wtorek, 11 stycznia 2022

Śladami historii Piotrowego Pola

Już nie pierwszy raz wybraliśmy się w okolice tej niewielkiej wsi położonej w Puszczy Iłżeckiej (tu i tu relacje z poprzednich wycieczek). Tym razem jednak zaplanowaliśmy głównie spotkania z historią. No i lasem, rzecz jasna.
 
w stronę słońca
 
Najpierw szliśmy skrajem lasu z widokami na pola wsi Błaziny. Rzecz jasna widoki pojawiały się co jakiś czas. 
 

pola w styczniu
 
Po dotarciu do zabudowań opuszczonej leśniczówki przeszliśmy w przyjemną drogę na południe. Nią dotarliśmy do bitej drogi, w którą należało nieco skręcić na zachód i już byliśmy przy pierwszym miejscu związanym z wojenną historią okolicy. To niewielki pomnik i brzozowy krzyż upamiętniające miejsce obozu partyzanckiego I Pułku Ziemi Iłżeckiej, którego dowódcą był por. Wincenty Tomasik „Potok”. Jego oddział przebywał w tej okolicy we wrześniu 1944 roku po tym, jak latem część oddziałów partyzanckich przemieściła się w lasy koneckie. Czytałam, że oddział „Potoka” liczył około 500 ludzi. 
 
opuszczona leśniczówka
 
miejsce pamięci
 
dowódca
 
Nieco dalej w głębi lasu po przejściu kilkuset metrów ładną ścieżką natrafimy na polanę, na której to zapewne obozowali partyzanci. Jest to również miejsce bitwy, która miała miejsce w pierwszych dniach października 1944 roku, kiedy to Niemcy urządzili obławę na oddziały partyzanckie. Otoczyli oddział, który bronił się dzień i noc, nawet, gdy wróg rzucił do walki ciężki sprzęt (samochody pancerne i czołgi). Partyzantom udało się przetrzymać tak zmasowany atak i pod osłoną nocy wydostali się z okrążenia. Jak podaje napis na pomniku, w bitwie zginęło 59 partyzantów (w tym 11 radzieckich), a do niewoli dostało się 40.
Na polanie oprócz pomnika znajdują się tablice informacyjne ze zdjęciami partyzantów, a także miejsce wypoczynku. Szkoda tylko, że brzozowy krzyż utracił jedno ramię. 
 
 
 
 na polanie
 
żołnierze "Potoka"
 
Do pomnika upamiętniającego bitwę pod Piotrowym Polem wystawionego przy tak zwanym gościńcu ostrowieckim dotarliśmy pod koniec wycieczki, ale pokażę go teraz. Odsłonięto go w roku 1970 i, jak czytałam, w uroczystości brał udział sam niegdysiejszy dowódca „Potok”. Oprócz pomnika znajdują się tu mogiły partyzanckie, a całkiem niedawno pojawił się kamień z płaskorzeźbą przedstawiającą świętokrzyską matkę Polkę. 
 


pomnik upamiętniający bitwę pod Piotrowym Polem i jego otoczenie 
 
Z polany partyzanckiej zamierzaliśmy dostać się do wsi Piotrowe Pole. Szliśmy na południe wybierając różne ścieżki, które doprowadziły nas do drogi w kierunku wsi Borsuki. Tam urządziliśmy mały postój na posiłek, a potem porządną leśną drogą dotarli do Piotrowego Pola. 
 

Wieś w czasie wojny była miejscem, w którym zatrzymywali się na odpoczynek partyzanci licznych oddziałów działających na terenie Puszczy Iłżeckiej.  W odwecie za pomoc partyzantom wieś została spalona przez Niemców 22 września 1944 roku. Większość mężczyzn mieszkających w Piotrowym Polu aresztowano i zamordowano w Siennie.
Teraz wioska zażywa spokoju w leśnej głuszy. Jest tu kilka domów, ulica. Na pewno i mieszkańcy.
A na skraju wsi stoi drewniany krzyż, obok niego pomniczek ku czci ofiar pacyfikacji Piotrowego Pola. 
 

miejsce pamięci
 
Tu też zaczyna się partyzancka droga krzyżowa z drewnianymi kapliczkami, która prowadzi gościńcem aż do pomnika na miejscu opisanej wcześniej bitwy.
 
jedna z kapliczek
 
Przy okazji zaglądamy do rezerwatu Piotrowe Pole. A tu solidne tablice informujące o walorach lasu z dorodnymi modrzewiami, które rosną w otoczeniu innych drzew w rezerwacie. Jest nawet platforma z widokiem na niewielką łąkę. 
 
modrzewie w rezerwacie służą jako drzewostan nasienny
 
na platformie z rezerwatem w tle
 
skromny widok z platformy
 

Idąc gościńcem zatrzymujemy się na chwilę przy krzyżu ustawionym na miejscu powstańczej mogiły z roku 1864. 
 

Dzień był lekko mroźny i słoneczny, promienie słońca z trudem przebijały się przez wysokie drzewa, ale i tak wycieczka nam się udała.
 

taka pogoda
 
Tradycyjnie na zakończenie mapka trasy, na którą wybieraliśmy się od paru lat jak sójka za morze, aż się w końcu udało. 



Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze: