Po
spotkaniu z Radegastem Edward zaplanował wyprawę na kolejny podobno ciekawy
szczyt Beskidu Śląsko-Morawskiego – Kotař.
Wyruszamy
jak zwykle o wściekle wczesnej godzinie pociągiem z Czeskiego Cieszyna,
przesiadamy się na autobus i wreszcie w miejscowości Moravka wchodzimy na szlak
żółty w kierunku szczytu Velký
Lipový. Jest przyjemnie, wędrujemy najpierw przez łąki, a potem
lasem na wschód. Czasem prześwituje słońce.
Beskid Śląsko-Morawski o poranku
leśny odcinek szlaku
Ed
poluje na widoki, a te dziwnie tego ranka zamglone – zdaje się, że idzie zmiana
pogody.
widok ze szlaku na Moravkę
pierwszy plan jeszcze wyraźny, a reszta pejzażu znika
Zauważamy
też interesujące źródło. Woda spływa kaskadą ze zbocza, samo źródło obudowane,
ma nawet tabliczkę, która prawdopodobnie służy jako oznaczenie źródła w rejestrze leśnych stoków.
Docieramy
do skrzyżowania ze szlakiem czerwonym, na którym czeka nas najpierw szczyt o
nazwie Ropička.
Pogoda ewidentnie się psuje – niebo całe zasnute deszczowymi chmurami. Podczas
krótkiego postoju przy schronisku na szczycie kierownictwo podejmuje decyzję –
rezygnujemy z planu zdobywania Kotařza, schodzimy w kierunku
wsi Řeka, skąd wrócimy do
Cieszyna. Oby przed ulewą.
jeszcze mniej widoków
schronisko na szczycie Ropička - nosi teraz dumną nazwę Residence Ropička, niestety, nie rezydowaliśmy tam
Schodzimy pięknym lasem bukowym z efektownymi okazami tych drzew do
przełęczy sedlo Pod Ropičkou i dalej coraz szybszym marszem do wsi.
na szlaku
We wsi niespodzianka – jednak nie pada, a jest nawet jakby lepiej. Decyzja - kontynuujemy marsz szlakiem czerwonym.
Na
skraju wsi mieliśmy spotkanie z niezwykłą sarenką. Pasła się w trawie tuż przy
ruchliwej szosie. Nic nie było w stanie jej wystraszyć – ani fotografowanie,
ani przejeżdżające samochody. Podziwu
godne opanowanie.
była raczej zaciekawiona niż przestraszona
Szlak prowadzi spokojną drogą równoległą do głównej szosy. Towarzyszy nam ładna rzeczka – to Ropičanka.
Na
mostku przez tę rzeczkę szlak skręca do lasu. Porażka – błoto tam niemiłosierne.
Musimy się wycofać, żeby nie przemoczyć i zabłocić odzieży.
las w deszczu i mgle
Kontynuujemy
naszą wędrówkę asfaltem w stronę wsi Smilovice. A tu już się rozpadało na
dobre. Lokujemy się na przystanku, gdzie znajdujemy napis, że z tej wsi
pochodzi były premier Polski, przewodniczący Parlamentu Europejskiego - Jerzy Buzek. Nie ma zdjęcia tego napisu, bo aparaty były
już bezpiecznie ukryte w plecakach przed deszczem.
uliczka w Smilovicach
I
tyle krótkiej wycieczki. Będą następne. O ile pogoda pozwoli. ;)
Zdjęcia – Edek i ja
Eskapada deszczowa ale fotą dodała uroku...
OdpowiedzUsuńJak się moknie, to nie jest przyjemnie, ale wspominanie moknięcia - sama radość.
UsuńTaka sarna to skarb dla fotografa. Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńMamy cały plik jej zdjęć - pozuje wpatrzona w obiektyw, skubie trawkę, udaje, że nas nie widzi i inne. Jakaś modelka amatorka.
Usuń