sobota, 28 czerwca 2025

W japońskim ogrodzie

Niestety, nie w Japonii. Nie szkodzi. Nie trzeba odbywać długiej podróży.
Ten, do którego się wybraliśmy, znajduje się we wsi Pisarzowice niedaleko Bielska-Białej. Nie twierdzę, że to stuprocentowo autentyczny ogród. Jest po prostu utrzymany w klimacie ogrodów japońskich, zgadza się z naszymi wyobrażeniami, czym powinien być taki ogród. Poza tym jest uroczy, elegancki, zadbany. Można w nim przyjemnie spędzić czas. 
 

Ogród jest tak pomyślany, że sprawia wrażenie większego niż jest w rzeczywistości. Osiągnięto ten efekt w prosty sposób – alejki prowadzą nie prosto, a tworzą urocze ścieżki wśród roślin, zakręcają, wiją się, czasem nawet giną wśród krzewów.
 
kamienna ścieżka
 
Och, te krzewy… Spóźniliśmy się na czas kwitnięcia tych najbardziej efektownie japońskich – azalii, ale  udało nam się trafić na obsypane białym (czasem delikatnie różowym) kwieciem krzewy dereni kousa.
 
ta ostatnia azalia
 
dereń kousa
 
Krzewy i drzewa urzekają oryginalnymi barwami i kształtami liści. Czasem można zauważyć ciekawą szyszkę, klony potrafią zaskoczyć intensywnie czerwonymi skrzydlakami.
 
sośnica japońska
 
klon japoński
 
 
W japońskim ogrodzie nie może zabraknąć pagórków i kamieni. To one symbolizują góry.
 
 
A co symbolizuje morza i rzeki? Stawy i niewielkie strumyki, rzecz jasna. Są tu dwa stawy z niewielkimi wysepkami, ciekawą roślinnością wodną. 
 




Ba, nawet zwierzęta się tam da zauważyć. Rzecz jasna, nie krokodyle, a żaby, żółwie czy karpie koi. 
 
 
Szczególnego uroku dodają stawom czerwone mostki. 
 


Aż się chce na nie wejść i uwiecznić swój pobyt w tym cudnym miejscu.
 

zdjęcia z cyklu "tu zaszła zmiana"
 
Wśród roślin zauważamy też kamienne rzeźby czy latarnie. Może wieczorami oświetlają ogród… nie wiem. 
 



W centrum ogrodu umieszczono herbaciarnię Satomi, gdzie można napić się herbaty czy kawy. Zbudowano ją w stylu przywodzącym na myśl japońskie pawilony herbaciane.
 
 
We wnętrzu zachwycimy się papierowymi lampionami, parasolkami, spotkamy japońską ceramikę.
 



Jest tu kącik z przyborami do tradycyjnej ceremonii parzenia herbaty, nam jednak podadzą ją w sposób bardziej europejski – w czajniczkach i filiżankach z uchem. 
 


Po wizycie w ogrodzie i herbaciarni warto zajrzeć do znajdującej się za ogrodzeniem części wystawienniczej gospodarstwa. Można tu kupić sadzonki krzewów, które podziwialiśmy w ogrodzie. Znajdziemy też zioła i róże, które do japońskiego ogrodu absolutnie nie pasują. Ale przecież nie każdy musi mieć przed domem japoński ogród.
 



Czy to już koniec relacji? Pewnie tak. A nie zabrakło wam czegoś, co się kojarzy z Japonią? 
 
 
Tak, to brama torii. Skoro symbolizuje ona przejście ze świata ziemskiego do świata bogów, to może jednak zostańmy po „naszej” stronie. Brama jest i zaczeka.
 

Zdjęcia – Irena, Wilma i ja

2 komentarze:

  1. Dzięki Twoim zdjęciom ,mogę z Wami chodzić ścieżkami i oglądać pięknie zaaranżowane rośliny. A wisienką na tym torcie jest żółw .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia nie tylko moje, koleżanki też się zaangażowały. Ogród sam zapraszał do fotografowania. Aż trudno było wybrać, co pokazać.
      Żółw, wbrew pozorom, trudny do uchwycenia, bo w wodzie jest raczej szybki. :)

      Usuń