Niestety, nie w Japonii. Nie szkodzi. Nie trzeba odbywać
długiej podróży.
Ten, do którego się wybraliśmy, znajduje się we wsi
Pisarzowice niedaleko Bielska-Białej. Nie twierdzę, że to stuprocentowo
autentyczny ogród. Jest po prostu utrzymany w klimacie ogrodów japońskich,
zgadza się z naszymi wyobrażeniami, czym powinien być taki ogród. Poza tym jest
uroczy, elegancki, zadbany. Można w nim przyjemnie spędzić czas.
Ogród jest tak pomyślany, że sprawia wrażenie większego niż
jest w rzeczywistości. Osiągnięto ten efekt w prosty sposób – alejki prowadzą
nie prosto, a tworzą urocze ścieżki wśród roślin, zakręcają, wiją się, czasem
nawet giną wśród krzewów.
Och, te krzewy… Spóźniliśmy się na czas kwitnięcia tych
najbardziej efektownie japońskich – azalii, ale
udało nam się trafić na obsypane białym (czasem delikatnie różowym)
kwieciem krzewy dereni kousa.
Krzewy i drzewa urzekają oryginalnymi barwami i kształtami
liści. Czasem można zauważyć ciekawą szyszkę, klony potrafią zaskoczyć
intensywnie czerwonymi skrzydlakami.
W japońskim ogrodzie nie może zabraknąć pagórków i kamieni.
To one symbolizują góry.
A co symbolizuje morza i rzeki? Stawy i niewielkie strumyki,
rzecz jasna. Są tu dwa stawy z niewielkimi wysepkami, ciekawą roślinnością
wodną.
Ba, nawet zwierzęta się tam da zauważyć. Rzecz jasna, nie krokodyle, a
żaby, żółwie czy karpie koi.
Szczególnego uroku dodają stawom czerwone mostki.
Aż się
chce na nie wejść i uwiecznić swój pobyt w tym cudnym miejscu.
Wśród roślin zauważamy też kamienne rzeźby czy latarnie.
Może wieczorami oświetlają ogród… nie wiem.
W centrum ogrodu umieszczono herbaciarnię Satomi, gdzie
można napić się herbaty czy kawy. Zbudowano ją w stylu przywodzącym na myśl japońskie pawilony herbaciane.
We wnętrzu zachwycimy się papierowymi lampionami,
parasolkami, spotkamy japońską ceramikę.
Jest tu kącik z przyborami do
tradycyjnej ceremonii parzenia herbaty, nam jednak podadzą ją w sposób bardziej
europejski – w czajniczkach i filiżankach z uchem.
Po wizycie w ogrodzie i herbaciarni warto zajrzeć do
znajdującej się za ogrodzeniem części wystawienniczej gospodarstwa. Można tu
kupić sadzonki krzewów, które podziwialiśmy w ogrodzie. Znajdziemy też zioła i
róże, które do japońskiego ogrodu absolutnie nie pasują. Ale przecież nie każdy
musi mieć przed domem japoński ogród.
Czy to już koniec relacji? Pewnie tak. A nie zabrakło wam
czegoś, co się kojarzy z Japonią?
Tak, to brama torii. Skoro symbolizuje ona przejście ze
świata ziemskiego do świata bogów, to może jednak zostańmy po „naszej” stronie.
Brama jest i zaczeka.
Zdjęcia – Irena,
Wilma i ja
Dzięki Twoim zdjęciom ,mogę z Wami chodzić ścieżkami i oglądać pięknie zaaranżowane rośliny. A wisienką na tym torcie jest żółw .
OdpowiedzUsuńZdjęcia nie tylko moje, koleżanki też się zaangażowały. Ogród sam zapraszał do fotografowania. Aż trudno było wybrać, co pokazać.
UsuńŻółw, wbrew pozorom, trudny do uchwycenia, bo w wodzie jest raczej szybki. :)