piątek, 12 kwietnia 2024

Belnia i Skwarnia zdobyte

Każdy, kto szedł czarnym szlakiem z Piekoszowa na Zieloną, zauważył, że omija on kilka szczytów Pasma Zgórskiego. Jesienią udało nam się dotrzeć bez jego pomocy do Ciastowej i Plebańskiej. Tym razem na celowniku pojawiły się Belnia i Skwarnia. Porę na wycieczkę wreszcie wybrałam odpowiednią – początek wiosennej świeżej zieleni. W lesie wkroczyliśmy nie tylko na czarny szlak, ale i na salony wiosny.
 
na czarnym szlaku
 
Szlak prowadzi przyjemną leśną drogą. Błota niewiele. Ptactwo śpiewa. Jest ciepło. Raz tylko natrafiamy na urozmaicenie, kiedy naszą drogę przecina niewielka rzeczka. Przeprawa przez nią nietrudna – ktoś rozłożył przyzwoite paliki.
 

wodna przeszkoda

Dodatkową atrakcją są liczne kaczeńce, czyli knieć błotna, która akurat kwitnie na całego.  
 

Dalej spokojnie podchodzimy pod górę, czyli wspinamy się na grzbiet Belni, spotykamy coraz więcej kwitnących roślinek. 
 

ścieżka na Belnię


fiołek i marzanka wonna

Tuż przed szczytem Belni szlak skręca na północ, ale mamy przyjemną ścieżkę prowadząca grzbietem do samego szczytu. Jest nawet znakowana jako ścieżka edukacyjna.
Sam szczyt nie ma żadnego specjalnego oznakowania. Wspinamy się na niewielkie wzniesienie i uznajemy się za zdobywców Belni.
 
na szczycie
 
Sama zaś okolica szczytu zachwyca licznie tu kwitnącymi wiosennymi roślinami. Spotkanie z nimi zmusza do gimnastyki fotograficznej, ale można zrobić parę ujęć.
 
praca u podstaw
 
gajowiec żółty

groszek wiosenny
 
Szczyt zdobyty, pora na kolejne wyzwania. Największym okazuje się zejście do podnóża Belni w pobliżu trasy szybkiego ruchu. 
 
najpierw przyjemnie i dziarsko
 
Dalej jest dosyć stromo. Trawek do trzymania się brak. Ja chwytam każdą gałązkę sosny, jaka wpadnie w ręce. Odrobina żywicy też mi się trafia. W końcu znajduję kosturek do podparcia. Styl schodzenia po stromym indywidualny, ale skuteczny. Wszyscy szczęśliwie dotarli do szosy. Sobie przyznaję najniższą możliwą notę za styl.
 
widok z Belni w stronę Chęcin
 


różne metody dotarcia do celu

Koledzy pytają, czy przekraczamy szosę. Nie ma tego w planie, chociaż za szosą czeka na nas Prusakowa, ale na razie musi poczekać do kolejnej okazji. My ruszamy w kierunku Skwarni. Drogi tu różne, jakby bardziej błotniste, a doprowadzają do luksusowej bitej leśnej pieszostrady.
 
leśna droga
 
kolejne przeszkody
 
luksusowa droga na zakończenie

Po prawej stronie drogi bez trudu zauważamy wzniesienie Skwarni. Zaliczamy spokojne podejście i już Skwarnia zdobyta. Szczyt porośnięty lasem jodłowym. W trawie kwitną typowe wiosenne kwiaty.
 
na szczycie Skwarni
 
tu groszek wiosenny już przekwita
 

Przy zejściu koledzy zwracają uwagę na kręte zagłębienia w ziemi. To, ich zdaniem, okopy z czasów wojny. Sfotografować to sakramencko trudno. Nie udaje się oddać głębi. A pod koniec wycieczki spotykamy dwie mieszkanki Jaworzni, które potwierdzają, że to okopy z czasów 2 wojny światowej. Więcej informacji na razie nie udało mi się zdobyć. 
 
linia okopów w lesie
 
Przed opuszczeniem lasu urządzamy sobie piknik przy pniach drzew skazanych na wywiezienie w nieznane i wracamy na punkt startu i mety. 
 
postój śniadaniowy
 
cała grupa
 
Jeszcze tylko rzut oka na kościół w Piekoszowie widniejący w oddali i można by zakończyć wycieczkę, ale mam inne plany. Co to takiego, dowiecie się z kolejnej relacji.
 
widok z Zagórza na kościół w Piekoszowie
 
mapka trasy

Ciąg dalszy nastąpi...
 
Zdjęcia – Lena, Edek i ja

2 komentarze:

  1. W sumie ciekawa wycieczka z fajnymi fotkami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, niczego sobie. Skromna, ale przyjemna. I, co ważne, trasa nieoklepana, a prawie całkiem nowa.

      Usuń