Nareszcie! Po kilku krótszych spotkaniach z tym pasmem
zrealizowaliśmy długo planowane przejście przez całe Jeleniowskie. Najczęściej
bywaliśmy tu jesienią, a tym razem mogliśmy zanurzyć się w wiosennej zieleni
buków kontrastującej z ciemnym jodłowym lasem. Szlak bardzo często prowadzi
granicą obu typów drzewostanu – po prawej stronie mieliśmy buki, a po lewej
jodły.
Ale sam początek wędrówki nie ma nic wspólnego z tymi
gatunkami drzew. Szlak z Gołoszyc prowadzi aleją lipową wśród pól żółtych od
rzepaku i zielonych od młodego zboża. Jest jeszcze chłodno, wieje wiatr, a my
wdychamy niezbyt przyjemny zapach rzepaku i zachwycamy się widokami.
Na skraju lasu zatrzymujemy się na chwilę na cmentarzu
wojennym z czasów 1 wojny światowej, gdzie pochowani są żołnierze polscy,
rosyjscy im austriaccy.
Teraz szlak skręca w lewo i prowadzi na granicy lasu i pól.
Rzepak chwieje się na wietrze i trudno jego kwiaty uchwycić w bezruchu.
Kiedy szlak wykonuje zakręt w prawo, podchodzimy na pierwszy
szczyt – Truskolaską. Tu, w młodym bukowym lesie czuć jeszcze wyraźnie chłodny
wiatr. My, rozgrzani podejściem, odpoczywamy chwilkę i maszerujemy dalej.
Nadal las, widoków na okolice zdecydowanie brak, ale wzrok
odpoczywa wśród zieleni i tak spokojnie zdobywamy Wesołówkę, kilkanaście minut
spędzamy na postoju śniadaniowym na przełęczy Karczmarka. Skoro podobno była tu
niegdyś karczma, to należy się posilić i odpocząć.
I znów trochę się wspinamy. Tym razem na Witosławską i
Chocimowską. Omijamy rezerwat Małe Gołoborze i zdążamy w kierunku Szczytniaka.
A tam spore zgromadzenie turystów, którzy pierwszy raz w tej okolicy. Kolega Ed
i ja zaglądamy na chwilę na gołoborze. Niby takie samo jak dawniej, ale jeden
ze starych buków złamany. Czy to starość, czy silny wiatr – trudno powiedzieć.
Ze Szczytniaka prawie zbiegamy ciesząc się, że nie musimy
tędy podchodzić, bo podejście wydaje się dosyć strome. Na Przełęczy
Jeleniowskiej krótki postój na zrobienie tradycyjnego w tym miejscu grupowego
foto z Jeleniowską w tle.
Podejście na tę górę początkowo sprawia wrażenie łagodnego,
ale zaraz sobie przypomina, że zdobywamy czwarty szczyt Gór Świętokrzyskich i
postanawia trochę nas zmęczyć. Jest już dosyć ciepło, większość trasy za nami,
to i zmęczenie jakby większe, ale do przezwyciężenia. Jeleniowska zdobyta. Jej
szczyt, podobnie jak Truskolaskiej, ma oznakowanie w postaci tabliczki
Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Niby nic, ale może by warto było dodać jakąś
turystyczna tablicę…
Podczas zejścia z Jeleniowskiej przechodzimy obok rezerwatu
Góra Jeleniowska. Dziwne to, ale za tablicą ścieżka wygląda na rozjeżdżoną przez
czterokołowe pojazdy. Czyżby ktoś wjeżdżał do rezerwatu? My delikatnie
zapuszczamy żurawia w stronę skałek gołoborza ładnie pokrytych delikatnym,
mięciutkim mchem.
Zakończenie zejścia z Jeleniowskiej to przyjemne leśne
wąwozy, polana z widokiem na Łysogóry i dobrze znany, a solidnie postarzały
mostek na Słupiance.
a jeszcze niedawno mostek był nowiutki... (tu link do relacji sprzed 8 lat)
I po wycieczce. Udała nam się, trasa przyjemna, choć trochę
męcząca, pogoda idealna na takie wędrówki. Mapki nie zamieszczam, bo cała trasa przebiegała szlakiem czerwonym.
Zdjęcia – Edek i ja
Ciekawy rzepakowy szlak...
OdpowiedzUsuńMoże, gdyby coś było widać zza drzew, to i cały szlak byłby bardziej barwny.
UsuńByło by dla wędrowca Pasmem Jeleniowskim niecodziennym zdarzeniem,
OdpowiedzUsuńspotkać się, jak na obrazie Smuglewicza, z zatkniętą karawaką w porożu jeleniem.
Pozdrawiam - Wiesiek
Oj, to by dopiero było...
Ania