czwartek, 11 lipca 2019

Jest taka wyspa na Jeziorze Zuryskim

Nazywa się Ufenau, choć funkcjonuje i krótsza jej nazwa Ufnau.
Jest to największa szwajcarska wyspa, na którą nie można dostać się po moście. W tej sytuacji mam szczegółowo, co do minuty (jak w szwajcarskim zegarku) zaplanowany dojazd i odwrót statkiem.
Startuję w Rapperswilu, gdzie mam nawet kilkanaście minut na relaks na bulwarze nad jeziorem. 

a statek jeszcze nie przypłynął 

niech się nie spieszy, bo zaraz z takiego wygodnego  miejsca wyproszą  
 
Potem zaokrętowanie na statek, którym będę płynąć całe 5 minut. Wykorzystuję ten czas na zrobienie kilku fotek oddalającego się Rapperswilu. Takich nie było we wpisie o tym mieście kilka lat temu (tu link).

oj, by się znów pospacerowało

jezioro, most łączący Rapperswil z brzegiem i Alpy na horyzoncie

I już cumujemy na wyspie. Z pokładu wysypuje się spora grupka turystów, niestety są też oczekujący na nasz statek, którzy okupują malownicze skałki przybrzeżne – foto nie będzie.
Wspinamy się przyjemną dróżką przez zagajnik i za parę minut możemy podziwiać wyspę. Co ja mówię, wyspę? Wysepka to jest. Widać to gołym okiem.
Większość towarzystwa od razu rzuca się do niewielkiego romańskiego kościółka, więc ja robię zwrot w prawo i spacerkiem udaję się w stronę niedużej kaplicy. Zbudowano ją w roku 1141 jako kościół parafialny z bardzo rozległą parafią na stałym lądzie. Z tym, że pierwsze wzmianki o tej parafii i poprzedniej świątyni na tym miejscu pochodzą z 7. wieku.

 romańska kaplica św. Marcina (wieżyczka z sygnaturką dużo młodsza niż sama kaplica) 

ścieżka do kaplicy 

We wnętrzu da się zauważyć malowidła naścienne z dawnych wieków. W tym jedno przedstawiające patrona świątyni.

św. Marcin oddaje płaszcz ubogiemu

Arma Christi (Narzędzia Męki Pańskiej)  

średniowieczna kamienna chrzcielnica
 
Uwagę wchodzących zwraca zupełnie niepasujący do całości spory barokowy sarkofag. Przeniesiono go tu w czasie jednego z remontów z sąsiedniego kościoła. To pusty obecnie sarkofag świętego Adalricha – benedyktyńskiego pustelnika, który na wyspie wiódł świątobliwy żywot i miał ponoć moc uzdrawiania. Zmarł w roku 973 i ta data jest wypisana na sarkofagu, zaś szczątki świętego przeniesiono do jego rodzimego klasztoru w Einsiedeln (tak, to ten, w którym byliśmy niedawno).

pusty sarkofag świętego 
 
Cała wyspa od dziesiątego wieku jest własnością Klasztoru Benedyktynów w Einsiedeln. Dowód na to znajdziemy w postaci herbu nad jednym z portali kaplicy.


Do kaplicy nadciągają pozostali pasażerowie statku, pora więc udać się do pustego już kościoła pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła. Ten kościół był nadrzędną świątynią wobec obecnej kaplicy, pierwotnie został ufundowany przez matkę świętego Adalricha – królową Reginlind. Obecna świątynia powstała w dwunastym wieku. Jej wieża została dobudowana w szesnastym.

a teraz ścieżką w stronę kościoła 

kościół p.w. św. św. Piotra i Pawła  
 
We wnętrzu kościoła znajdziemy płytę nagrobną z pierwszego grobu św. Adalricha (no, ten to miał bogate życie pozagrobowe) oraz świetnie zachowane portrety świętego i jego matki. 

wnętrze kościoła

płyta nagrobna św. Adalricha 

 wizerunek świętego

królowa Reginlind (jedna z wersji historii jej życia mówi, że na wyspę przybyła chora na trąd w nadziei na uzdrowienie przez syna)  
 
Znajdowały się tu i płyty nagrobne znamienitych mnichów, ale przeniesiono je podczas ostatniego remontu na zewnętrzną ścianę wieży.  

