środa, 27 listopada 2019

Aura potrafi zadziwić

Po tygodniu paskudnej pogody wyruszamy na krótką trasę, bo i tak nie będzie ładnie. A tu niespodzianka – ze wzgórza Barbarka widać mgły spowijające pasmo Klonowskie, a na wschodzie nieśmiało wyłania się słońce.  



 Pasmo Klonowskie we mgle 

kapliczka św. Barbary

drobny akcent barwny w szarości poranka  

Ruszamy więc w całkiem dobrych humorach na trasę. Najpierw typowo – szlakiem czarnym na Kamień Michniowski. W lesie dziwnie jest. W cieniu pod drzewami leżą zwały kryształów lodowych. Tam, gdzie się rozpuściły, dominuje błoto. Trochę się ślizgamy, ale idziemy.

wydaje się, że to śnieg na ziemi, ale nie - leżą tam pozostałości lodowych kryształów 
 
Na podejściu na Kamień trwa wycinka drzew. Drwale zrobili nam uroczy prezent – na szlaku ułożyli przecudnej urody barykadę z gałęzi. No, powiem wam, tylko małego Gawrosza brakuje do kompletu. 

 trzeba obejść bokiem

Omijamy przeszkodę i wspinamy się dalej, ale jakoś tracimy ochotę na odwiedzanie skałek przy szczycie. Przechodzimy na szlak niebieski. A tu czekają na nas kolejne niespodzianki. Najpierw zderzamy się z potężną słoniową nogą. 

 tylko jedna noga, reszta słonia gdzieś zaginęła 

Potem trafiamy pod najprawdziwszą ulewę. Nie do wiary – niebo bez chmurki, szafirowe, słońce świeci, a wśród świerków ulewa. Leje jak z cebra, a my bez parasolek. 

słońce i deszcz możliwe nie tylko w maju 

zobaczcie, jak padało
 
Skąd ten deszcz, zapytacie. To słońce topi lód na szczytach świerków i masy wody spadają na ziemię. Przy okazji i na nas. Kiedy już wydostajemy się cali mokrzy na drogę leśną, widzimy deszcz po obu jej stronach, a na niej tylko błoto i słońce świeci jak głupie. 

 lód + słońce = kałuża

i trzeba skakać

Taka sytuacja daje nam kolejne przyjemne widoczki. Tym razem z promieniami słonecznymi w roli głównej.



Jak już ochłonęliśmy z zachwytów, wędrowaliśmy spokojnie przez mój ulubiony bukowy las, gdzie z poziomu wąwozu można bez schylania się fotografować pniaki. 

 niziutki wąwóz na szlaku niebieskim


tym razem te pniaki upolowałam

Wreszcie schodzimy ze szlaku, bo głównym celem naszej wyprawy jest przejście trasy kolejki aż do Suchedniowa. Idziemy sobie tą kolejką, nudno tam jest, że strach. No nic się nie dzieje. Ale słowo się rzekło, trzeba iść. 

 kolejkowe luksusy dla piechurów

I tu nas zaskoczyła nie aura, a ludzie. Na naszej trasie trwa wyrąb. Zderzenie z wielkimi samochodami wywożącymi drewno, które jeszcze tak niedawno było drzewami, spowodowało zmianę planu. Wycofujemy się na szlak.

na szlaku
 
Dobrze, że pogoda przyjemna, bo ten szlak znany i nic nas tam już nie może zaskoczyć. W tej sytuacji do miana sensacji pretenduje nowiutka lizawka dla saren. 

Myśleliście, że nie dam zdjęcia kawałka soli? Dam!
 
Jeszcze kilka leśnych ścieżek, śródleśna polana i już wita nas suchedniowski piesek. 

 i brzózki już bezlistne

droga, na której zaraz pojawi się ...

piesek witający turystów 

Zbliża się południe, człowiek by może i pochodził dłużej, ale akurat zaraz nadjedzie pociąg, to głupio tak nie skorzystać, skoro jesteśmy przy stacji. Nabywamy bilety w jedynej czynnej kasie biletowej na odcinku Kielce – Skarżysko i wracamy do domu.

oranżeria na stacji w Suchedniowie 
 
Trasa liczyła 11,6 kilometra, ale wcale nie żałujemy, że się na nią wybraliśmy. Taka zaskakująco ładna pogoda może już się w tym roku nie trafić.

Zdjęcia – Janek i ja

10 komentarzy:

  1. Mgła sprzyja fajnym fotom... czy kostka równie słona jak kuchenna ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam lubić mgłę.
      Na temat kostki zapytam pierwszą napotkaną sarnę, jeśli nie będzie zbyt szybko uciekać. ;)

      Usuń
    2. Tak, te kostki są bardzo słone... w końcu to bryła soli. Wiem bo lizałem ;)

      Usuń
    3. Dzięki za wyjaśnienie, ja już nie muszę lizać doświadczalnie. Wierzę Ci na słowo. :)

      Usuń
  2. Drzewa "płakały" - wilgoć z powietrza skropliła się na gałązkach i na igłach, a następnie skapywało na dół,na ściółkę, drogę i na Was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca - na czubkach drzew iglastych była jeszcze gruba skorupa lodu i pod wpływem słońca roztapiała się tworząc deszcz. Liściaste, a raczej bezlistne nie miały tego zjawiska, bo lodu tam na cienkich gałązkach było mniej i on już wcześniej się roztopił tworząc błoto pod nogami.

      Usuń
  3. Super trasa po jednej z naszych ulubionych okolic, w której zawsze znajdzie się coś ciekawego dla każdego piechura. Widoki z Barbarki, jak widzę dopisały, ale zawsze można ponarzekać, że mogła być lepsza widoczność :) Na koniec mam jedno pytanie czy w Paśmie Sieradowickim nie licząc Kamienia Michniowskiego są jeszcze jakieś ciekawe skałki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po dłuższym zastanowieniu muszę napisać, że nie przypominam sobie żadnych innych skałek w tym paśmie.

      Usuń
    2. No cóż szkoda, ale za odpowiedź bardzo dziękuję :)

      Usuń
    3. Ale gdybyście jednak jakieś dobrze ukryte znaleźli, dajcie znać.
      My też poszukamy przy okazji wycieczki w te okolice.

      Usuń