Jest środa. Termometr wskazuje ok. -10 stopni. Słońce świeci
od samego rana. Wiadomo – dzień będzie ładny. Koniecznie trzeba wyruszyć na
wędrówkę.
Startujemy w Suchedniowie o nieprzyzwoicie późnej porze – 8:45 (cóż, zima wymusza takie późne rozpoczynanie tras, bo wcześniej ciemnica
zupełna). Trzeba przejść przez dużą część miasta. O, to bolesne dla tych, co
się ostatnio rozleniwili wycieczkami z dojazdem samochodowym pod sam las. Ciężko
iść po chodniku. Smog dokucza. Zapomnieli, że dawniej to była stała norma
wycieczkowa.
Na szczęście nad suchedniowskim zalewem jest dosyć ładnie. Śnieg
błyszczy w słońcu, bezlistne drzewa tworzą delikatny rysunek na tle
zamarzniętej tafli akwenu i błękitu nieba (trochę ten błękit przybladły z
powodu zanieczyszczeń powietrza).
Przy ulicy Mickiewicza zauważamy jeden z drewnianych domów
Suchedniowa. To dziewiętnastowieczny dom z gankiem należący do zasłużonej dla
miasta i okolicy rodziny Wędrychowskich. Skąd to wiem, zastanawiacie się. Ogrom
wiedzy na temat drewnianej architektury powiatu skarżyskiego (w tym
Suchedniowa, rzecz jasna) zgromadzili panowie Piotr Kardyś i Marcin
Janachowski. Teraz wystarczy wejść w jeden z podanych przeze mnie linków, aby
poznać „Przykłady przedwojennej architektury drewnianej w powiecie skarżyskim”
(tu link do katalogu) lub skorzystać z „Przewodnika po szlaku architektury
drewnianej w powiecie skarżyskim” (tu link) autorstwa obu historyków.
Nasza grupa wędruje dalej ulicą Zagórską w kierunku lasu
(nareszcie!).
W lesie przyjemnie. Droga doskonale przetarta przez auta
leśników, na drzewach resztki śniegu, powietrze czyste i rześkie.
Zatrzymujemy się na chwilę przy naszym starym dobrym
znajomym – dębie „Obrozik”. Odgradza nas od niego zaśnieżony głęboki rów. Tylko
kolega Ed odważył się pokonać przeszkody i podejść do dębu.
Kolejne miejsce na trasie to składnica drewna na rozstaju
dróg, gdzie od wieków robimy postój na śniadanie. I tym razem nie mogło się bez
niego obejść.
Zmieniamy kierunek marszu i wędrujemy w stronę skarżyskiej
ulicy Kilińskiego.
Podchodzimy na Kamienną Górę. W okolicy jej szczytu jakby
więcej słońca przedziera się przez drzewa. Śnieg skrzy się jak brokat.
Skoro już odwiedzamy starych znajomych na trasie, to nie
możemy pominąć naszych ulubionych dorodnych modrzewi, które, na szczęście,
nadal się nieźle trzymają.
Na samym końcu trasy spotkanie z pomnikowym dębem
szypułkowym na skraju lasu i już możemy spokojnie wracać do domu.
I po wycieczce.
Zdjęcia – Lena, Edek
i ja
Trasa, nad którą się zastanawiałem na urlopie, ale nie daliśmy radę czasowo (jednym z wariantów było pójście do Zachełmia/Zagnańska. W zamian poszliśmy z Bliżyna w kierunku Piekła Dalejowskiego.
OdpowiedzUsuńByliście w kierunku wschodnim od Suchedniowa? Na mapach wyglądają obiecująco.
Kierunek wschodni od Suchedniowa to nasze ulubione tereny - kamieniołomy Oczy Ziemi i Kopulak, źródło Budrzący Stok, Kamień Michniowski z jaskinią Ponurego, że już nie wspomnę o Michniowie. A dalej Wykus z powstańczą i wojenną historią.
UsuńMam już zaplanowaną trasę z nowymi elementami w te okolice, ale czekam, żeby śnieg nieco stopniał, bo się nie chcę zakopać w zaspach. :)
Poza tym muszę dodać, że okolice wzgórza Barbarka to jedno z lepszych miejsc widokowych w okolicy z widokiem na wieś Wzdół i Pasmo Klonowskie.
A Bliżyn i Piekło Dalejowskie - wybór doskonały. Też lubimy.
No to czekam na opis trasy. :-)
UsuńOkolice skał w Piekle Dalejowskim były świetne -- to był nasz pierwszy dzień w Świętokrzyskim i dobra trasa na początek, bo nietrudna, a zróżnicowana. A miejsca na wschód od Suchedniowa czekają na kolejną wizytę. Od kiedy jest A1, to z Gdyni podróż jest naprawdę sprawna.
Tak sobie pomyślałam po przeczytaniu tego komentarza, że ta trasa działa i w przeciwnym kierunku. Trzeba by pogadać o tym z grupą, bo my tylko górki, pagórki, a morza tyle, co kot napłakał.
UsuńJeśli chodzi o górki i pagórki, to na Kaszubach można się zdziwić -- tereny polodowcowe, może o połowę niższe niż u Was, ale to w Świętokrzyskim nam sie chodziło dużo łatwiej (mniej stromych podejść).
UsuńA co do morza: w sumie nie pamiętam ile razy w tym roku go widziałem, chyba z dwa razy, choć mam do niego poniżej 500 metrów. :D Co innego lasy (Trójmiejski Park Krajobrazowy, Puszcza Darżlubska, czy Lasy Mirachowskie), tam w zasadzie już mogę chodzić bez map.
Dlatego zazdroszczę Wam lasów (czyli trawa bardziej zielona u sąsiada ;-) ). Są bardziej gęste, że np. biorąc hamaki już pierwszego dnia zostawiliśmy je w pokoju, bo ciężko by było je gdzieś zawiesić. Kaszubskie lasy są świetne, ale Wasze chyba jeszcze bardziej. :-)
Nie będę się sprzeciwiać - nasze lasy najlepsze. Dziś to znów testowaliśmy.
UsuńTo, co u nas norma, to na Mazowszu rezerwat przyrody. :-)