piątek, 1 kwietnia 2022

Zaplanowałam wiosenny spacer wśród pól

A co z tych planów wyszło, zaraz się okaże. Wiosna, na szczęście, nie zawiodła, choć słońce czasem się chowało za chmury. Ale skowronki i ich koncerty były obecne. 
 
wśród pól
 
Na punkt startu zupełnie nieprzypadkowo wybrałam parking przed kościołem pod wezwaniem świętego Edwarda Wyznawcy w Gąsawach Rządowych. Ten kościół liczy sobie niespełna 30 lat, powstał według projektu Stanisława Dworaka. Zaś jego patron wydaje się nam bliski.
 
kościół w Gąsawach Rządowych
 
Stąd wyruszamy w pola. 
 
wiosna już się czai
 
A tu niespodzianka – po prawej stronie wyłania się duża, nawet bardzo duża, kopalnia piasku. Lecimy zajrzeć. Ostrożnie, bo tabliczki ostrzegają przed głębokimi wykopami, co zresztą sami zauważamy.
 
pierwsza piaskownia
 
Po kilku minutach wracamy na wybraną polną drogę. Ale zaraz z naszą drogą krzyżuje się inna – ta oddziela widzianą wcześniej piaskownię od innej, wyglądającej na niedużą i nieczynną. 
 
piaskowy spokój
 
To złudzenie. Wystarczyło przejść kolejne kilkaset metrów i za zakrętem wyłania się ogrom pozornie nieczynnej piaskowni – praca wre na całego, krajobraz księżycowy zmienia oblicze z każdym ruchem koparki.
 


Po drugiej stronie drogi spokojnie zarasta trawą i krzewami inna stara piaskownia. 
 
piaskownia na emeryturze
 
odrobina zieleni
 

Przechodzimy na kolejną polną drogę. Cóż, że polna, skoro pól nadal niewiele.
 
 
Znów natrafiamy na nieczynne piaskownie. Jedna jeszcze mało zarosła, a druga chyba służy jako miejsce do jazdy samochodami terenowymi. 
 
stare wyrobisko piaskowni
 
tu chyba szaleją auta
 
po lewej pole, po prawej - cóż, jak nie piaskownia
 

przed siebie
 
wiosenne szaleństwo
 

Na mapie, jak zauważycie na dole wpisu, nie zaznaczono żadnych kopalni. A my znowu natrafiamy na kolejną. Ta jest wykorzystywana przez terenowe motocykle. Żadna stroma ściana nie stanowi dla nich przeszkody. Fotografujemy stojąc na szczycie wyrobiska – strach ruszyć nogą, a pod stopami mamy wyjeżdżone przez motocykle tory zjazdu. Jak oni tędy zjeżdżają i żyją?! Nie do pomyślenia. 
 
ja ostrożnie
 
a tam pewnie weekendowe szaleństwa
 
Wreszcie wchodzimy w pola. Tak nam się wydaje. Jednak po lewej stronie znów się wyłania nieczynna piaskownia. W tej jest nawet odrobina wody na dnie – ot, taka sobie sadzawka.
 
sadzawka w dawnym wyrobisku
 
Już mnie te piaskownie z lekka denerwują, ale przed nami Gąsawy Plebańskie – o, tu odpoczniemy od piasku. 
 
droga w kierunku Gąsaw Plebańskich
 
Gdzież tam! Przy drodze za wsią napotykamy jeszcze jedno zarastające wyrobisko. 
 
i tu była piaskownia
 
Potem przechodzimy przez przyjemny lasek i rozpoczynamy kącik zdobywców szczytów górskich. Kolega Ed wymarzył sobie zdobycie szczytu o niebotycznej wysokości 227 m n.p.m. Według mapy jest on niezalesiony i otoczony polami.
 
chyba coś knują
 
Rzeczywistość znów nam płata figla. Pola zarosły zagajnikami. A u stóp wymarzonej góry czai się kolejne nieczynne wyrobisko. Taki niefart. 
 
widok na zdobywane wzgórze
 
Szczyt jednak zdobyty, na co mamy dowody fotograficzne. Zaś po owym wysokogórskim wysiłku urządzamy sobie śniadanie alpinistów przy stoliku z głazu narzutowego. 
 
sosenka w partii szczytowej
 
bezsporny dowód osiągnięcia
 

Korzystamy potem z uroczej dróżki skrajem lasu, która ku mojemu zdumieniu doprowadza nas do planowanej drogi powrotu na miejsce startu (ciekawe, kiedy ja się wreszcie przestanę dziwić, że moje plany są zgodne z terenem).
 
tej drogi nie ma na mapie, a szkoda, bo świetna jest
 
śródleśny krzyż
 

Drogą, którą wracamy, jest nam znana – szliśmy nią ledwie trzy lata temu. I co? Nowość – w tym czasie wydłubano i przy niej kolejną piaskownię. 
 
droga tuż za Bieszkowem Górnym - po lewej początek nowej piaskowni
 
Na szczęście dalej droga już spokojnie prowadzi wśród pól do Bieszkowa Dolnego. Jest naprawdę przyjemnie.
 
wreszcie prawdziwa polna droga wśród pól
 
w dali sarenki

i znów droga

do Bieszkowa Dolnego oczywiście z górki
 

Za Bieszkowem podchodzimy na niewielkie wzniesienie, z którego nie tak dawno temu był ładny widok na wieś. Jeszcze jest, ale pole teraz już zarasta sosenkami. Jak zajrzymy tu za kolejne trzy lata, widok może być zasłonięty przez drzewa.
 
pola Bieszkowa Dolnego za sosenkami
 
W lasku skręcamy w stronę Gąsaw. A tam nadal okrutnie cuchnie (tak było i poprzednio), poza tym za lasem napotykamy ostatnią tego dnia piaskownię(uff!). 
 
koniec z piaskiem na dziś!
 
Przed nami wyrasta nowa wieża telekomunikacyjna. Cóż, wszędzie zmiany.
 
nowoczesność wśród pól
 
W samo południe zamykamy pętelkę naszej trasy i możemy wracać do domu. Taką pełną piaskowych niespodzianek trasę sobie wymyśliłam.
 
nasza trasa
 
Zdjęcia – Edek i ja

12 komentarzy:

  1. Przepiękny krzyż.
    Wycieczka ciekawa, pomimo dużej ilości piasku. Po deszczu zapewne odcinki nie do przejścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś na pewno byśmy się tam nie wybrali. W suchy dzień mocno się kurzyło, ale teraz pewnie błoto nie do przebycia, zwłaszcza w koleinach po przejeździe wielkich ciężarówek z ładunkiem.
      Krzyż nie tylko ładny, ale też zaskakujący w środku lasu. Może kiedyś stały tam zabudowania wsi, a może chronił pola uprawne, których już nie ma. Żadnej daty ani nazwiska fundatora nie udało nam się znaleźć.

      Usuń
  2. Dawno nie byłem... trochę księżycowo. Od tej kapliczki po drugiej stronie drogi jest ścieżka leśna lekko skośna do niej i po ok. 300m jest następna kapliczka dość tajemnicza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam naszą wspólną wycieczkę - Ty rowerem, my pieszo w kwietniu 2015. Zupełnie inne piaskownie wtedy spotkaliśmy.
      Po drugiej stronie drogi na granicy Gąsaw i Bieszkowa jest krzyż na białym postumencie. Był już pokazywany na blogu w marcu 2019, to teraz się nie znalazł w relacji.

      Usuń
  3. W tych starych piaskowniach (nierozjeżdżanych)musi być pszczeli raj. Super miejsce do gniazdowania, o ile w okolicy coś kwitnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas o tym myślałam, ale zapewne zauważyłaś, że zdjęcia głównie z góry - nie byliśmy przy wejściach. To nie są małe obiekty i takie podejście do wejścia może nieźle wydłużyć trasę.

      Usuń
    2. Oczywiście. Tyle że dla pszczół to nie musi być jakaś wysoka skarpa. Trzeba by usiąść w pobliżu i popatrzeć, czy coś lata i gniazduje. Musisz mnie kiedyś tam zabrać :-)

      Usuń
    3. Jak będziesz u mnie, możemy się razem wybrać. Na naszych wycieczkach się nie siada i nie obserwuje. Dwa różne style obcowania z przyrodą.

      Usuń
  4. Już kiedyś miałem pytać... Czy znane jest Pani to miejsce w Gąsawach?
    https://goo.gl/maps/mCVy1PoUvrx23XXC9
    Wygląda bardzo tajemniczo, ale nic nie udało mi się o nim wyszukać. Mam takie zdjęcie z samochodu
    https://photos.app.goo.gl/PeVMbj7XkuhzxxLh6

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak i nie. Przechodziliśmy tamtędy trzy lata temu. Zaszokowało. Pytaliśmy mieszkańców wsi i nikt nic nie chciał mówić. A właściciel obiektu się nie pojawił.
      Tym razem widzieliśmy te kolorowe zabudowania z lasu, ale pomni poprzednich niepowiedzeń, już nie zaglądaliśmy z bliska.

      Usuń
  5. Mnie tam takie piaskownie cieszą... Ale rozumiem że mogą być irytujące. Tak czy owak - fajna trasa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda sama z siebie przyjemna, ale takiego nagromadzenia się nie spodziewałam. Nieco mnie to przygniotło.

      Usuń