Wystartowaliśmy na skraju lasu w Kapturowie i pomaszerowali
raźnym krokiem drogą na północny wschód. Znamy ją od lat, chciałam więc
odrobiny urozmaicenia. Moja mapa w telefonie wskazywała warte obejrzenia drzewo
na końcu ścieżki w lesie. Odeszliśmy z zaplanowanej drogi i poszli początkowo
ładną, a potem coraz bardziej podmokłą ścieżką w stronę słońca. Ścieżka,
zgodnie z sugestią mapki się skończyła, a drzew w tym miejscu było tyle, ile
normalnie jest w lesie. Żadnego wybitnego okazu nie stwierdzono. Przyszło
zawrócić na bity trakt nie znalazłszy drzewa w lesie. Może jeszcze przy innej
okazji znów się wybierzemy w te ostępy,
a nuż drzewo się znajdzie…
Na szczęście przy zaplanowanej drodze można było bez problemu
wypatrzyć sporo ładnych drzew wybijających się z leśnego tłumu.
Tak dotarliśmy do rezerwatu Ciechostowice z jego potężnymi
modrzewiami.Trudno je fotografować - w obiektywie można zmieścić albo pnie, albo koronę.
Dalej przy szlaku spotykamy miejsce upamiętnienia pięciu
żołnierzy AK ze zgrupowania „Robota”, którzy zginęli w walce z Niemcami w sierpniu 1943 roku.
Zmierzamy szlakiem w kierunku szczytu Altany (ze swoją
wysokością 408 m n.p.m. jest ona najwyższym wzniesieniem województwa
mazowieckiego, jednocześnie jest zaliczana do Korony Gór Świętokrzyskich). Muszę przyznać, że na tym odcinku szlaku aż trudno wyjść ze
zdumienia. Zawsze trzeba tu było uważać, kombinować, żeby się nie zgubić, a tu
teraz znaki dobrze widoczne, mało tego z dodatkiem szlaku rowerowego, którym
śmigają turyści na dwóch kółkach. No – luksusy.
Na szczycie Altany również nowości. Postawiono tu nową wieżę
obserwacyjną. Jest tak solidnie ogrodzona, że już chyba nikomu nawet przez
chwilę nie przemknie myśl, żeby na nią włazić i podziwiać widoki. Może jednak
szkoda, że nie ma tam urzędującego stale strażaka, który zapraszałby czasem
turystów na podziwianie widoków z wieży.
Oj, się rozmarzyłam, a tu pora maszerować dalej. Jakieś sto
metrów za szczytem schodzimy ze szlaku i kierujemy się na południowy
wschód świetną leśną drogą.
Mogłaby nas ona doprowadzić do Ciechostowic,
ale nie taki jest plan. Skręcamy w równie doskonałą drogę na południe i nią
docieramy do drogi na skraju wsi.
Z Ciechostowic planuję dotrzeć do szlaku niebieskiego
porządną drogą przez las. Mapa obiecuje luksusy, a życie wprowadza korektę –
droga jest. Szeroka – owszem. Ale, żeby porządna, to już nie. Jej początek jest
koszmarnie rozjeżdżony przez ciężki sprzęt. Błoto uniemożliwia przejście.
Omijamy przeszkody, ale nie wszyscy bez szwanku. Na szczęście błoto nie
wciągnęło na stałe buta koleżanki, czyli przygoda zakończyła się w miarę pozytywnie.
Dalszy odcinek drogi niezły, choć daleki od ideału. No i
kończy się spotkaniem ze szlakiem.
Teraz to już nuda wycieczkowa. Maszerujemy szlakiem
niebieskim, a potem czarnym rozglądając się po lesie. Co jakiś czas da się
zauważyć dorodne drzewa przy drodze. Na tym odcinku spotykamy liczne przydrożne
rozlewiska. Dziwnie tylko mało typowo wiosennych roślinek.
Na koniec sprawdzamy, jak nasza droga doprowadza do wsi.
Sprawdzian zaliczony – omijamy jedyną solidną kałużę i już jesteśmy w
Kapturowie.
Tu jeszcze miłe spotkanie ze zwierzętami. Nawet udaje mi się
sfotografować konie, które z ufnością podchodzą do ogrodzenia, jak tylko
zauważą człowieka. Przypuszczam, że oczekiwały na jakąś przekąskę, ale nie
miałam nic, czym by je można było poczęstować.
I to już koniec wycieczki. Fakt, trasa nie była nowa, ba –
wręcz często powtarzana w różnych wariantach, ale wędrowało się przyjemnie w
ten ciepły i słoneczny dzień.
Zdjęcia – tylko
mojego wyrobu
Ciekawa pętelka, maszt raczej antenowy niż obserwacyjny "strażowy". kiedyś wjechałem rowerem od strony Huty.
OdpowiedzUsuńa raczej Huciska
UsuńPoprzedni był strażowy, ale teraz go porządnie obłożyli antenami i panelami fotowoltaicznymi. Tak czy inaczej, nigdy tam żadnego strażaka nie spotkałam.
Usuń
OdpowiedzUsuńWędrowaliście w okolicach tak zwanego "Trójmiasta",
jak nazywany jest Majdów, Ciechostowice i Łazy.
Pozdrawiam: Wiesiek
Owszem, ale tym razem nie poszliśmy na całość i tylko Ciechostowice znalazły się na trasie.
Ania
Fajna trasa, fajna - błoto jest wszędzie. Dziś też grzązłem po osie, ale mniejsza.
OdpowiedzUsuńWieży szkoda, no ale postęp... zamontowali kamery, pewnie z programem który potrafi wychwytywać dym, może do obserwacji w podczerwieni i teraz jeden człowiek w leśniczówce dogląda terenu który przedtem musiało pilnować dziesięć osób.
No i to jest wyjaśnienie zmian na wieży. To samo zadanie, a jednak inaczej wykonane.
UsuńNowa wieża wygląda na smutną i bezduszną. Wcześniejsza była o niebo lepsza. Szkoda, że nie zdążyliśmy jej zobaczyć. Wówczas niewykluczone, że może przy okazji udałoby nam się na nią wdrapać. Teraz zostaje tylko zadzierać głowę wysoko w górę i wyobrażać sobie jakie widoki roztaczają się sponad koron drzew.
OdpowiedzUsuńByła taka wycieczka parę lat temu (do dziś wspominana), kiedy się dwie osoby wspinały na tę wieżę. Nie udało się dotrzeć do szczytu, bo tam chyba drzwiczki zamknięte były, ale jest co wspominać. Ja to podziwiałam z dołu i też mi się podobało.
Usuń