Miejsca dla nas nowe, ale, że tak powiem, z polecenia. I tu
kolejny ukłon w stronę niezastąpionego parlando.
Trasę obmyśliłam, a potem poprowadziłam ją zupełnie inaczej.
Wyszło tak:
Starujemy z parkingu w pobliżu OSP w Zalesicach i zmierzamy
raźnym krokiem w kierunku lasu. Tam dwa drewniane krzyże ustawione symetrycznie
przy drodze, a my skręcamy w lewo. Pójdziemy polną drogą.
Zapowiada się nieźle, nawet dobrze. Przechodzimy obok boiska
z dwiema bramkami i całą gromadą cheerleaderek (mam nadzieję, że tak się to
pisze). Są nimi topole, które na wietrze wymachują pomponami jemioły.
Droga nieco się psuje. No, mokro jest. A nawet błotniście.
Ale do ominięcia.
I wreszcie docieramy do miejsca, gdzie mapa zapowiada leśną
drogę krzyżową. To dziś moje pierwsze starcie z mapą, która nieco oszukuje. Droga
krzyżowa jest, ale nie przy tej ścieżce, na której jest zaznaczona. Ela wykazała
się intuicją i zaproponowała pójście dalej dróżką, na której byliśmy. I tu
spotykamy niecodzienne obiekty – kapliczki i stacje drogi krzyżowej wykonane z
polnych kamieni.
Znajdujemy się w pobliżu kościoła pod wezwaniem św. Judy
Tadeusza w Dąbrówce Warszawskiej. Proboszcz jest autorem projektu całości, a
materiał zbierali on i parafinie na okolicznych polach.
Duże wrażenie robi Golgota, którą można oglądać z zewnątrz i
od środka. Światło wpada do wnętrza przez okna z szybkami w postaci misternie
sklejonych zużytych zniczy nagrobnych.
Spacerujemy niektórymi ścieżkami drogi krzyżowej, a potem
zmierzamy do porządnej drogi prowadzącej skrajem lasu z widokiem na pola
Dąbrówki Warszawskiej. To znów przyjemna droga. W połączeniu z ciepłą, prawie
wiosenną pogodą daje nam dużo radości z wędrowania.
W końcu jednak docieramy do asfaltowej drogi Wierzbica –
Radom, która prowadzi do Zalesic. Zanim się tam skierujemy, wybieramy
prowadzącą przez las drogę na południowy wschód.
Mapa sugeruje, że gdzieś tu w lesie
powinniśmy spotkać pomnik wilka zastrzelonego w roku 1956. No, tu się
pokłóciłam z mapami na dobre. Mapa tradycyjna nie podaje dokładnie miejsca
położenia pomnika. Jeszcze gorzej zachowuje się mapa Google, bo ta kieruje w
zupełnie nieprawdziwe miejsce. Straciliśmy dobry kwadrans na błądzeniu po lesie
z nawigacją, a pomnika ani śladu.
Lekko się załamałam i postanowiłam zrezygnować z dalszych
poszukiwań. Idziemy więc w kierunku wieży widokowej w lesie. Ta przynajmniej
powinna być widoczna z daleka. I tu niespodzianka. Przy drodze, za leśnym
płotem z rzadkiej siatki jest pomnik! Z powodu siatki trudno do niego podejść, ale robimy zdjęcie na dowód, że
tu byliśmy. I znów pretensje do mapy – basiora zastrzelono nie w 1956, a 1953
roku. Tak informuje tabliczka na głazie narzutowym pełniącym rolę pomnika. Nie
wiadomo tylko, czy uczczono to wydarzenie z powodu wielkości basiora (64 kg),
czy może był to ostatni wilk w okolicy. Tak czy inaczej wątpliwy powód do dumy.
Spokojnie wdrapujemy się na wzniesienie, które nawigacja określa
jako Góra Liścia (podoba mi się ta nazwa, a i sama góra, a raczej las na niej,
też niczego sobie). Na szczycie pyszni się wieża obserwacyjna. Oczywiście
wstępu nie ma.
