Tak się dziwnie złożyło, że w okolicach Małachowa jeszcze
nie wędrowaliśmy. Wiele razy zaglądaliśmy nad Czarną w pobliżu tej wsi, ale
zawsze patrzyliśmy na rzekę z jej północnego brzegu. Stale też ubolewaliśmy, że
most w miejscu obecnego brodu już nie istnieje, bo można by się nim wybrać na
drugi brzeg.
I w końcu dotarliśmy na południowy brzeg Czarnej. Tereny dla
nas dziewicze.
Wędrówkę rozpoczęliśmy na krańcu Małachowa i skierowali się
ładną leśną drogą w stronę rzeki. Było pochmurno, w powietrzu czaiła się
wilgoć, ale mieliśmy nadzieję, że się wypogodzi.
Podeszliśmy do Czarnej w okolicy zniszczonych przyczółków
mostowych. Były widoczne, bo zieleń liści jeszcze się nie rozwinęła. Zapewne
gdzieś w pobliżu znajdują się resztki dawnego młyna, ale nikt nie miał ochoty
szwendać się po chaszczach. A poza tym ewidentnie zaczynało padać.
Wyruszyliśmy więc drogami na południe, aby dojść do
zabudowań gajówki. Prawdopodobnie to właśnie w pobliżu tej gajówki miała
miejsce partyzancka bitwa w roku 1943, ale nie znaleźliśmy żadnego jej
upamiętnienia, a i spytać o historię nie było kogo. W tej sytuacji
odetchnęliśmy chwilę od deszczu pod wiatą i ruszyli dalej w nadziei, że opady
okażą się faktycznie przelotne.
Szliśmy naprawdę porządnymi drogami leśnymi najpierw na
południowy zachód, a potem na południe. Deszcz przelatywał stale nad naszymi
głowami, a raczej parasolkami.
Zmęczeni ciągłymi opadami zatrzymaliśmy się we wsi Cisownik. To
mogło być atrakcyjne miejsce, bo mapa zapowiada w tej wsi skansen. Cóż, koło
takiego obiektu mieliśmy nawet postój pod kolejną wiatą. Zwiedzanie było
niemożliwe, bo skansen otwiera podwoje dopiero w maju. Obawiam się, że jednak
nie dla nas.
wiejski sad na razie ponury, ale za miesiąc to tu będzie szaleństwo kwiecia
Cisownik ma też w swojej historii wydarzenie związane z wojskiem majora Hubala. Mieszkańcy wsi wspominają, że wojska majora stacjonowały tu na początku listopada 1939 roku. Sam pobyt trwał jakoby jedynie kilka godzin. Jego historię przytacza tekst tablicy ustawionej przed skansenem.
Cisownik ma też w swojej historii wydarzenie związane z wojskiem majora Hubala. Mieszkańcy wsi wspominają, że wojska majora stacjonowały tu na początku listopada 1939 roku. Sam pobyt trwał jakoby jedynie kilka godzin. Jego historię przytacza tekst tablicy ustawionej przed skansenem.
Deszcz nie ustępował. My również. Wlekliśmy się szlakiem
piekielnym przez wieś, a potem, kiedy on powlókł się dalej asfaltem, my
przeszliśmy na porządną leśną drogę. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy zupełnie nowej kapliczce z kamieniem zawierającym prawie nieczytelną modlitwę fundatora.
Nasze drogi prowadzą teraz na północ. Gdyby nie ten
uporczywy deszcz, to nawet można by się było zachwycać lasem, bo piękny. Ale
nas dopadło znużenie opadami, które przybierały na intensywności.
Kiedy dotarliśmy do Małachowa, już lało. Mimo wszystko
zrobiłam zdjęcie przedziwnej kapliczki we wsi. Smugi spowodowane są przez
zalanie obiektywu.
I po wycieczce.
Zdjęcia – Zosia, Edek
i ja
Czarna zwykle się odpłaca...
OdpowiedzUsuńNawet się zastanawialiśmy, która rzeka bardziej nam się podoba - Czarna czy Krasna. Chyba jest remis. Obie atrakcyjne.
Usuń