poniedziałek, 29 stycznia 2024

Sprawdzamy, ile wody przybyło w Kamiennej

Gdzie prowadziliśmy nasze badania? Odpowiadam – na odcinku rzeki między Gilowem a Górkami. Wędrowaliśmy pod prąd. A prąd nadzwyczaj rwący się okazał. 
 
Kamienna - w tle zabudowania Górek
 
Startujemy w pobliżu dawnego drewnianego młyna w Gilowie. Jedyny jego ślad to murowana motorownia, której silnik napędzał młyn przy niskim stanie wody. Teraz by nie musiał, bo poziom wody wysoki, a nurt rwący.  
 
pozostałości motorowni w Gilowie
 
jeszcze dobrze nie wystartowaliśmy, a już pogaduszki (i tak do końca wycieczki)

 
obserwacja rzeki
 
wzburzona rzeka przy młynie

Po krótkim postoju przy motorowni maszerujemy ku pozostałości stawideł na granicy zalewu. Błoto utrudnia podejście, ale nikt na to nie zważa. 
 
i tu woda nie jest spokojna
 
a powierzchnia zalewu ani drgnie
 

Potem rundka brzegiem zalewu. Ale nie dookoła, bo jednak ścieżka nieco zanika. Nad wodą przelatuje biała czapla. Szybka jest – trudno ją złapać w obiektyw. Liczy się to, że jest i była widziana. Internetowa kariera modelki zapewne jej nie interesuje.
 

zalew na Kamiennej w Gilowie widziany z brzegu

Dalej niewielką ścieżką docieramy do solidnej leśnej drogi. Trzeba przyznać – idziemy na pamięć (niestety, moją). Nawet mi się nie chce wyciągnąć mapy z plecaka. 
 
na leśnej drodze
 
I bez jej pomocy znajdujemy schodki (mocno już sfatygowane), po których schodzimy nad wodę. Kładka też jakoś nadgryziona zębem czasu. Mnie jeszcze wytrzymała.
 
Kamienna 
 
na stareńkiej kładce
 

Pamięć podpowiada, że dalej należy iść prosto drogą i nie skręcać w stronę rzeki. Ale rzeka kusi. Skutek łatwy do przewidzenia. Wprowadziłam grupę w zakole bez wyjścia.  
Z pomocą nawigacji udało mi się wykaraskać z opresji, choć za plecami słyszałam głosy, że chyba wracamy do miejsca startu. Tak źle nie było. Właściwa droga znaleziona i możemy wędrować dalej przez ładny sosnowy las. Powietrze żywiczne, sama rozkosz.
 
wreszcie na dobrej drodze
 
I znów kolejne podejście do rzeki. Tym razem malownicze zakręty, wysoki brzeg i konieczna ostrożność. 
 


rzeka przedziera się przez las

Najbardziej ostrożnie trzeba się było poruszać w miejscu, gdzie dwa lata temu zapadłam się w dziurę w ziemi. Teraz rozumiem, dlaczego tak się stało – brzeg jest tu wysoki, piaszczysty, porośnięty sosnami, których korzenie skrywają dosyć głębokie jamy. Latem zarastają je wysokie trawy. Teraz, po stopnieniu zimowego śniegu jamy są doskonale widoczne. Podejście nad rzekę okazało się tym razem bezpieczne.
 

rzeka w szuwarach

ostrożnie na brzegu

Ostanie próby podejścia do Kamiennej miały miejsce w pobliżu wsi. Dawniej były tu malownicze mostki, wąziutka rzeka przedzierała się przez las. Teraz to królestwo bobrów, które zbudowały żeremie i tamy, przegrodziły rzekę i utworzyły trudno dostępne rozlewiska z zalanymi niegdysiejszymi mostkami.
 


w królestwie bobrów

Jak się okazuje, warto co jakiś czas wracać na znane tereny. Nigdy nie pozostają takie, jak były.
Dotarliśmy na skraj wsi. Pora zawracać. Oczywiście nie tą samą drogą. Toż to nie honor. Tyle dróg w okolicy, jest co wybrać.
Tym razem mój wybór padł na solidną drogę, którą prowadzi czerwony (piekielny) szlak. Tu bez szaleństw. Po prostu idziemy. 
 
na szlaku
 
postój śniadaniowy
 

Docieramy nad kolejną rzekę. To Kuźniczka.  
 
rozlewisko Kuźniczki
 
I ona nabrała siły. Płynie rwąca i rozlewa się szeroko. 
 

nad Kuźniczką 

Opuszczamy szlak i kierujemy się do Gilowa. 
 
wyjrzało słońce
 
We wsi próbujemy obejrzeć jeden z prywatnych stawów w pobliżu rzeki. Jest solidnie grodzony. Dlatego trafia na blog sfotografowany znad płotu. 
 
jeden ze stawów w Gilowie
 
No i to by było wszystko o wycieczce. Jeszcze tylko mały suplement kulinarny – pierniczki upieczone przez Elę. Pyszne.
 

I teraz to już naprawdę koniec relacji.
 
mapka trasy
 
Zdjęcia – Lena, Edek i ja

1 komentarz:

  1. Ciekawe meandry rzeki Kamiennej, bobry też swoją robotę odwalają,
    a złamane drzewo nad korytem utworzyło bramę przepływu.
    Tak natura przygotowuje się do nadejścia wiosny.

    Pozdrawiam Was - Wiesiek

    My razem z naturą czekamy na wiosnę. Może już niedługo zagości na dłużej.
    Cała grupa pozdrawia Cię serdecznie, Wiesiu.
    Ania

    OdpowiedzUsuń