piątek, 14 kwietnia 2023

Słoneczny spacer w okolicy Zagnańska

Ranek jeszcze nieco mroźny. Skutek – za ciepło się ubrałam i musiałam potem nosić plecak pełen ubrań. Oj, jak ja nie lubię tego czasu letniego…
 
Zagnańsk o poranku
 
Maszerujemy raźnym krokiem przez ulice Zagnańska, aż przy granicy z Bartkowem udaje nam się wejść na solidną polną drogę w kierunku Janaszowa. I cóż, że droga polna, skoro pola zmieniły się w ugory. Wiosennych polnych widoków nie uświadczysz.
 
nasza droga, czyli ulica Krajobrazowa w Bartkowie
 
a oto i krajobraz - widok na Jasiów
 
Wygodnie docieramy na skraj Janaszowa przy granicy z Samsonowem. Przechodzimy obok szkoły z tablicą upamiętniającą osoby rozstrzelane przez hitlerowców 9 marca 1943.
 
tablica pamiątkowa
 
I wreszcie skrzyżowanie dróg, gdzie znajduje się główny punkt programu trasy – ruiny huty Józef. Skąd imię huty? Zapewne nadane na cześć generała Józefa Zajączka, który w roku 1818 położył kamień węgielny pod jej budowę. W skład zakładu wchodziły wielki piec, odlewnia żelaza, warsztaty, magazyn i nawet domy dla pracowników. Przy wejściu na teren zabytku umieszczono solidną, choć już nieco wypłowiałą planszę z opisem wyjaśniającym przeznaczenie poszczególnych obiektów.
 
widok ogólny huty
 
upamiętnienie pierwszych hutników w Samsonowie i ich potomków
 

Zakład działał w latach 1823 - 1866 i został zamknięty na skutek pożaru wielkiego pieca. Na szczęście ruina zachował się w niezłym stanie. Może budynki nie są aż tak efektowne, jak podziwiane ostatnio przez nas w Nietulisku, ale i tak widać, że były budowane z wielką dbałością o piękno architektury, a nie tylko walory użytkowe.  
 
wielki piec i wieża gichtociągowa 
 
modelarnia i suszarnia
 
gra cieni we wnętrzu niegdysiejszej emalierni
 
Warto zwrócić uwagę na ciekawostki w pobliżu huty. Dla mnie  najciekawszy jest słup z czerwonego piaskowca zwieńczony krzyżem. Trudno określić, czym był. Internet powtarza do znudzenia kopiowaną bez końca w tym samym brzmieniu informację, że to prawdopodobnie dawny drogowskaz lub słup graniczny. Wystawiono go jakoby w 18. wieku, a krzyż dodano kiedyś później. Był ustawiony w innym miejscu, przeniesiono go na skrzyżowanie w roku 1995.
 
tajemnicza kolumna z Samsonowa
 
Są też w pobliżu miejsca poświęcone wydarzeniom z czasów wojennych. Jedno to pomnik z tumlińskiego piaskowca zwieńczony rzeźbą białego orła. Upamiętnia on mieszkańców okolicy poległych lub zamordowanych w latach 2 wojny światowej. 
 
pomnik na pierwszym planie (warto zauważyć, że u jego podstawy umieszczono tablice z nazwiskami poległych i pomordowanych)
 
Drugi pomnik jest ukryty w pewnym oddaleniu od drogi (bądźmy szczerzy - w krzakach). Przypomina on symboliczną mogiłę ogrodzoną wysokim płotkiem, a upamiętnia żołnierza, który bohatersko osłaniał towarzyszy broni podczas walki o Samsonów 6 września 1939 roku. Pomnik ufundowali przewodnicy świętokrzyscy.
 
symboliczna mogiła wojennego bohatera

tak wyglądała w roku 2006

Dalej wędrujemy szosą na północ. Mijamy pozostałości kanału doprowadzającego do huty Józef wodę z pobliskiego już mocno zarośniętego zalewu na Bobrzy.
 
dosyć rozległy był ten zalew

Zatrzymujemy się na chwilę nad Bobrzą i przy zabytkowej kapliczce na niewielkim wzgórzu nad rzeką. Pochodzi ona z drugiej połowy 18. wieku, ale wygląda na niejednokrotnie odnawianą. Obok niej ustawiono niewielką płytę upamiętniającą działalność huty Józef oraz stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości.
 
