czwartek, 30 marca 2023

Historyczne i przyrodnicze ciekawostki okolic Zbijowa

Może bardziej elegancko należało napisać, że to ciekawostki gminy Mirów, ale na wycieczce to właśnie Zbijów był centrum trasy. Dokładniej zatrzymaliśmy się przy szkole w Zbijowie Małym.
 
budynek szkoły w Zbijowie Małym
 
Podczas obchodów 165. rocznicy wybuchu powstania styczniowego odsłonięto przed tą szkołą pomnik poświęcony zasłużonemu, a mniej znanemu powstańcowi – Janowi Prendowskiemu. Był on młodszym bratem Józefa Prendowskiego. W wieku niespełna 24 lat przyłączył się do powstania, walczył w wielu bitwach, był trzykrotnie ranny. Po powstaniu uciekł za granicę, a gdy powrócił sąd carski w swej łaskawości skazał go na pozbawienie wszelkich praw stanu i 10 lat  zesłania do ciężkich robót w twierdzach syberyjskich. Zesłanie trwało na szczęście krócej i Jan mógł wrócić do kraju, ale nie w rodzinne strony, a do Galicji, gdzie po latach zmarł.
 
kamień - pomnik Jana Prendowskiego
 
tablica z informacjami o bohaterze
 

Kiedy już obejrzeliśmy pomnik, można było wybrać się na trasę pieszą. Ruszyliśmy z kopyta, bo ranek był wyjątkowo wietrzny i mroźny. Na szczęście słońce dawało nadzieję, że wkrótce będzie cieplej.
 
polna droga na południe
 
grupka okutanych turystów
 

Zatrzymaliśmy się na chwilę przy niewielkim zbiorniku wodnym, a może rozlewisku bezimiennego dopływu Iłżanki. 
 
nad lekko zamarzniętą wodą
 
Dalsza trasa przebiegała granicą województw. 
Po przekroczeniu szosy zanurzyliśmy się w niebrzydkim lesie. I tu już zrobiło się cieplej. Z drogi prowadzącej skrajem lasu mieliśmy czasem widoki na pola Zbijowa. Cóż, prezentują się one dużo skromniej niż nasze, świętokrzyskie pasiaki.
 
ta droga wyjątkowo świętokrzyska, bo droga lekko wkracza na teren naszego województwa
 

wiosenne pola na południe od Zbijowa Dużego

Przed nami kolejna szosa i jeszcze jeden las. Ten sprawił mi niespodziankę, bo zaplanowana przeze mnie droga jego skrajem okazała się dziwnie niewidoczna. Nic, tylko zarosła. W tej sytuacji wybrałam wariant improwizowany, a bardzo ładny – drogą przez ten las. To była zdecydowanie najlepsza droga tej wycieczki.
 
leśny dopływ Iłżanki
 

droga na północ
 
Po przyjemnym spacerku dotarliśmy do Zbijowa i na miejsce startu. 
 
to już właściwie koniec lasu
 
strumyk za wsią
 
Nie było ono jednak metą. Zaproponowałam kolegom obejrzenie dwóch znanych, ale już dosyć dawno nieodwiedzanych miejsc. Zgodzili się bez oporów.
Zatrzymaliśmy się najpierw przy grupie pomnikowych dębów szypułkowych rosnących po dwóch stronach szosy do Mirowa. Wczesną wiosną dęby jeszcze bezlistne i dzięki temu lepiej widać ich dorodne pnie i konary. Zauważyłam, że znów pojawiły się tu stoły i ławki umożliwiające odpoczynek w towarzystwie wiekowych drzew.
 
dęby na wzniesieniu po lewej stronie szosy
 
miejsce wypoczynku przy kolejnej grupie dębów
 
o czym tak radziliśmy?
 

Skoro już dotarliśmy do dębów, to warto zadać sobie jeszcze odrobinę trudu i zajrzeć do lasu porastającego zbocza pobliskiej góry Piekło (225 m n.p.m.). Wdrapaliśmy się na ten szczyt jedną z niezłych ścieżek, a potem wyruszyliśmy na poszukiwanie skałek. Dla jednych to piaskowce dolno-jurajskie, dla innych pozostałości budowanego przez czarta piekła na ziemi. O tym, jak diabeł o imieniu Turguz piekło budował i jak go sprytny chłop z Seredzic przechytrzył, opowiada sympatyczna legenda, którą można wysłuchać w nagraniu przygotowanym przez  Muzeum im. J. Malczewskiego z Radomia (tu link do wersji czytanej i jej zapisu). 
Gwoli prawdy muszę dodać, że poszukiwania skałek w pobliżu szczytu są raczej trudne – skałki mocno porosły mchem, trzeba do nich podchodzić bez ścieżek. Nie ma lekko.
 
 
omszałe skałki

Można zrezygnować ze zdobywania szczytu, przejść wygodną ścieżką dalej aż się wyłonią najciekawsze skałki znajdujące się niedaleko ścieżki. Te są łatwo dostępne i nie tak omszałe. Niestety płacą inną cenę za dostępność – sporo na nich wyrytych napisów. 
 

ta sama skałka w dwóch ujęciach

drzewko urośnie, a skałka pewnie pokryje się mchem...

I to był już zdecydowanie ostatni punkt wycieczki. Tak spędziliśmy ostatnią marcową środę.
 
nasza trasa
 
Zdjęcia – Zosia, Edek i ja

2 komentarze:

  1. Do skałek najlepiej dochodzi się skrajem lasu za zboczem w kierunku Mirowa skręcając w lewo i za jakieś 400-500 metrów mamy ich do woli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie szliśmy. A na początku drogi zaparkowalismy auta. Ale same skałki to trochę mało dla prawdziwych miłośników przygód i szczyt też trzeba było zdobyć. To tak ok. 200 metrów od wejścia. Ja chodzę na pamięć, bo to już nie pierwszy raz.

      Usuń