środa, 15 kwietnia 2020

Słoneczna majówka w Łańcucie

Było to w roku 2012. Nasza grupa spotkała się u koleżanki, która mieszka niedaleko Łańcuta.
Co to było za spotkanie! Ci, co byli, pamiętają. I mają co wspominać.
Ja zajmę się jedną z licznych atrakcji tego pobytu. To spacery po parku wokół zamku w Łańcucie.
Zobaczmy najpierw sam zamek z jego wspaniałym frontonem. To jego zachodnia elewacja. Po południu ładnie oświetlona. Zmierzamy do niej aleją parkową. Im bliżej podchodzimy, tym mniejszy fragment elewacji mieści się w kadrze. 


 elewacja frontowa zamku w Łańcucie

dla porównania - zamek pod koniec lat osiemdziesiątych (chyba nic się nie zmienił) 

jedna z wież zamkowych

Podczas spaceru oglądamy zamek z różnych stron. Elegancko wyłania się spośród roślinności. 


Nasza gospodyni oprowadziła nas i po wspaniałych zamkowych wnętrzach. Są zaiste imponujące. Niestety - zakaz fotografowania. A może to i lepiej, spokojnie sobie oglądałam wszystko, łatwiej się było skupić na słuchaniu opowieści.  

portal, za którym zaczynamy zwiedzanie

ale kapcie dobrze się trzymają  
 
Podczas porannego spaceru zauważamy inne części tego wspaniałego obiektu.
To jego południowa strona. 

strona południowa z dawnym skrzydłem gospodarczym i wieżą zwaną Kurzą Stopką 

strona południową z przeszkloną werandą 
 
W parku zatrzymujemy się na krótki odpoczynek wewnątrz glorietty. Powstała ona na początku 19. wieku. Wewnętrzną stronę kolumnady zdobią sztukaterie. Teraz widuję w Internecie zdjęcia pokazujące wewnątrz glorietty posąg Diany. Wtedy go nie było. Pewnie trafiliśmy na czas konserwacji rzeźby. 

 glorietta projektu Ch. P. Aignera

sztukaterie zaprojektował F. Bauman 
 
Potem spacer przez Ogród Włoski – ten po stronie wschodniej zamku, więc po południu nieco w cieniu. 

gdzieś na naszej trasie wylegiwał się ten lew

malutka fontanna w Ogrodzie Włoskim  

Ogród Włoski

tu fragment dziewiętnastowiecznej rzeźby widocznej w całości na poprzednim zdjęciu - to "Bachus na panterze"

Zajrzeliśmy też do Ogrodu Różanego. W ostatnich dniach kwietnia oczywiście jeszcze bez kwitnących róż.   

w Ogrodzie Różanym
 
Efektownie prezentuje się w słońcu pałacowa oranżeria. Powstała ona w tym samym czasie, co glorietta i także według projektu Christiana Piotra Aignera. 

 klasycystyczny portyk oranżerii

oranżeria od strony dziedzińca

a tak wyglądała pod koniec lat osiemdziesiątych 

oranżeria od strony fosy

mostek nad fosą

Janka zorganizowała nam zwiedzanie słynnej łańcuckiej powozowni. Zgromadzono tu wspaniałą kolekcję powozów, dorożek, sań i innych pojazdów ciągnionych przez konie. Większość z nich była własnością Potockich – ostatnich właścicieli zamku. Niestety, podobnie jak w zamkowych wnętrzach, i tu nie wolno było fotografować. Niezależnie od zakazu fotografowania – warto obejrzeć wnętrza i zamku i powozowni. 

 stajnie

 magnolia przy budynku ujeżdżalni

wiem, przekwitła osiem lat temu, ale tu zostanie 

budynek, w którym niegdyś była stajnia, obecnie nie należy do muzeum, znajduje się tu oddział psychiatrii dla dzieci i młodzieży

Skoro nie mam zdjęć z wnętrz, to może kilka detali zewnętrznych. 



Na zakończenie spaceru kilka zdjęć parku założonego na przełomie 18. i 19. wieku głównie dzięki staraniom księżnej Izabeli Lubomirskiej. Takie angielskie parki krajobrazowe są chyba moim ulubionym typem ogrodów, chociaż zwykle zajmują duże powierzchnie i trzeba się sporo po nich nachodzić. Ten rozłożony jest na obszarze 36 hektarów. My spacerowaliśmy tylko po parku wewnętrznym. Oczywiście nie wszędzie zajrzeliśmy, ale i tak wrażenia niezapomniane.  Pamiętam, jak tam pięknie pachniało, pyszniło się w  słońcu i oferowało odrobinę cienia dla ochłody. 



park w stylu angielskim

korty tenisowe z czasów Alfreda III




stare drzewa



wiosenne kwiaty
  
Piękna to była majówka…

Zdjęcia – Irena i ja, Edek - archiwalne
Konsultacja na temat obiektów – Janka

4 komentarze:

  1. Osiem lat jak z bicza trzasnął!
    człek się ani spostrzegł, dostał w dupę aż wrzasnął! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznie, zwłaszcza, że w Łańcucie jeszcze nie byłem. Z podobnych atrakcji mogę za to polecić niesamowite wnętrza zamku w Pszczynie i arboretum w Kórniku (zwłaszcza wiosną lub latem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Kórnik... Mgliście przypominam sobie wycieczkę w czasach licealnych.
      W Pszczynie byłam stosunkowo niedawno, ale też raczej pod koniec ubiegłego wieku. Warto wrócić.

      Usuń