Mój
towarzysz wędrówki jest kieszonkowym aparacikiem fotograficznym. Ma takie pieszczotliwe określenie od zawsze. Otrzymał tę nazwę w uznaniu wybitnego poziomu technicznego, jaki prezentuje.
Służył mi zawsze w trudnych sytuacjach pogodowych, kiedy było jasne, że szkoda
brać ze sobą porządnego sprzętu, a debilek tani był, to i nie żal, jak by mu się
coś popsuło.
Teraz włóczę
się po lesie sama, z pięciogroszówką w kieszeni „na kukułkę”, no to zabrałam
raz starego druha.
Poranek był
słoneczny, w lesie kontrasty świetlne. Dla debilka duże wyzwanie.
Wkraczamy do lasu.
I nagle się okazuje, że jesteśmy na czarnym szlaku.
Nie tylko
światło daje kontrast. Las się zmienił. Że zieleń wróciła, to miło, ale żeby w
Moim Ulubionym Kawałku Lasu pomazać drzewa farbą i tworzyć napisy?! No to już
duża przesada.
Tak to miejsce wygląda teraz. Jak było, możecie sobie przypomnieć w tym linku.
Poza tym
ptaki śpiewają teraz na potęgę, ale i tak ich śpiew jest zagłuszany przez piły
motorowe, które skutecznie zmniejszają liczbę drzew. A drogi rozjeżdżone jeszcze
bardziej niż wczesną wiosną.
takie to teraz leśne drogi
Trzy Buki jeszcze się trzymają.
biedaczyna
W tej
sytuacji salwuję się ucieczką w pola. A tam zboża już jakie wysokie!
Na miedzy
kwitną drobne kwiatki i pysznią się głogi. To dla debilka duże wyzwanie – słabo
sobie radzi z fotografowaniem kwiatów. Mimo wszystko pozwalam mu się wykazać.
fiołek trójbarwny
gwiazdnica pospolita
głóg w cieniu
Wracam do
miasta, a tam też trochę kwiecia na drzewach i krzewach.
Chyba niedługo matury...
Te krzewy całe obsypane kwieciem, ale nie wiem, jak się nazywają.
Już wiem - tawuła nippońska. Dziękuję za pomoc w identyfikacji.
Może znów
kiedy zabiorę jakieś towarzystwo na codzienny spacer po lesie, to się podzielę
kolejnymi wrażeniami.
Zdjęcia – debilek z moją pomocą
Zupełnie sprawny...
OdpowiedzUsuńA ile przeleżał w szufladzie...
UsuńAparaty na wycieczkach nie miały ze mną łatwego życia. Jednego pokonała jaskinia, a drugiego śliska skałka. Ten kwitnący na biało krzew na moje oko to tawuła prawdopodobnie nippońska.
OdpowiedzUsuńJa miałam ulubionego panasonica. Dwa razy zrywałam mu suwak uruchamiający działanie (nie miał przycisku). Po drugim zerwaniu przeszłam na model innej firmy z przyciskiem. Ale za tamtym tęsknię.
UsuńZa tawułę dziekuję. Zaraz zmienię podpis.