czwartek, 18 grudnia 2025

Maj zapowiada się słoneczny i ciepły

Skąd taka myśl? Z ludowych mądrości. Jedna z nich zaleca obserwowanie pogody od świętej Łucji (13 grudnia) do Wigilii. Każdy dzień tej ludowej „Dwunastnicy” przepowiada jakoby pogodę na jeden z miesięcy nadchodzącego roku. A pogoda 18 grudnia była bardzo przyjemna – po porannym mrozie dzień się pięknie rozpogodził i zrobił bardzo ciepły jak na grudzień. Trzeba teraz poczekać do końca maja i sprawdzi trafność przepowiedni. 
 
słonecznie na trasie
 
Po tym przydługim wstępie pora opisać trasę, na jaką wyruszyliśmy tamtego dnia.
Wystartowaliśmy w Orońsku, skąd udaliśmy się pieszo na skraj Helenowa. Po drodze podziwialiśmy błękitniejące niebo poranka. 
 

Skręciliśmy w stronę lasu. Tam, w cieniu drzew jeszcze utrzymywały się pozostałości nocnego mrozu. 
 


W samym zaś lesie było nieco ponuro, ciemno. Jesienne barwy zniknęły, zimowa szata nie miała zamiaru się pojawić. Obserwowaliśmy liczne dęby, które rosły a to przy drodze, a to w oddaleniu od niej. 
 



Tak dotarliśmy do skraju lasu, gdzie  droga sama zaprowadziła nas na północ w kierunku Tomaszowa. Mieliśmy z niej widok na pola. 
 



owoce głogu przy drodze
 
miesiącznica
 

Tuż przed wyjściem na drogę między Tomaszowem a Helenowem zajrzeliśmy do niewielkiej piaskowni, gdzie widać liczne ślady szalejących pojazdów terenowych. Rosnące tu sosny z trudem utrzymują  się przy życiu. Widać też, że kilka już przegrało walkę o przetrwanie. 
 

Po drugiej stronie drogi odwiedziliśmy niewielki cmentarz żołnierzy 1 wojny światowej. Byliśmy tu dwa lata temu (tu link), nie będę więc wiele o nim pisać. Wspomnę tylko, że pochowani są tu żołnierze, którzy zginęli w walkach toczonych w tej okolicy w latach 1914 – 15. 
 
widok ogólny cmentarza wojennego
 
najcenniejszy obiekt - rotunda wzorowana na mauzoleum Teodoryka Wielkiego w Rawennie 
 
 
Po zwiedzeniu cmentarza uległam prośbom grupy i wybrałam najdłuższy z zaplanowanych na ten dzień wariantów trasy. Pomaszerowaliśmy szlakiem żółtym wśród pól Tomaszowa i Dąbrówki Zabłotniej. Na mapie ten szlak jest zaznaczony, jego ścieżki łatwo znaleźć wśród traw, brak jedynie znakowania. Dlatego podpowiem, gdzie należy wejść na szlak we wsi Tomaszów, bo sami to miejsce w pierwszej chwili przegapiliśmy. To zarośnięta dróżka między domami z numerami 5 i 5A. Wcale nie wygląda na drogę, a kiedyś bez wątpienia nią była – pomiędzy trawami wyraźnie odznaczają się betonowe płyty ułożone tu przed laty. Domyślamy się, że dawniej była to wiejska droga do stacji kolejowej  Ruda Wielka. Teraz zapewne jest mało używana, stąd jej stan. 
 
wśród pól owoce dzikiej róży 
 
Przy stacji szlak skręca na zachód i prowadzi nadzwyczaj wygodną drogą wśród płaskich mazowieckich pól. Wiosenna aura rozleniwia, fotografowaliśmy więc widoczki próbując unikać w kadrze wszechobecnych słupów elektrycznych. 
 


Przy drodze zauważyliśmy niezwykły sad z posadzonymi gęsto jabłoniami o bardzo cienkich pniach. Z daleka wygląda winnica, bo drzewka są przymocowane do lin rozciągniętych między palikami. 
 

Po dotarciu do Dąbrówki Zabłotniej opuściliśmy szlak i dotarli do polnej drogi, która powinna nas doprowadzić do Helenowa. To naprawdę urocza droga, prawdziwa rekompensata dla stóp i kręgosłupa za asfaltowe drogi niedzielnej trasy. Prowadzi ona między polami i omija niewielkie zagajniki. 
 


Dosyć szybko (oj, za szybko) doprowadziła do Helenowa. Na zakończenie spotkaliśmy mazowieckie wierzby i świąteczny akcent w postaci topoli obrośniętej gęsto jemiołą. 
 


Po dotarciu do wsi wróciliśmy na drogę w kierunku Orońska. Ten ostatni asfaltowy odcinek minął szybko i można było wracać do domu. 
 
rujnowana karczma na skraju Orońska
 
Trasa naszej wycieczki była prosta, wygodna, liczyła 15,5 kilometra. Nadaje się ona dla każdego, rowerem można pokonać swobodnie prawie całą, rzecz jasna z wyjątkiem zarośniętej ścieżki miedzy Tomaszowem a stacją kolejową. 
 

Zdjęcia – Edek i ja 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz