poniedziałek, 13 czerwca 2022

Tam, gdzie król Władysław Jagiełło jadał poziomki

Legendy powiadają, że król bywał często w tej okolicy na polowaniach. Podobno tak te miejsca polubił, że nazwał je „Jagielne”. A może tylko zatrzymał się w drodze na Święty Krzyż albo pod Grunwald? Tego już nie sprawdzimy. Ale obfitość i słodycz poziomek na słonecznych polankach jest dowiedziona przez nas organoleptycznie.
 
 
Gdzież to wylądowaliśmy? Otóż, we wsi Trzemosna, a z niej wjechaliśmy w las, gdzie rozpoczęliśmy wędrówkę do naszego celu. Lasy tu piękne, drzewa stare, dorodne, drogi jak marzenie.
 
 
Zmierzamy na szczyt góry Kamień (302 m n.p.m.). Łatwo go rozpoznacie, bo wieńczy go wieża obserwacyjna. A u jej podnóża wielka obfitość dojrzałych poziomek. Jeśli król zatrzymał się tu kiedyś w czerwcowe przedpołudnie, to słudzy nazbierali mu cały garnuszek i podali do skosztowania. 
 
dostrzegalnia w pobliżu szczytu Kamienia
 
a szczyt tuż obok
 
Gdzież jego wysokość raczył śniadać? Podobno na wielkim i płaskim kamieniu, który służył mu za stół, a sąsiedni był siedziskiem.  Ów kamień i cała sąsiadująca z nim grupka otrzymała niedawno status pomnika przyrody. Wielki nie jest, zagłębienie, które podobno za misę królowi służyło da się zauważyć. Skałek jest w grupie kilka. Ustępują wielkością innym tego typu w naszym rejonie, ale legendą biją na głowę wszystkie pozostałe. 
 
tabliczka na dowód
 
różni ludzie dostrzegają różne formy na skałkach, a ja widzę serce króla
 

Ze szczytu schodzimy na wschód w kierunku rezerwatu Białe Ługi. Jak zauważycie na mapie, jest to rozległy teren torfowiska. Nie ma wyznaczonych ścieżek dostępnych dla laików, chcących wleźć na teren rezerwatu. I słusznie. Od tego jest rezerwat, żeby zapewnić przyrodzie odrobinę spokoju. Wędrujemy więc świetną piaszczystą drogą wzdłuż granicy rezerwatu. Żadnych spektakularnych roślin nie możemy zaobserwować. Ale z drugiej strony, ile to już  razy właziliśmy na bagienne tereny i łapali w obiektyw żurawiny, przygiełki, wełnianki i inny drobiazg… Tym razem odpuszczamy.
 
droga skrajem rezerwatu
 
w rezerwacie zwyczajnie
 

Kolejne przyzwoite drogi prowadzą nas nas południowy wschód.
 
żarnowiec miotlasty
 
przymiotno białe
 

Przechodzimy też nad rzeczką Trupień, która odprowadza wody z rezerwatu. Łąki nad nią pełne kwiecia i wysokich traw. 
 
Trupień ledwo się sączy wśród traw
 

łąki
 
Wychodzimy na ścieżkę wśród pól Trzemosnej. O, tutaj to poszalejemy! W powietrzu unosi się zapach dojrzewającego zboża, na miedzach i w zbożu pysznią się maki, chabry, dzika marchew, pszeńce i szelężniki. 
 
lato na polach Trzemosnej
 
pszeniec różowy
 



maki
 
Przejście polnego odcinka zajęło nam sporo czasu i we wsi nadeszła nasza pora śniadania. Wprawdzie bez królewskiego stołu i poziomek, ale przyjemnie odpoczęliśmy pod przydrożnymi dębami w cieniu. 
 
tu się kończy wieś
 
Dalej wędrujemy na południowy zachód ścieżkami szlaku rowerowego, który jest na mapie, a w terenie przypomina raczej trasę dla kładów. Ale i tu malownicze polanki się trafiają.
 
