niedziela, 17 października 2021

Wietrznie nad wodą

Kolega Ed już dawno zaplanował spacer nad zalewem w Brodach. W końcu się na niego wybraliśmy. Wiatr też się wybrał. Z tym, że akurat wyszedł nam na spotkanie, co znaczy, że wiał nam w pysk i nie ułatwiał chodzenia. Ale w sumie nie uniemożliwił. No i czasem odpuszczał.
 
zalew o poranku
 
Wystartowaliśmy w Brodach – słonko świeciło, wiatr jeszcze się nie rozkręcił. Rzuciliśmy okiem obiektywu na Kamienną.
 
Kamienna grzecznie wypływa z zalewu
 
Później należało podejść do zabytkowej tamy z roku 1840. Niezmiennie podziwiam durnotę tych, co po takim pięknym obiekcie bazgrzą farbami zamiast uszanować dziedzictwo historii regionu. 
 
pozostałość dziewiętnastowiecznej tamy
 

historyczne detale
 
Pora przejść przez działająca tamę zbudowaną w latach 60. dwudziestego wieku i spojrzeć w oczy Staszicowi, którego popiersie przypomina, komu zawdzięczamy czasy przemysłowego rozwoju naszych okolic.
 
działająca tama
 
pomniczek Staszica pokryty "patyną czasu"
 
A teraz rozstajemy się ze słońcem, które postanowiło skryć się za chmurami. Będzie do nas czasem wyglądać, żeby sprawdzić, jak sobie radzimy z coraz silniejszymi podmuchami wiatru.
 
przylądek na zalewie
 
na brzegu
 
 
 przebłysk słońca
 

Najsilniej wiało, kiedy szliśmy wschodnią stroną zalewu. Kaptur obowiązkowy. O zdjęciu kurtki nawet nie było co marzyć. A tymczasem opatulony szczelnie wędkarz dzielnie tkwi na posterunku. Ciekawe, co złapał – przeziębienie czy kilka karpi.
 
jeden z krzyży ustawianych przez pana Bidzńskiego z Kałkowa - zwykle ustawia je parami lub trójkami i utrzymuje stałą wysokość - 2,5m z ramionami rozpiętości ok. 2m
 

ziąb
 
a na horyzoncie plaża - wspomnienie lata
 

wieje
 
Zatrzymaliśmy się na krótko nad małym stawem po drugiej stronie szosy. Tu też wiało. 

nad stawem

Warunki poprawiły się zdecydowanie na południowym brzegu zalewu. Tu od ataków wiatru chronił las. Udało nam się wejść na teren jednego z ośrodków – wczasowicze jeszcze senni, sprzęt na brzegu też zażywał odpoczynku.
 
jesień w lesie
 
ośrodek wypoczynkowy nad zalewem
 
w marinie
 
czekając na Lohengrina
 

Zachodni brzeg zalewu to prywatne posesje z dostępem do wody – łodzie wyciągnięte na brzeg, zarośnięte brzegi, swoboda. Gospodarze uprzejmi, nie zabraniają przejść, ale czujnie sprawdzają, czy nie włazimy w szkodę. Nie włazimy.
 
pomost
 
 byle do lata
 

Po przekroczeniu szosy w kierunku Stykowa idziemy już nad Kamienną. Dawniej spotykaliśmy tu całe gromady łabędzi, a teraz pusto i cicho. Ledwie kilka łysek przemknie – szybkie one są i pływają daleko od ludzi.
 
most w Stykowie
 
 
Kamienna w okolicy Stykowa
 
Kiedy zbliżamy się do Dziurowa, wygląda słońce. Otoczenie rzeki nabiera barw.
 
 
odrobina słońca nad Kamienną
 
Ja tradycyjnie schodzę na brzeg w okolicy mostu, żeby sfotografować zakręt Kamiennej. 
 
 rzeka zmierza w stronę mostu w Dziurowie
 
I tu wreszcie spotykam parę łabędzi, a przy brzegu kręci się para zaaferowanych łysek. 
 


Nie zwróciły na mnie uwagi.
 
Do stacji w Michałowie wleczemy się powolnym krokiem, żeby nie za długo czekać na pociąg. I wracamy do domu.
 
mapka trasy
 
Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze: