czwartek, 14 kwietnia 2022

Zaskakujące zakątki Bielin

Wiosną 2016 roku dosyć solidnie zwiedziliśmy Bieliny. Wydawało się, że w tej wiosce już niewiele miejsc może nas zaskoczyć. A jednak…
Wybieramy się nad Belniankę, która w Bielinach tworzy przełom stanowiący granice Pasma Bielińskiego. Chcemy obejrzeć dokładniej ten przełom, bo już kilka lat temu zagrodził on drogę naszej grupie na trasie z Łagowa do Bodzentyna, kiedy koledzy chcieli nieco skrócić trasę. Wydłużyli. Natrafili bowiem na stromą ścianę nie do pokonania.
 
Belnianka
 
Najpierw jednak wyruszamy z parkingu przed Urzędem Gminy w stronę góry o nazwie Skała. W odludnym miejscu u podnóża góry spotykamy nieoczekiwanie pomnik. Trochę podobny do tego, który ustawiono w centrum wsi. Ten jednak jest poświęcony tylko jednemu wydarzeniu – zamordowaniu przez Niemców 21 mężczyzn, mieszkańców Bielin. Zostali oni bestialsko rozstrzelani z broni maszynowej w odwecie za napad partyzantów „Barabasza” na bieliński posterunek żandarmerii. Miał on miejsce wieczorem 8 marca 1944r., a do aresztowań doszło tej samej nocy, rano zaś mężczyzn rozstrzelano. Zamordowano ich właśnie tu, nad rzeką, u podnóża Skały. Tam też pogrzebano ofiary, a ich ekshumację przeprowadzono dopiero w roku 1946.
 
pomnik upamiętniający ofiary mordu 9 marca 1944
 
miejsce egzekucji
 

Kiedy oglądamy krzyże i pomnik, słyszymy cały czas intensywny szum wody. To Belniaka z impetem przedziera się przez liczne skałki i progi, które zagradzają jej bieg. Na blogu Poszukiwaczy Przygód (tu link) widziałam zdjęcia pokazujące, jak to wygląda, ale, wierzcie mi, zobaczyć to na własne oczy, to jest dopiero coś.
 
tu jeszcze zwyczajnie
 
woda przedziera się między skałami
 

I nie tylko rzeka ma niełatwo.  Nam też szło się z trudem. Brzeg po „naszej” stronie zarośnięty jeżynami i innymi krzakami, które co jakiś czas podejmowały próbę oskalpowania intruzów. Tylko czapki nas broniły. Moja kilka razy wylądowała na ziemi (całe szczęście, że nie w wodzie, bo to by już była taka spóźniona Marzanna).
 

Niekiedy udawało się wyjść na kamienne tarasy nad wodą i z nich obserwować bieg rzeki. Do wody nie wchodziliśmy, bo jednak wczesną wiosną sporo jej się zebrało.
 


Po drugiej stronie rzeki ściany strome. Czasem tworzą wypolerowane płaszczyzny. Czasem są złożone z drobniejszych kamieni.
 


I tak przedzierając się przez chaszcze dotarliśmy w pobliże przyzwoitej kładki w pobliżu zabudowań, które ewidentnie sprawiały wrażenie pozostałości zagrody młyńskiej. 
 
przypuszczalny młyn
 
Myślałam, że przez kładkę dostaniemy się na drugi brzeg i ładną ścieżką wejdziemy luksusowo na Skałę. I tu skucha – kolega Ed zaplanował inny wariant. Poleźliśmy dalej pod prąd Belnianki aż do brodu na szlaku niebieskim. Nie powiem, odcinek ładny, ale brzegi ma łagodniejsze.
 

Później się okazało, że przejść przez bród, gdzie zimna i bystra woda sięga wyżej niż cholewki naszych butów, się nie da. Wycofaliśmy się do kładki i nią przeszli spokojnie na stromy brzeg rzeki, żeby podejść na Skałę.  
 
 
 
Na szczycie Skały umieszczono trzy metalowe krzyże, które może by były z daleka widoczne, gdyby góra tak nie zarosła. Te konkretnie krzyże są kontynuacją tradycji z dziewiętnastego wieku, a ustawiono je w roku 1913 dla upamiętnienia 1600. rocznicy edyktu mediolańskiego oraz 230. rocznicy bitwy pod Wiedniem. Gdyby nie las, mógłby tu być świetny punkt widokowy na okolicę. I pewnie taki był sto lat temu.
 
na szczycie Skały
 
Ze Skały schodzimy w kierunku Czaplowa, a potem polnymi drogami wędrujemy w stronę Górek Napękowskich.
Drogę mamy z widokami na Łysogóry, co nieco osładza wiosenny upał.
 
pola Czaplowa
 
drzewo z Łysicą i Agatą w tle
 
Jakoś tak niepostrzeżenie lądujemy w lesie na zboczu niewysokiej góry. To tu znajdujemy pomnik przyrody Kamień Ławki, czyli cztery grupy  niezwykle oryginalnych skałek (od razu widać, że to nie piaskowce) w ciemnym grafitowym kolorze. 
 


Nasuwa się pytanie, co to za rodzaj skały. Większość popularnych internetowych źródeł określa je jako środkowodewońskie dolomity, a nasi znajomi blogerzy nazywają je lidytami (karbon). Nie wiem, co wybrać, podaję więc obie wersje.
 


Spacerujemy sobie między skałkami, próbujemy w trudnych mocno słonecznych warunkach zrobić jako takie foto. Jest przyjemnie i wypoczynkowo. Chociaż są i mocno wkurzające momenty. To wtedy, kiedy zauważamy napisy nabazgrane na skałach. 
 


Wśród drzew prześwituje rozlewisko u podnóża naszej górki. Koniecznie musimy się i tam wybrać. Powstało ono na nieznanym z nazwy potoku – dopływie Belnianki. Zleźliśmy ostrożnie i z równą roztropnością próbowaliśmy wejść możliwie daleko na teren zalany wodą. Udało się. Nikt nie wyładował w bagnie po pas. 
 



I to już ostatni punkt planu wycieczki. Istniała przez chwilę obawa, że będziemy wracać do auta asfaltową szosą, ale kolega Ed raz wreszcie odstąpił od żelaznej zasady szukania innej drogi na powrót niż droga dojścia do obiektu i pozwolił nam wracać znanymi już polnymi drogami. Oczywiście lekko zmodyfikował wybór.
 
widok na Bieliny od południa
 
my jeszcze na polnej drodze, ale już prawie w Bielinach
 

Taką to mieliśmy wycieczkę odkrywczą w okolicach Bielin. Jeśli ktoś zechce powtórzyć naszą trasę, radzę – nie czekajcie, aż się nad Belnianką rozrosną pokrzywy. Lepiej zajrzeć tam wczesną wiosną.
 
mapka trasy
 
Zdjęcia – Edek i ja

9 komentarzy:

  1. Ciekawe miejsca... rzeczki nie znam raczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto zawrzeć bliższą znajomość, choć nie jest to łatwe.

      Usuń
  2. Bieliny, Bieliny, coś w sobie kryjecie,
    coś, co tak trudno jest znaleźć na świecie.
    Coś, co się szuka przez długie lata,
    a tutaj kryje prawie każda chata.

    Pozdrawiam: Wiesiek
    A ja dziękuję
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ciekawa trasa!
    Można by się przekonać - pobrać próbkę i po sproszkowaniu potraktować ją kwasem solnym - dolomit zareaguje lidyt (z tego co wiem) raczej nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, choć nieco spóźniona, rada. A i o kwas solny nie jest łatwo prostemu filologowi. ;)

      Usuń
  4. Wody w Belniance wyraźnie przybrało. To już nie ta sama leniwie płynąca rzeczka, którą odwiedziliśmy latem. Gratuluję zdjęć skałek. My zawsze trafiamy na zbyt słoneczny dzień, w wyniku czego wychodzą prześwietlone. Co do ich budowy geologicznej, to zarówno przewodniki geologiczne, jak i rejestry form ochrony przyrody podają, że są to lidyty, czyli te same skały, z których wytwarza się kamień probierczy. Tak więc zamiast trudnego w zdobyciu kwasu solnego wystarczyłaby "zaledwie" jakaś ozdoba wykonana ze złota :) Osobiście jednak przystawałbym przy teorii, że na stanowisku znajdują się zarówno lidyty, jaki i dolomity jako "wstawki" w materiale skalnym obu skał, które w wielu miejscach mogły się jeszcze wyraźnie nie odsłonić na powierzchni. Ogólnie okolice Przełomu Belnianki obfitują w ciekawostki geologiczne. Na krótkim odcinku odsłania się wiele skał z różnych okresów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za geologiczne uzupełnienie. Człowiek się całe życie uczy.
      Ale w przypadku Belnianki zastanawia mnie jeszcze jedno miejsce - wygląda mi na mapie jak wąwóz, przez który przepływa rzeka w okolicy lasu Bór, i przy dopływach widać też jakby malutkie wąwozy. Trzeba by kiedy i te miejsca obejrzeć z bliska.

      Usuń
    2. Brzmi interesująco. Już zapisuję sobie na liście miejsc do sprawdzenia. W takich wąwozach, z resztą podobnie jak w górnych odcinkach większych cieków wodnych, można dokonać naprawdę ciekawych odkryć.

      Usuń
    3. Ten, kto pierwszy sprawdzi, opisze. Wtedy będzie wiadomo, czy mapa obiecuje za dużo, czy w sam raz. :)

      Usuń