Na ostatnią niedzielę listopada zaplanowałam zupełnie inną
trasę. Mój plan legł w gruzach, gdy rano okazało się, że świat spowiła mgła. W
tej sytuacji bezpieczniej było wybrać się gdzieś niedaleko albo wcale.
Zwyciężył pierwszy wariant. Dla mnie była to powtórka z trasy sprzed miesiąca,
którą przeszłam sama w piękny, choć
wietrzny październikowy dzień. Tak, tak – wybraliśmy się teraz mała grupką nad
zalew na Żarnówce w Mostkach (tu link do poprzedniej relacji dla porównania).