Bobrza się rozlewa
 
zabytkowa kapliczka
 
kamień z tablicą pamiątkową

Na dalszy odcinek trasy właściwie powinnam spuścić zasłonę milczenia, ale mężnie przyznam się do błędu. Wynika on z mojej szczerej niechęci do asfaltowych szos. 
Wypatrzyłam na mapie idealną polną drogę na północ między dwiema wiejskimi ulicami. Kolega Ed sugerował rezygnację z planu jej przejścia, ale na początku była naprawdę rewelacyjna i obiecywała luksusy. A jak już się zrobiła do bani (czytaj - mocno podmokła), to już ciężko się było z niej wycofać. Na osłodę trudów brnięcia przez mokre trawy i błoto mieliśmy spotkania z dorodnymi dębami, których sporo w tej okolicy (Czyżby to potomkowie słynnego Bartka?).
 
przyjemna dębowa alejka
 
widok z drogi na Wzgórza Kołomańskie
 

W końcu zrezygnowałam z drogi, bo pobliskie łąki wydawały mi się nieco suchsze, co też nie do końca było prawdą, bo, choć położone wyżej, to i tak miały sporo kałuż. Wybrnęliśmy jednak z kłopotu i nawet bez narażania się mieszkańcom wydostali się na wiejską ulicę w Jasiowie.
 
na polnej drodze, która latem może być rewelacyjna
 
a strach pokazywał, gdzie mokro...
 

Dalsze drogi były już do bólu rewelacyjne. Prowadziły bowiem trasami szlaków rowerowych, a te zwykle są dobre i dla piechurów.
 
w lesie dywany z mchu
 
Przy jednej z dróg, nieco na uboczu, napotkaliśmy skromny pomniczek upamiętniający wydarzenia powstania styczniowego. Udało mi się w końcu znaleźć informację w sieci (tu link), że wystawiono go na uroczysku Kapituły, gdzie powieszono nieznanego z nazwiska kapitana  jednego z powstańczych oddziałów powstania styczniowego. Dąb, na którym dokonano egzekucji, nosił nazwę „Kapitan”. Niestety, nie dotrwał do naszych czasów na skutek rażenia piorunem w latach 90. ubiegłego wieku.
 
pomnik w lesie niedaleko Jasiowa
 
Po krótkim postoju przy pomniku wyruszamy w dalszą drogę przyjemnymi leśnymi drogami. Buty podsychają, a my już się cieszymy na spotkanie z dawno niewidzianymi znajomymi – rzeczką Krzyk i zalewem na niej.
 
droga świetna, ale oznak wiosny na niej raczej brak
 
Zatrzymujemy się na chwilę nad rozlewiskiem Krzyku, a potem wędrujemy na nasz ulubiony wschodni brzeg zalewu. 
 
rozlewisko Krzyku
 
Spacer po piaszczystym brzegu bardzo relaksujący, ale skutkuje oblepieniem mokrych butów tonami piasku. Nic to, jest i tak przyjemnie.
 
rudy pies na żółtym piasku
 

dwie widokówki znad zalewu w Kaniowie
 
Pora wracać do Zagnańska. Za namową Jacka rezygnuję z kierownictwa i oddaję mu prowadzenie przez jego leśne ścieżki.
 
słońce w sosnowym lesie
 
Zaliczamy jeszcze spotkanie z Bobrzą i jej rozlewiskami. Widać je dobrze z wysokiego brzegu, którym prowadzi ścieżka. 

leśne rozlewisko Bobrzy
 
staw ukryty między drzewami
 

Pamiętamy też o niegdysiejszej kolejce wąskotorowej, która funkcjonowała do końca lat 60. Jej dawny most nad Bobrzą niebrzydko się prezentuje w wiosennym słońcu.
 
zniszczony most kolejki wąskotorowej
 
spokojna Bobrza
 

Jeszcze tylko jedna ścieżka, trochę lasu i docieramy na stację w Zagnańsku. 
 
zawilec na pożegnanie z lasem
 
I po wycieczce.
 
mapka trasy
 
 Zdjęcia – Edek i ja

 

1 komentarz:

  1. Okolice Zagnańska zawsze będą mi się kojarzyły z ponad 600-letnim Dębem Bartek. Dokładnego roku nie znamy, pewnie Bartek "zgubił" swoją metrykę. Kiedyś nawet szacowano go na ponad 1000 lat.
    Pozdrawiam - Wiesiek

    To oczywiste skojarzenie, ale nie na każdej trasie Bartek może się znaleźć. Dla piechura odwiedziny u niego to prawdziwe wyzwanie, bo wiążą się z dosyć długim marszem ruchliwą szosą. Dlatego nieczęsto do niego zaglądamy.
    Ania

    OdpowiedzUsuń