 
 szelężnik
 
Docieramy wreszcie do Szczecna, wsi z wielowiekową historią (pierwsze wzmianki o niej pochodzą z 16 wieku). We wsi znajdował się dwór z kamienia, właściciele majątku utrzymywali się z uprawy roli i produkcji żelaza z miejscowych rud. Stary dwór spłonął w roku 1928 i na jego miejscu właściciele wystawili nowy. Wykorzystali solidne wiekowe piwnice.
Stoimy na granicy dworskiego parku. Przed nami rozpościera się parkowa aleja. Obserwujemy uważnie tworzące ją drzewa i wydaje nam się, że to jesiony wyniosłe. W końcowej części zauważamy też dorodne lipy. Przejście alei dostarcza sporo wrażeń i z duszą na ramieniu docieramy na miejsce, gdzie niegdyś pysznił się parkowy klomb. Skąd to wiemy? Wyciągamy wnioski z braku dorodnych drzew, które zastąpiły gęste bezładne chaszcze.
 
nie mylicie się - to parkowa aleja
 
tu mógł być klomb
 

I wreszcie jest dwór! A raczej to, co z niego pozostało po tym, jak opuścili go dawni właściciele, a działająca tu po wojnie szkoła przeniosła się do nowego obiektu. Zachował się dawny taras. Witają nas na nim krzaki. Nie możemy wejść na pokoje, bo ścian i drzwi w nich brak. Ich miejsce zajęły gęste zarośla. 
 
na tarasie
 
Ostrożnie spoglądamy pod nogi i zauważamy solidne piwnice. Nawet nie próbujemy do nich wchodzić. To może być niebezpieczne. 
 

dworskie piwnice
 
Na mapie widzimy zaznaczony niewielki staw, ale po doświadczeniach przejścia aleją parkową, nawet nie zamierzamy go szukać.
Mały spacerek przez wieś wieńczy spotkanie z kolejną figurą „odwróconego” Chrystusa. Ten jest oryginalnie pomalowany. 
 
"odwrócony" Chrystus w Szczecnie
 
Innych ciekawostek Szczecna nie szukamy, udajemy się polną drogą na wschód. Znów mamy widoki, roślinki, ale też i zaskakującą motoryzacyjną ciekawostkę. 
 
zielone pola Szczecna
 
fiołek trójbarwny
 
ale okaz!
 

Za wsią pakujemy się na niepewną drogę na północ. Oj, nie była to nudna droga. Na niewielkim odcinku doświadczyliśmy wygód, podmokłych terenów, ataku chmar owadów, błota i kolejnych spotkań z roślinami. Łatwo nie było, ale i tak warto było się tu wybrać.
 
rdest wężownik
 
kukułka szerokolistna
 
kuklik zwisły
 

dereń świdwa
 
No, a potem to już tylko kawałeczek drogi szlaku Green Velo i koniec wycieczki.
 
taką trasę wymyśliłam
 
Zdjęcia mojego wyrobu

5 komentarzy:


  1. Szelężnik? Ja widzę główkę żółtego ptaka , siedzącego na kwiatku z czerwonym dziobem
    i czarnym okiem!
    Pozdrawiam: Wiesiek
    Jak się przyjrzałam, to też go widzę, ale sama bym na to nie wpadła.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj ja bym sobie tych piwnic nie odpuścił.
    A odwrócony Chrystus świetny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że i Ty i Poszukiwacze Przygód by zwiedzili piwnice. Odwrócony bardzo mi się podoba, podejrzewam, że w tej wsi jest jeszcze jeden. Został na inną okazję.

      Usuń
  3. Jak miło znowu odwiedzić znajome zakątki i zobaczyć je z nieco innej perspektywy. Co do dworskich piwnic. Udało nam się spenetrować je tegorocznej zimy, przy blasku pełni księżyca. Wewnątrz za wiele nie ma, praktycznie sam gruz, okopcone stropy i ściany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, pełnia księżyca... Uroki młodości. Staruszkowie już wolą spać. I tak nas omijają przygody. Ale Wy szukajcie przygód nadal.

      Usuń