niedziela, 17 listopada 2019

Idę na łatwiznę

Nie byłam na niedzielnej wycieczce. Niewiele o niej wiem. Udało mi się dowiedzieć, że trasa liczyła 15,5 do 16 kilometrów. W dodatku powiedziano mi, że mam sama opisać trasę, bo łatwiej wymyślić opis wycieczki, na której się nie było, niż pisać sprawozdanie z wycieczki, na której się było. Rozumiecie?
No to wymyślam. 

Jesienna mgła spowija tajemnice wycieczki...

W niedzielę rycerze i damy herbu „Świętokrzyskie Włóczęgi” wyruszyli na wyprawę w nieznane. Jej cel spowijała poranna mgła i nikt nie był w stanie przewidzieć, co ich czeka. Nawet dowódca wyprawy nie był pewien, gdzie się ich wędrówka zakończy.

 Gdzie się skierują? Tyle strzałek! Tyle możliwości wyboru!

Tu siedem, tam jedenaście. Co wybrali?

Wędrowali lasem. Skąd to wiadomo? Zachowały się otóż tajemniczą magią wykonane obrazy, na których widać naszych wędrowców na przeróżnych leśnych drogach.  

Las coraz bliżej.

Damy w lesie bez opieki?!

Jednak nie. Rycerze się dołączyli. 

Nie tylko las mieli na swej drodze. Przechodzili i wśród pól. A tam konstrukcje jakieś dziwaczne się panoszą. 

Strażnicy pól.

 Czyżby stepy?
 
Wieść gminna głosi, że na swej trasie napotkali zamczysko jakoweś potężne zwane przez tubylców leśniczówką. Najpewniej włada nim potężny leśniczy siedzący na dobrach Osieczyńskiej Góry.


Nie byli osamotnieni w wędrówce. Naprzeciwko wyjechali im nieznani rycerze na ryczących pojazdach. Narobili trochę hałasu, ale byli przyjaźnie nastawieni do naszych włóczęgów.

Bliskie spotkanie trzeciego stopnia
 
Strudzeni zatrzymywali się czasem na odpoczynek, by spożyć wiktuały zabrane na drogę, pokrzepić się gorącymi napojami i ruszać dalej.

Przerwa w podróży

Wędrówkę zakończyli na skraju lasu w miejscu, do którego wcale się nie wybierali. Ale może było lepsze od wcześniej planowanego? Najpewniej tak, bo z niego szybko dotarli do swych domostw. 

Ostatni odcinek trasy
 
I tu następuje koniec relacji, bo wymyślanie może i nie jest trudne, ale takie łatwe, jak się wydaje postronnym, też nie. 

Jesienny modrzew więcej by wam opowiedział o trasie, ale woli zachować tę historię dla siebie. 
 
PS Skoro już raz wymyśliłam opis wycieczki, na której nie byłam, może będę go stosować do wszystkich tego typu wycieczek. Wystarczy tylko zmieniać fotki. Nieprawdaż?

Zdjęcia – Edek i Janek

11 komentarzy:

  1. Pamiętam leśniczówkę i spacery w różnych porach roku,kiedyś nawet na nartach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. były wspomnienia -Staszek mówił o kontaktach z ...

      Usuń
    2. Mnie się ta leśniczówka głównie z jedzeniem kojarzy. Zawsze tam się obżeramy smakołykami.

      Usuń
  2. Gdyby Basia podesłała Swoje zdjęcia byłoby... więcej opisu

    OdpowiedzUsuń
  3. Mgiełka jak zawsze klimatyczna. Rola narratora z trasy, na której nie był wyszła ... znakomicie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mgiełka to taki jesienny niezbędnik.
      Narrator dziękuje.

      Usuń
  4. Trzeba było puścić wodze fantazji... I niech się uczestnicy wycieczki tłumaczą później.. :-D
    Widoki jak zawsze ekstra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie wersja lekko ubarwiona, jak mi znów dadzą takie zlecenie, mogę z nich zrobić potwory albo zwierzęta. Wtedy by mieli dużo do tłumaczenia. ;)

      Usuń
  5. I potuptali... W sumie to nie opis ważny a przygoda ;) Radek ma rację, było naściemniać o kontaktach z UFO i niech się potem tłumaczą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny pomysł - do wykorzystania przy kolejnej okazji. :)

      Usuń