiencji
I już przystanek autobusowy, na którym trzeba by czekać około pół godziny. Postanawiamy
przejść dalej, co daje spotkanie z ciekawym stareńkim krzyżem. Tabliczka na nim
ma rok 1702 i 1995. Ten drugi z nazwiskiem fundatora Czesława Wiatra. Często przechodziliśmy obok tego
krzyża, a nigdy go nie zauważyłam. Warto poszukać informacji o nim. Najbardziej intrygujący wydaje się rok 1702 - czy to data wystawienia tego krzyża czy raczej pierwszego krzyża w tym miejscu? I dlaczego fundator przy zdecydowanie zbyt nowej dla tego krzyża dacie? Na razie
nic nie znalazłam, ale jeśli coś wyszukam, dopiszę informacje do tekstu.
stary krzyż przy ulicy 1. Maja
Kończymy
wycieczkę z rezultatem 14,4 kilometra. Zaskakująco przyjemne to były kilometry.
nasza trasa
Zdjęcia – Janek i ja
Kamienna wije się jak wstążka... tereny rezerwatu Rydno (jak dla mnie to wydmuszka).
OdpowiedzUsuńKamienna w stanie dzikiej rzeki jest naprawdę urocza. Uregulowana w mieście - kanał.
UsuńA rezerwat to jednak kawał bardzo dawnej historii.
Kamienna prawie identyczna jak nasz roztoczański Wieprz... Super zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDużo podobieństw mamy. I dobrze.
UsuńNasza Kamienna jednak sporo krótsza. Musi koncentrować urodę na mniejszej długości.
Śliczna wycieczka i super zdjęcia (zwłaszcza łabędzi niemych). Kamienna już w zeszłym roku zachwyciła nas od pierwszego wejrzenia, a szczególnie kiedy przez nią przechodziliśmy :) Jeśli chodzi o wędrówkę jej brzegiem zdecydowanie należy do jednej z najprzyjemniejszych, a o miano najciekawszej może konkurować chyba tylko z Nidą, ale to już zupełnie inna bajka.
OdpowiedzUsuńNida rzeczywiście piękna, ale brzegi Kamiennej łatwiej dostępne dla piechurów.
UsuńKiedyś mieliśmy pomysł przejścia jej od źródła do ujścia, ale jak zwykle - pomysł gdzieś się rozmył.
wychwalał nie będę - inni mnie wyręczyli ;)
OdpowiedzUsuńZ krzyżem może być tak że faktycznie sięga roku 1702, a 1995 to nie data fundacji ale konserwacji i ponownego ustawienia?
Co do krzyża mam podobne przypuszczenia, ale na tabliczce z roku 1995 jest wybite "fundator", a potem jeszcze informacja o wzmocnieniu obiektu w roku 2007. Trochę to się gmatwa, chyba muszę zwrócić się o pomoc do mojego byłego ucznia.
Usuń