Po tygodniu
paskudnej pogody wyruszamy na krótką trasę, bo i tak nie będzie ładnie. A tu niespodzianka
– ze wzgórza Barbarka widać mgły spowijające pasmo Klonowskie, a na wschodzie nieśmiało
wyłania się słońce.
Pasmo Klonowskie we mgle
kapliczka św. Barbary
drobny akcent barwny w szarości poranka
Ruszamy więc
w całkiem dobrych humorach na trasę. Najpierw typowo – szlakiem czarnym na Kamień
Michniowski. W lesie dziwnie jest. W cieniu pod drzewami leżą zwały kryształów
lodowych. Tam, gdzie się rozpuściły, dominuje błoto. Trochę się ślizgamy, ale
idziemy.
wydaje się, że to śnieg na ziemi, ale nie - leżą tam pozostałości lodowych kryształów
Na podejściu
na Kamień trwa wycinka drzew. Drwale zrobili nam uroczy prezent – na szlaku ułożyli
przecudnej urody barykadę z gałęzi. No, powiem wam, tylko małego Gawrosza
brakuje do kompletu.
trzeba obejść bokiem
Omijamy
przeszkodę i wspinamy się dalej, ale jakoś tracimy ochotę na odwiedzanie skałek
przy szczycie. Przechodzimy na szlak niebieski. A tu czekają na nas kolejne niespodzianki.
Najpierw zderzamy się z potężną słoniową nogą.
tylko jedna noga, reszta słonia gdzieś zaginęła
Potem
trafiamy pod najprawdziwszą ulewę. Nie do wiary – niebo bez chmurki, szafirowe,
słońce świeci, a wśród świerków ulewa. Leje jak z cebra, a my bez parasolek.
słońce i deszcz możliwe nie tylko w maju
zobaczcie, jak padało
Skąd ten deszcz,
zapytacie. To słońce topi lód na szczytach świerków i masy wody spadają na
ziemię. Przy okazji i na nas. Kiedy już wydostajemy się cali mokrzy na drogę
leśną, widzimy deszcz po obu jej stronach, a na niej tylko błoto i słońce świeci
jak głupie.
lód + słońce = kałuża
i trzeba skakać
Taka sytuacja daje nam kolejne przyjemne widoczki. Tym razem z promieniami słonecznymi w roli głównej.
Jak już ochłonęliśmy
z zachwytów, wędrowaliśmy spokojnie przez mój ulubiony bukowy las, gdzie z
poziomu wąwozu można bez schylania się fotografować pniaki.
niziutki wąwóz na szlaku niebieskim
tym razem te pniaki upolowałam
Wreszcie schodzimy
ze szlaku, bo głównym celem naszej wyprawy jest przejście trasy kolejki aż do
Suchedniowa. Idziemy sobie tą kolejką, nudno tam jest, że strach. No nic się nie
dzieje. Ale słowo się rzekło, trzeba iść.
kolejkowe luksusy dla piechurów
I tu nas
zaskoczyła nie aura, a ludzie. Na naszej trasie trwa wyrąb. Zderzenie z
wielkimi samochodami wywożącymi drewno, które jeszcze tak niedawno było
drzewami, spowodowało zmianę planu. Wycofujemy się na szlak.
na szlaku
Dobrze, że
pogoda przyjemna, bo ten szlak znany i nic nas tam już nie może zaskoczyć. W
tej sytuacji do miana sensacji pretenduje nowiutka lizawka dla saren.
Myśleliście, że nie dam zdjęcia kawałka soli? Dam!
Jeszcze
kilka leśnych ścieżek, śródleśna polana i już wita nas suchedniowski piesek.
i brzózki już bezlistne
droga, na której zaraz pojawi się ...
piesek witający turystów
Zbliża się południe,
człowiek by może i pochodził dłużej, ale akurat zaraz nadjedzie pociąg, to głupio
tak nie skorzystać, skoro jesteśmy przy stacji. Nabywamy bilety w jedynej
czynnej kasie biletowej na odcinku Kielce – Skarżysko i wracamy do domu.
Trasa liczyła
11,6 kilometra, ale wcale nie żałujemy, że się na nią wybraliśmy. Taka zaskakująco
ładna pogoda może już się w tym roku nie trafić.
Zdjęcia – Janek i ja
Mgła sprzyja fajnym fotom... czy kostka równie słona jak kuchenna ? :)
OdpowiedzUsuńZaczynam lubić mgłę.
UsuńNa temat kostki zapytam pierwszą napotkaną sarnę, jeśli nie będzie zbyt szybko uciekać. ;)
Tak, te kostki są bardzo słone... w końcu to bryła soli. Wiem bo lizałem ;)
UsuńDzięki za wyjaśnienie, ja już nie muszę lizać doświadczalnie. Wierzę Ci na słowo. :)
UsuńDrzewa "płakały" - wilgoć z powietrza skropliła się na gałązkach i na igłach, a następnie skapywało na dół,na ściółkę, drogę i na Was.
OdpowiedzUsuńNie do końca - na czubkach drzew iglastych była jeszcze gruba skorupa lodu i pod wpływem słońca roztapiała się tworząc deszcz. Liściaste, a raczej bezlistne nie miały tego zjawiska, bo lodu tam na cienkich gałązkach było mniej i on już wcześniej się roztopił tworząc błoto pod nogami.
UsuńSuper trasa po jednej z naszych ulubionych okolic, w której zawsze znajdzie się coś ciekawego dla każdego piechura. Widoki z Barbarki, jak widzę dopisały, ale zawsze można ponarzekać, że mogła być lepsza widoczność :) Na koniec mam jedno pytanie czy w Paśmie Sieradowickim nie licząc Kamienia Michniowskiego są jeszcze jakieś ciekawe skałki?
OdpowiedzUsuńPo dłuższym zastanowieniu muszę napisać, że nie przypominam sobie żadnych innych skałek w tym paśmie.
UsuńNo cóż szkoda, ale za odpowiedź bardzo dziękuję :)
UsuńAle gdybyście jednak jakieś dobrze ukryte znaleźli, dajcie znać.
UsuńMy też poszukamy przy okazji wycieczki w te okolice.