Wybraliśmy się na wycieczkę w czwartek rano. O, były wielkie
plany. A potem sytuacja zmusiła nas do improwizacji. Najlepiej na improwizację
nadają się najbliższe okolice. Podjeżdżamy więc pociągiem do stacji Suchedniów Północny
(dla nas Stokowiec) i wyruszamy tam, gdzie lepsza droga, czyli w kierunku
Rejowa.
Droga świetna, nawet spotykamy na niej jedno auto. Skąd się
tam wzięło, nie wiadomo. Odjechało. A my zanurzamy się w biel leśnej drogi.
Cisza, spokój i ta wszechogarniająca miękka biel. Ach, gdyby tak jeszcze odrobina
słońca…
Rozsądek nakazuje iść tą luksusową drogą aż do zalewu, ale
kusi ścieżka w stronę mostku na Kamionce. Łudzimy się, że to popularny szlak
spacerowy i będzie przedeptane. No i przydeptujemy. Na ścieżce spotykamy
jedynie biegaczkę, która robi jedną rundę, to co ona przedepce? Tyle, co i
my. Korzystamy ze ścieżek widocznych pod
śniegiem, na nich nie jest głęboko, w solidnych butach można iść, nawet to
przyjemne.
Obserwujemy wyspę na zalewie. Oczywiście głośno zachwycamy się widokami i rezydująca w tej okolicy czapla w popłochu odlatuje. I tyle jej
widzieli… na przyszłość – ciszej.
Z mostku obserwujemy Kamionkę wpływającą do zalewu. Nikt się nie odważa podejść na brzeg - śnieg tam zbyt głęboki.
Nad wodą w okolicy wyspy zauważamy wiklinowe kosze na podwyższeniach –
to kosze lęgowe dla kaczek ustawione przez członków stowarzyszenia Nasz Rejów.
Tak sobie myślę, że miło będzie zajrzeć w te okolice wiosną i cichutko
sprawdzić, jak sobie w nich radzą kacze rodziny.
Zalew pokryty lodem (nie sprawdzamy jego grubości) i
śniegiem.
Przy leśnej ścieżce spotkania z historią – tą dawną (pomnik
na miejscu stracenia powstańców styczniowych) i całkiem świeżą (popadające w
zapomnienie urządzenia niegdyś służące do ćwiczeń).
pomnik na miejscu egzekucji 9 pracowników huty Rejów, uczestników powstania styczniowego (carscy żołnierze powiesili ich na pobliskim dębie, niestety, drzewo nie przetrwało)
I tak docieramy w okolice tamy i kierujemy się ulicą ku
miastu. Mam wrażenie, że wszystko wokół śpi pod śniegową pierzyną. Jedynie
kaczki drepcą i pływają gdzieś w oddali.
Po przejściu do Skarżyska Zachodniego wkraczamy znów w objęcia śnieżnej zimy w
małym zagajniku, przez który prowadzi ścieżka do kładki nad Kamienną. Tędy
chadza widocznie sporo ludzi do pracy, bo ścieżka rewelacyjnie przedeptana.
I już ulice. Pora wracać do domu. Z tej drogi zaprezentuję tylko jeden
obiekt.
replika pomnika wystawionego przez skarżyskich kolejarzy w 1933 na pamiątkę odzyskania dostępu do morza (tu więcej o nim)
Słońce próbowało wyglądać przez chmury, ale się nie
przebiło. Niestety. Ale i tak wycieczka nam się udała.
Zdjęcia – Edek i ja
Ścieżka to był dobry wybór... foty przyciągają.
OdpowiedzUsuńJak się ma dobre buty, a moje się wyrabiają na takie, to żadna ścieżka niestraszna.
UsuńZero narzekania - słońce za chmurami, trudno, ale pod nogami bardzo fajny teren i bogaty w ciekawostki.
OdpowiedzUsuńOczywiście. A najważniejsze, że się ma taki fajny teren właściwie w granicach miasta i z wycieczki człowiek wraca o jedenastej.
Usuń