poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Pętelka z Altaną w roli głównej

Wystartowaliśmy na skraju lasu w Kapturowie i pomaszerowali raźnym krokiem drogą na północny wschód. Znamy ją od lat, chciałam więc odrobiny urozmaicenia. Moja mapa w telefonie wskazywała warte obejrzenia drzewo na końcu ścieżki w lesie. Odeszliśmy z zaplanowanej drogi i poszli początkowo ładną, a potem coraz bardziej podmokłą ścieżką w stronę słońca. Ścieżka, zgodnie z sugestią mapki się skończyła, a drzew w tym miejscu było tyle, ile normalnie jest w lesie. Żadnego wybitnego okazu nie stwierdzono. Przyszło zawrócić na bity trakt nie znalazłszy drzewa w lesie. Może jeszcze przy innej okazji znów się wybierzemy w te ostępy,  a nuż drzewo się znajdzie…
 
leśna droga
 
Na szczęście przy zaplanowanej drodze można było bez problemu wypatrzyć sporo ładnych drzew wybijających się z leśnego tłumu. 
 
jedno z nich
 
Tak dotarliśmy do rezerwatu Ciechostowice z jego potężnymi modrzewiami.Trudno je fotografować - w obiektywie można zmieścić albo pnie, albo koronę.


w rezerwacie
 
Dalej przy szlaku spotykamy miejsce upamiętnienia pięciu żołnierzy AK ze zgrupowania „Robota”, którzy zginęli w walce z Niemcami w  sierpniu 1943 roku.
 
pomnik
 
Zmierzamy szlakiem w kierunku szczytu Altany (ze swoją wysokością 408 m n.p.m. jest ona najwyższym wzniesieniem województwa mazowieckiego, jednocześnie jest zaliczana do Korony Gór Świętokrzyskich). Muszę przyznać, że na tym odcinku szlaku aż trudno wyjść ze zdumienia. Zawsze trzeba tu było uważać, kombinować, żeby się nie zgubić, a tu teraz znaki dobrze widoczne, mało tego z dodatkiem szlaku rowerowego, którym śmigają turyści na dwóch kółkach. No – luksusy. 
 

na szlaku
 
Na szczycie Altany również nowości. Postawiono tu nową wieżę obserwacyjną. Jest tak solidnie ogrodzona, że już chyba nikomu nawet przez chwilę nie przemknie myśl, żeby na nią włazić i podziwiać widoki. Może jednak szkoda, że nie ma tam urzędującego stale strażaka, który zapraszałby czasem turystów na podziwianie widoków z wieży. 
 
 
Stąd to by były widoki... Zwłaszcza przy takiej pogodzie.
 
Oj, się rozmarzyłam, a tu pora maszerować dalej. Jakieś sto metrów za szczytem schodzimy ze szlaku i kierujemy się na południowy wschód  świetną leśną drogą. 
 
droga w słońcu
 
drobny wiosenny akcent
 

Mogłaby nas ona doprowadzić do Ciechostowic, ale nie taki jest plan. Skręcamy w równie doskonałą drogę na południe i nią docieramy do drogi na skraju wsi. 
 
droga już wiosenna czy jeszcze jesienna?
 
a przy niej zakamuflowany padalec
 

Z Ciechostowic planuję dotrzeć do szlaku niebieskiego porządną drogą przez las. Mapa obiecuje luksusy, a życie wprowadza korektę – droga jest. Szeroka – owszem. Ale, żeby porządna, to już nie. Jej początek jest koszmarnie rozjeżdżony przez ciężki sprzęt. Błoto uniemożliwia przejście. Omijamy przeszkody, ale nie wszyscy bez szwanku. Na szczęście błoto nie wciągnęło na stałe buta koleżanki, czyli przygoda zakończyła się w miarę pozytywnie.
 
skutki bliskiego spotkania trzeciego stopnia z błotem
 
Dalszy odcinek drogi niezły, choć daleki od ideału. No i kończy się spotkaniem ze szlakiem. 
 
dalej już lepiej
 
chwila odpoczynku na trasie
 

Teraz to już nuda wycieczkowa. Maszerujemy szlakiem niebieskim, a potem czarnym rozglądając się po lesie. Co jakiś czas da się zauważyć dorodne drzewa przy drodze. Na tym odcinku spotykamy liczne przydrożne rozlewiska. Dziwnie tylko mało typowo wiosennych roślinek. 
 
jedno z rozlewisk
 
pień okazałego modrzewia

podbiałowa stołówka
 
Na koniec sprawdzamy, jak nasza droga doprowadza do wsi. Sprawdzian zaliczony – omijamy jedyną solidną kałużę i już jesteśmy w Kapturowie.
Tu jeszcze miłe spotkanie ze zwierzętami. Nawet udaje mi się sfotografować konie, które z ufnością podchodzą do ogrodzenia, jak tylko zauważą człowieka. Przypuszczam, że oczekiwały na jakąś przekąskę, ale nie miałam nic, czym by je można było poczęstować. 
 
niezwykle spokojne i przyjazne zwierzęta
 
I to już koniec wycieczki. Fakt, trasa nie była nowa, ba – wręcz często powtarzana w różnych wariantach, ale wędrowało się przyjemnie w ten ciepły i słoneczny dzień.
 

 
Zdjęcia – tylko mojego wyrobu  
 

8 komentarzy:

  1. Ciekawa pętelka, maszt raczej antenowy niż obserwacyjny "strażowy". kiedyś wjechałem rowerem od strony Huty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprzedni był strażowy, ale teraz go porządnie obłożyli antenami i panelami fotowoltaicznymi. Tak czy inaczej, nigdy tam żadnego strażaka nie spotkałam.

      Usuń

  2. Wędrowaliście w okolicach tak zwanego "Trójmiasta",
    jak nazywany jest Majdów, Ciechostowice i Łazy.

    Pozdrawiam: Wiesiek

    Owszem, ale tym razem nie poszliśmy na całość i tylko Ciechostowice znalazły się na trasie.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna trasa, fajna - błoto jest wszędzie. Dziś też grzązłem po osie, ale mniejsza.
    Wieży szkoda, no ale postęp... zamontowali kamery, pewnie z programem który potrafi wychwytywać dym, może do obserwacji w podczerwieni i teraz jeden człowiek w leśniczówce dogląda terenu który przedtem musiało pilnować dziesięć osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i to jest wyjaśnienie zmian na wieży. To samo zadanie, a jednak inaczej wykonane.

      Usuń
  4. Nowa wieża wygląda na smutną i bezduszną. Wcześniejsza była o niebo lepsza. Szkoda, że nie zdążyliśmy jej zobaczyć. Wówczas niewykluczone, że może przy okazji udałoby nam się na nią wdrapać. Teraz zostaje tylko zadzierać głowę wysoko w górę i wyobrażać sobie jakie widoki roztaczają się sponad koron drzew.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była taka wycieczka parę lat temu (do dziś wspominana), kiedy się dwie osoby wspinały na tę wieżę. Nie udało się dotrzeć do szczytu, bo tam chyba drzwiczki zamknięte były, ale jest co wspominać. Ja to podziwiałam z dołu i też mi się podobało.

      Usuń