 okienko wieży z gotyckim maswerkiem 

jedna z nagrobnych płyt

Jest na wyspie jeszcze jedna płyta nagrobna, którą bardzo chciałam zobaczyć, a umieszczona jest na ziemi obok ściany kościoła, napisy na niej prawie zupełnie zatarte. To grób człowieka, który zupełnie do tego miejsca nie pasuje – rycerza, humanisty, poety, reformatora, przyjaciela Martina Lutra, czyli Ulricha von Huttena. W ostatnich miesiącach życia uciekał przed egzekucją. Schronienie znalazł na terenie Szwajcarii, a konkretnie na naszej wyspie, gdzie dokonał żywota na skutek, jak się powiada, choroby wenerycznej. 

nagrobek Ulricha von Huttena

herb zmarłego

miejsce, gdzie pochowano von Huttena
 
Benedyktyni wybudowali na wyspie i inne obiekty – do jednego bezskutecznie próbowałam podejść i nie udało się, chociaż obeszłam pół wyspy ścieżką, a nie miałam śmiałości rzucić się przez łąkę. W Polsce bym tak zrobiła, tam – nie. To pochodzący z roku 1560 budynek gospodarczy na wzgórzu Arnstein.

 zakonna spiżarnia (a wzgórze imponujące, nie?)

Drugi obiekt cieszy się wielką popularnością wśród turystów, którzy tłumnie tam zmierzają – to gospoda w barokowym domu „Pod dwoma krukami” zbudowanym dla dzierżawcy winnic benedyktyńskich.

 dokąd tak wszystkim spieszno? 

w centrum dom "Pod dwoma krukami", po prawej restauracja na powietrzu, po lewej gospodarstwo rolne 

Te winnice uprawiane były do początków dwudziestego wieku, a od końca lat osiemdziesiątych wznowiono tu uprawę winogron szlachetnego szczepu Blauburgunder. Zaś rozległe łąki wyspy służą do wypasu krów przywożonych na wyspę statkiem na letni wypas, taka tu wspaniała ekologiczna trawa rośnie. 

kaplica, kościół, winnica i łąka tylko krówek chwilowo nie widać 
 
Na koniec relacji z wyspy kilka widoczków z jej brzegu, który chroni drewniany falochron, a do niewielkiej przystani przybijają łodzie.


brzeg i chroniący go falochron  

 spory ruch na jeziorze (więcej o nim w tym wpisie)

przystań a raczej pomost dla łodzi

Do tego wpisu dorzucę jeszcze mały średniowieczny bonus w postaci kilku zdjęć kaplicy św. Dionizego. Zbudowano ją w roku 1467 na wzgórzu za obecnym miastem Rapperswil-Jona. Wnętrze kaplicy zdobią piętnastowieczne malowidła przedstawiające sceny z życia świętego Dionizego, których nie zobaczymy, bo kaplica zamknięta. Możemy podziwiać jedynie zdobiącą ścianę zewnętrzną kaplicy postać świętego Krzysztofa.


kaplica św. Dionizego

święty Krzysztof
 
I tak to zbliżamy się do końca relacji ze Szwajcarii. Został jeszcze jeden odcinek i koniec serialu.

 opuszczamy wyspę Ufnau

Zdjęcia – mojego wyrobu

6 komentarzy:

  1. Nie próżnowałaś,nic nie uszło Twojej uwadze,foty piękne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę za długo siedziałam przy kościółkach i nie obejrzałam zachodniego brzegu wyspy. Podobno atrakcyjny. :)

      Usuń
  2. Ale tam ślicznie. A do tego te Alpy! Chętnie zobaczyłbym tą całą okolicę z górskich szczytów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam na to wielką ochotę, ale nie wzięłam pod uwagę, że to naprawdę górskie szczyty i w maju szlaki jeszcze były zamknięte dla turystów. No zwyczajnie - śnieg, co zresztą widać na zdjęciach.

      Usuń
  3. Jeju... Kolejna dawka ciekawostek.
    Skromny ten romanizm, nawet jak na programowo skromny romanizm w ogóle, no ale za to jaki wiekowy!
    I jeszcze ten rycerz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie ta skromność zaskoczyła, znam przecież chociażby nasz Wąchock, toż tam rozbuchanie romańskie w porównaniu z tym ascetyzmem. Ale koniecznie chciałam tę wysepkę zobaczyć i nie zawiodłam się.
      Koło płyty nagrobnej von Huttena przeszłam i nawet nie zwróciłam na nią uwagi, musiałam pytać ludzi, żeby się przekonać, że to ten okaz, literki prawie zupełnie zatarte.

      Usuń