piątek, 8 marca 2024

Z Psar na Bukową Górę

Mnie się wydaje, że takie podejście robiliśmy sześć lat temu. Ela i Edek mają inne, ale nieokreślone w czasie wspomnienia. Wniosek – rzeczywiście sporo czasu upłynęło od podobnej wycieczki, pora więc wyruszyć na spotkanie ze skałkami na szczycie Bukowej.
 
pomnik przyrody nieożywionej - skałki na szczycie Bukowej Góry
 
Obóz rozbijamy w pobliżu miejsca, gdzie znajdowała się szkoła, do której uczęszczał Stefek Żeromski. Nie była to jakaś specjalnie wybitna uczelnia, ot, zwykła jednoizbowa wiejska szkółka, ale i tak mieszkańcy z dumą upamiętnili ślad po edukacji przyszłego pisarza.
 

Kolejny etap to wdrapywanie się na Lisi Ogon. Wąwóz w kierunku grzbietu prawie taki sam jak dawniej. Tylko jakiś zapyziały, szary. To pewnie wina pochmurnego poranka. 
 

Naszą niebyt spektakularną wspinaczkę wieńczy nagroda w postaci odwiedzin w Świetnokrzyskiej Chacie. Od dawna obserwujemy ją podczas wycieczek w tej okolicy i dopiero teraz poprosiłam właściciela o zgodę na obejrzenie tego obiektu. Nawet przy takiej szarej pogodzie chata i jej otoczenie prezentują się atrakcyjnie.
 
Świetnokrzyska Chata
 
alejka spacerowa w ogrodzie
 

Podziwiamy widok z ogrodu na okolicę, zachwycamy się runianką japońską, która właśnie zaczyna kwitnąć na brzegu oczka wodnego.
 
widok na Górę Psarską
 
runianka zaczyna kwitnąć
 

Ale koniec luksusów, pora wyruszać na trasę. Maszerujemy przez Psary Podlesie, gdzie stare domy ustępują nowym, widoki na Łysogóry i Krajeński Grzbiet kryją się we mgle, a w ogródkach można spotkać przyjemną zwierzynę.
 
widok z ulicy Psar Podlesia na góry Psarską i Miejską
 
gdzieś tam skrywa się Krajeński Grzbiet
 
jagniątka się nie spodziewałam
 

Zawsze idąc tą drogą obawiam się, że przegapię miejsce, gdzie szlak skręca w las. Teraz już koniec tych obaw – wejście do lasu jest spektakularnie oznakowane bramką i tablicami ŚPN. A dalej już spacer dobrze znanymi ścieżkami. Las początkowo z przewagą iglastego stopniowo zaprasza coraz więcej buków, by w pobliżu szczytu zmienić się w bukowy, w którym czają się drobne jodełki wyczekujące śmignięcia w górę.
 

na zielonym szlaku

Teraz, kiedy liści brak, a i słońce raczej nie zagląda, zwracamy uwagę na skałki, mech i szukamy przebiśniegów. Te bardzo zmaltretowane przez deszcze, które padały przez kilka ostatnich dni.
 
niewielkie skałki przy szlaku na podejściu na Bukową 
 
"macki" buka


bukowe pnie

zagubiony wśród olbrzymów, zmoknięty przebiśnieg
 

Wreszcie docieramy do kapliczki Obrozik upamiętniającej zmarłego z ran żołnierza napoleońskiego oraz partyzanta z czasów drugiej wojny światowej. Zastanawiałam się zawsze, skąd nazwa kapliczki. Znalazłam wyjaśnienie na jednej z tablic, która przytacza historię jodły samotnicy ze świętym obrazkiem, która ostała się na tej górze aż ściął ją jeden z mieszkańców którejś z pobliskich wiosek. Pamięć po tym obrazku została utrwalona w nazwie kapliczki.
 
polana i kapliczka Obrozik (nie rozumiem hiperpoprawności oficjalnego napisu)
 
detal
 

Teraz przed nami szczyt Bukowej z omszałymi skałkami. Widać, że zostały solidnie oczyszczone z paskudnych napisów szpecących je od lat. Ślady wandalizmu zostały, ale jest dużo lepiej.
 



różne spojrzenia na skałki

W okolicy skałek solidnie wieje zimny wiatr, pora więc opuścić to miejsce. Zanim je opuścimy, zaprezentuję naszą grupę wśród skałek. Nie będzie to tradycyjne grupowe foto.  
 


jedni się wygłupiają, inni hamletyzują, a jeszcze inni ciągle czegoś szukają (oby nie guza)
 
Schodzimy w kierunku szosy żółtym szlakiem (no, tego wariantu w naszym wykonaniu to nawet najstarsi członkowie grupy nie pamiętają).
 
 
Za szosą do szlaku dołącza znakowana na czerwono ścieżka dydaktyczna prowadząca do zalewu w Wilkowie. Mam pokusę, żeby sprawdzić, jak ona się prezentuje. Schodzimy kawałek nią – rewelacja. Ścieżka prowadzi prawdopodobnie nasypem dawnej kolejki. Jest szeroka, wygodna, sucha. Stanowczo warto ją kiedyś wykorzystać podczas wycieczki.
 

gdyby nie konieczność powrotu do Psar, to nie oparlibyśmy się urokowi tej ścieżki 
 
Do Psar wracamy szosą. Ruch na niej umiarkowany, po bokach szumią drobne wiosenne strumyki. Jest nieźle, choć stopy wołają o mniej twarde podłoże. 
 

szosa żegna się z nami widokiem na Łysice i Agatę
 
I takie luksusy mam w planie. To polne drogi prowadzące równolegle do zielonego szlaku. Nie jest to długi odcinek, ale zapewnił chyba najwięcej wrażeń. 
 

przydrożne drzewa

Na przedwiośniu, zwłaszcza po kilku dniach deszczu, taka droga potrafi dać w kość. Ścieżka wydaje się trawiasta, ale spod trawy bryzga woda albo błoto. Czasem błoto wcale się nie kamufluje, tylko złośliwie czeka na to, żeby oblepić buty.
 
traktor ugrzązł, a my dziarsko maszerujemy 

Nudy nie ma. A i widoki na okolice czasem się wyłaniają. To taka drobna rekompensata od polnej drogi za utrudnienia w marszu. 
 
znów Łysica
 
psarska i Miejska
 

pagórek spod długich rzęs spogląda na pola Psar
 
Po przejściu tego odcinka grupa uznała, że ta droga jest idealna … na lato. No to może jeszcze kiedy tu zajrzymy. 
 
 jeszcze jeden polny widoczek na pożegnanie z drogą
 
Ubłoceni po kolana wracamy do auta i kończymy naszą wycieczkę.
 
tylko na takiej mapie można pokazać trasę w całości
 
Zdjęcia – Lena, Edek i ja

2 komentarze:

  1. Klonowskie jedno z piękniejszych pasm naszych starych górek... atakowaliśmy z różnych kierunków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak... Teraz mi się ten kierunek przypomniał, ale jest dużo więcej możliwości.

      Usuń