Schodzimy do ścieżki skrajem lasu w stronę miejsca, gdzie
zaczęliśmy wędrówkę. Wiem, że gdzieś tam czeka na nas jeszcze jeden pomnik, ale
straciłam zaufanie do map i postanawiam zostawić tę atrakcję na inną wyprawę.
Mam jeszcze jeden pomysł – chcę zakończyć mocnym akcentem
nasze prywatne obchody 160. rocznicy wybuchu powstania styczniowego.
Podjeżdżamy w tym celu do niebieskiego krzyża na rozstaju dróg, o którym pan Kowalczyk,
obeznany z historią miejsc związanych z powstaniem, napisał, że może być wystawiony dla uczczenia 50. rocznicy powstania. Nie jest
to potwierdzone, ale prawdopodobne.
Od krzyża tylko parę metrów i jesteśmy przy ogrodzeniu domu
z numerem 65. Tu za płotem znajduje się niezbyt już czytelna tablica
upamiętniająca kapitana Samuela Bielańskiego, który poległ w potyczce z
wojskami rosyjskimi w kwietniu 1863 roku (więcej o potyczce w tym linku).
Teraz wypada poszukać miejsca faktycznej mogiły powstańca. Z
drogi doskonale widać głaz narzutowy w polu. Jest nawet widoczna miedza, którą
do niego można podejść. Nie ma kogo zapytać o zgodę. W tej sytuacji wnioskuję, że
brak zakazu jest pozwoleniem i podchodzę do polnej mogiłki. Głaz wygląda
zwyczajnie, ale po bliższym przyjrzeniu mu się można zauważyć wyryte litery,
które układają się w imię SAMUEL. Wyraźnie czuję je pod palcami.
I to właśnie był akcent kończący obchody rocznicowe. Czy
mocny? Na pewno. Wystarczyło zobaczyć moje buty po powrocie z pola – dawno nie były
tak ubłocone.
I po wycieczce.
Rok też nam się skończył. Nie marnowaliśmy czasu – udało nam
się odbyć wiele mniej lub bardziej udanych wycieczek.
Do zobaczenia więc w nowym roku na nowych trasach!
Zdjęcia – Lena i ja
Dziękuję za odwiedzenie tych miejsc! Dzięki Wam mogłem przenieść się do okolic rodzinnych stron:)
OdpowiedzUsuńNaniosłem poprawkę w mapach google dot. miejsca zastrzelenia wilka. Niestety sporo ludzi wprowadza dane do map, ale nie dba o ich rzetelność. "Góra Liścia" to też fantazja dodającego zdjęcia (również spróbuję poprawić) - na mapie topograficznej jest nazwa Góra Szubienica...
Przypominam jeszcze pozostałe miejsca z tej okolicy
https://photos.app.goo.gl/owHFySzzsUmDU3CX7
1. Pomnik w polu - 2 braci z B.Ch.
2. Miejsce zrzutu zaopatrzenia z samolotu Liberator
3. Pomnik AK w Stanisławowie
4. Stary, zniszczony krzyż
5. Opuszczone gospodarstwo
6. Cmentarz choleryczny
Drogi parlando, wszystkie uwagi przyjmuję, ale zamiana nazwy Góra Liścia na Szubienica łamie moje turystyczne wrażliwe serce. ;) Pozwolę sobie ją zatrzymać w pamięci.
UsuńA teraz sobie wyobrażam naszą wycieczkę z Twoją mapką w ręku i śladami każdego punktu. Bardzo logicznie są rozmieszczone i właściwie nic, tylko ruszać w drogę.
Poczekamy, zobaczymy ...
PS Spotkałam w lesie dwoje spacerowiczów, co też szli do pomnika wilka i chwalili się, że mają mapę. Naprowadziłam ich na właściwą trasę.
Dostałam jeszcze jeden komentarz:
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa trasa z oryginalną kamienną oprawą Drogi Krzyżowej.
Jak również miejsca upamiętniające historyczne wydarzenia, związane z przedstawioną miejscowością.
Pozdrawiam - Wiesiek
Dziękuję, Wiesiu.
Jak przeczytałeś zapewne w poprzednich komentarzach, ciekawostek może być w tej okolicy więcej. Warto będzie tu znów zajrzeć.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Ania