Sporo ich
już zgubił – leżą na ziemi, szeleszczą pod stopami, zakrywają błoto, dodają
podłożu koloru.
te liście jeszcze się trzymają
Pogoda
wreszcie się poprawiła – możemy ruszyć do lasu. Tym razem wybieramy lasy w
pobliżu Niekłania. Naszą wędrówkę zaczynamy w Borkach, gdzie kończy swą trasę
bus. Ruszamy niebieskim szlakiem w kierunku rezerwatu „Piekło pod Niekłaniem”.
W lesie zdecydowanie mniej liści na drzewach, ale jeszcze nie wszystkie opadły.
jesienny las i my
modrzewie jak świeczki na jesiennym torcie
Po drodze
tradycyjnie schodzimy ze szlaku, żeby zajrzeć do źródła Biały Stok. Wszystko
tam bez zmian.
Biały Stok
a w pobliżu paproć zachyłka oszczepowata
Maszerujemy
więc dalej porządną leśną drogą – rozmowy, dyskusje, opowieści. Skutek – nie
zauważamy, kiedy szlak skręca w lewo. Nic to, znajduje się wariant zastępczy w
postaci rewelacyjnej szerokiej leśnej drogi prowadzącej prościutko do szlaku. Tak
mi się ta droga spodobała, że zapamiętam ją na przyszłe wycieczki w te okolice.
prawdziwą pieszszostradę znalazłam
Po
rezerwacie spacerujemy ścieżkami szlaku i bez szlaku. Trzeba wszystkie skałki
odwiedzić, obejrzeć dokładnie, bez pośpiechu. Szkoda tylko, że słonko, które
świeciło, jak w wierszu, „chłodno i złociście”* akurat schowało się za
chmurami. Nic to, radziliśmy sobie bez niego. Gorzej, że wśród skałek wiał dosyć silny wiatr. Na szczęście
nie był zbyt zimny.
najpopularniejsza grupa skałek
te same skałki widziane z góry
fantazyjne kształty
inne skały też warte obejrzenia
a tu ze sztafażem
Robimy krótki
postój na śniadanie w pobliżu kamienia z tablicą poświęconą zasłużonemu dla
ochrony przyrody leśnikowi, Teodorowi Zielińskiemu.
kamień z tablicą pamiątkową
jesienny las nakrył do stołu
Potem
ruszamy w kierunku Niekłania szlakami czarnym i czerwonym. Odcinek szlaków
prowadzący dawną kolejką jest bardzo trudny do przejścia – zarasta
samosiejkami, na razie są niewielkie, ale niedługo cała ścieżka zarośnie. Poza
tym trasa ładna i nawet niespecjalnie mokra.
na trasie
Przed
dojściem do Niekłania opuszczamy czarny szlak i maszerujemy czerwonym w
kierunku Nadziejowa. I znów las. Liście jeszcze na bukach się trzymają, ale ileż
ich już drzewa zgubiły!
na czerwonym szlaku
Dobrze
pamiętam nieszczęsną próbę przejścia tym szlakiem przez Kamienną rok temu (tu
link). W tym roku mam przygotowany od razu wariant zastępczy. Schodzimy ze
szlaku na drogę prowadzącą ku torom kolejowym, a potem maszerujemy solidną
leśną drogą ku stacji w Sołtykowie. Początek drogi słaby – rozjeżdżony przez
samochody leśników zwożących drewno, ale potem już idzie się dużo lepiej.
bez szlaku
Z lasem
żegnamy się w pobliżu stacyjki kolejowej w Sołtykowie. Jeszcze rzut oka na
ruiny cegielni, których znów nie oglądamy z bliska, bo jest nadzieja na to, że
zdążymy na jakiś wcześniejszy bus do domu. Zdążyliśmy. Nawet się kilka minut czekało na
przystanku.
ruiny cegielni w Sołtykowie
prawie bezlistna brzozowa alejka na zakończenie wędrówki
Pora
podsumować naszą wycieczkę – udała nam się. Las jeszcze nie wszystkie liście
zgubił, pogodę mieliśmy właściwie prawie
letnią, a przeszliśmy 16,3 kilometra.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
*J.
Czechowicz „Jesień”
Pięknie jak w piekle... dobra perspektywa przyszłej egzystencji.
OdpowiedzUsuńTak na to nie patrzyłam, ale może masz rację. ;)Kto wie...
UsuńŚliczne tereny, a te skałki to już poezja. Teren na wędrówkę znakomity.
OdpowiedzUsuńTe skałki są chyba najbardziej znane w naszym regionie. Bez fałszywej skromności - nasze tereny bogate w efektowne skałki.
Usuń