Nie byłam
na niedzielnej wycieczce. Niewiele o niej wiem. Udało mi się dowiedzieć, że
trasa liczyła 15,5 do 16 kilometrów. W dodatku powiedziano mi, że mam sama
opisać trasę, bo łatwiej wymyślić opis wycieczki, na której się nie było, niż
pisać sprawozdanie z wycieczki, na której się było. Rozumiecie?
No to
wymyślam.
Jesienna mgła spowija tajemnice wycieczki...
W niedzielę
rycerze i damy herbu „Świętokrzyskie Włóczęgi” wyruszyli na wyprawę w nieznane.
Jej cel spowijała poranna mgła i nikt nie był w stanie przewidzieć, co ich czeka.
Nawet dowódca wyprawy nie był pewien, gdzie się ich wędrówka zakończy.
Gdzie się skierują? Tyle strzałek! Tyle możliwości wyboru!
Tu siedem, tam jedenaście. Co wybrali?
Wędrowali
lasem. Skąd to wiadomo? Zachowały się otóż tajemniczą magią wykonane obrazy, na
których widać naszych wędrowców na przeróżnych leśnych drogach.
Las coraz bliżej.
Damy w lesie bez opieki?!
Jednak nie. Rycerze się dołączyli.
Nie tylko las mieli na swej drodze. Przechodzili i wśród pól. A tam konstrukcje jakieś dziwaczne się panoszą.
Strażnicy pól.
Czyżby stepy?
Wieść
gminna głosi, że na swej trasie napotkali zamczysko jakoweś potężne zwane przez
tubylców leśniczówką. Najpewniej włada nim potężny leśniczy siedzący na dobrach
Osieczyńskiej Góry.
Nie byli
osamotnieni w wędrówce. Naprzeciwko wyjechali im nieznani rycerze na ryczących
pojazdach. Narobili trochę hałasu, ale byli przyjaźnie nastawieni do naszych
włóczęgów.
Bliskie spotkanie trzeciego stopnia
Strudzeni
zatrzymywali się czasem na odpoczynek, by spożyć wiktuały zabrane na drogę,
pokrzepić się gorącymi napojami i ruszać dalej.
Przerwa w podróży
Wędrówkę
zakończyli na skraju lasu w miejscu, do którego wcale się nie wybierali. Ale
może było lepsze od wcześniej planowanego? Najpewniej tak, bo z niego szybko
dotarli do swych domostw.
Ostatni odcinek trasy
I tu
następuje koniec relacji, bo wymyślanie może i nie jest trudne, ale takie
łatwe, jak się wydaje postronnym, też nie.
Jesienny modrzew więcej by wam opowiedział o trasie, ale woli zachować tę historię dla siebie.
PS Skoro
już raz wymyśliłam opis wycieczki, na której nie byłam, może będę go stosować
do wszystkich tego typu wycieczek. Wystarczy tylko zmieniać fotki. Nieprawdaż?
Zdjęcia – Edek i Janek
Pamiętam leśniczówkę i spacery w różnych porach roku,kiedyś nawet na nartach...
OdpowiedzUsuńbyły wspomnienia -Staszek mówił o kontaktach z ...
UsuńMnie się ta leśniczówka głównie z jedzeniem kojarzy. Zawsze tam się obżeramy smakołykami.
UsuńGdyby Basia podesłała Swoje zdjęcia byłoby... więcej opisu
OdpowiedzUsuńA, to trzeba wywrzeć nacisk na Basię.
UsuńMgiełka jak zawsze klimatyczna. Rola narratora z trasy, na której nie był wyszła ... znakomicie !
OdpowiedzUsuńMgiełka to taki jesienny niezbędnik.
UsuńNarrator dziękuje.
Trzeba było puścić wodze fantazji... I niech się uczestnicy wycieczki tłumaczą później.. :-D
OdpowiedzUsuńWidoki jak zawsze ekstra!
Na razie wersja lekko ubarwiona, jak mi znów dadzą takie zlecenie, mogę z nich zrobić potwory albo zwierzęta. Wtedy by mieli dużo do tłumaczenia. ;)
UsuńI potuptali... W sumie to nie opis ważny a przygoda ;) Radek ma rację, było naściemniać o kontaktach z UFO i niech się potem tłumaczą ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł - do wykorzystania przy kolejnej okazji. :)
Usuń