Po ostatnim pochmurnym dniu nad Młynkowską miałam spory
niedosyt. Marzył mi się słoneczny dzień nad tą rzeką. W dodatku uważne
spojrzenie na mapę zasugerowało inne miejsce spotkania z rzeką i zalewami oraz
stawami na niej. Okazuje się, że jest ich kilka.
W tej sytuacji w lekko mroźną słoneczną niedzielę wyruszamy
na spotkanie z nowymi miejscami nad Młynkowską. Już pierwsze jest interesujące.
To zabytkowy zakład żelazny w Młynku Nieświńskim. Jego historia sięga
osiemnastego wieku, kiedy to funkcjonowała tu kuźnica, później fryszerka i młyn
do mielenia glinek farbiarskich. W dwudziestym wieku działała tu fabryka maszyn
rolniczych. Obecnie to prywatny zakład produkujący tradycyjnymi rzemieślniczymi
metodami siekiery i młotki. Skorzystaliśmy z parkingu przed wjazdem do tej
fabryki, zza płotu udało nam się sfotografować zabytkowe budynki fabryki.
Czytałam również, że w 1944 pracownicy fabryki maszyn
rolniczych zostali zmuszeni przez Niemców do pochowania w wykopanym przez
siebie dole 10 Polaków rozstrzelanych 22 kwietnia w odwecie za śmierć zabitego
jakoby przez Polaków żołnierza niemieckiego. Tę egzekucję upamiętnia pomnik na
skraju lasu przy ulicy Rzecznej.
Zaczynamy nasza wędrówkę. Idziemy ulicą Spacerową, która
jest po prostu drogą w kierunku Starej Kuźnicy.
Najpierw przechodzimy przez wieś o nazwie Czysta. Ja z takim
wytężeniem wypatruję rzeki po prawej stronie drogi, że nie zauważam ciekawej
figury św. Antoniego. Ta kamienna rzeźba na wysokim smukłym cokole pochodzi z
19 wieku. Trudno tylko określić, czy data jej powstania to rok 1827 czy 1897,
bo akurat trzecia cyfra w dacie jest częściowo zasłonięta.
W końcu w lesie przebłyskuje Młynkowska z malowniczymi
meandrami.
W pobliżu zamierzamy obejrzeć pierwszy z zalewów na rzece. Jest!
Niestety – ogrodzony dokładnie płotem. No to spozieramy zza płotu i maszerujemy
dalej.
A dalej wieś Drutarnia. I tu w 18 wieku działała fryszerka,
a w 19 fabryka żelaza. Nie zachowały się ich ślady. Ale za to jaki ładny zalew
tu mają! Dużo większy od tamtego w Czystej, ma ładny brzeg z czymś w rodzaju
plaży oraz przyjemnym lasem.
Spacerujemy południowym brzegiem, gdzie prowadzi
wygodna ścieżka.
Ja schodzę do rzeki w miejscu jej wypływu z zalewu.
A kolega Ed ciągnie grupę aż do miejsca, gdzie Młynkowska
wpada do zalewu. O, tu jest majestatyczna. Nie wiem tylko, skąd pretensje do
mnie, że nie ma na niej mostu. Na mapie nie było, a jak kto sam poszedł, to
niech się cieszy, że taką piękną rzekę zobaczył.
Najbardziej nurtuje mnie sprawa wsi Chełb, gdzie starsza
mapa wskazuje niewielki zalew, a nowsza zdaje się sugerować, że ten zalew
zarośnięty.
Sprawdzamy. I faktycznie zalew zarośnięty, ale Młynkowska i tu
niebrzydka, a w dodatku z przyjemną kładką.
Po przejściu kładki koleżanki wychodzą na świetną drogę prowadzącą
na południowy wschód. Tak jest porządna, w dodatku zaznaczona na mapie, że
głupio nią nie pójść.
A na końcu nagroda-niespodzianka. Droga prowadzi wprost do
znanego nam źródełka w pobliżu gajówki Stoki. I znów źródło oblegane jak market
w sobotę. Idziemy więc dalej.
Tym razem prowadzi nas szlak niebieski. Ładnie jest –
porządna droga, las prawie wszędzie się jeszcze zachował. Błota niewiele.
Trzeba jednak rozstać się ze szlakiem, żeby dotrzeć do
stawów w Młynku. O, to duże wyzwanie na początku, bo pierwsza grobla, którą się
przedzieramy mocno zarośnięta wysokimi trawami i jeżynami. W dodatku stawy przy
niej raczej wyschnięte.
Ale dalej jest inaczej – kolejne groble rewelacyjne –
szerokie i wygodne do chodzenia. Stawy malownicze, jedne zamarznięte, inne
już nie.
Przy samej wsi zabytkowy układ wodny z groblą i jazem z
początku ubiegłego wieku. Niestety – kładeczka tam mikra, wąziutka i niepewna.
Jedynie kolega Ed odważył się na zwiedzanie obiektu. Reszta grupy zaledwie
rzuciła okiem.
Został nam jeszcze jeden punkt wycieczkowego planu – to wieś
Rzeka. Znajduje się ona w lesie nad Młynkowską i ma kilka niewielkich stawów.
To chyba najniebezpieczniejsze obiekty tego dnia. Na kilku groblach ustawiono
budy z ujadającymi głośno psami. Żal
zwierzyny, a i strach podejść bliżej. Zdjęcia więc tylko z bezpiecznej
odległości.
Za to na rzece za wsią pływają szczęśliwe gęsi zażywające
swobody.
Z Rzeki wracamy już do punktu startu. I po wycieczce.
Popatrzcie teraz na mapkę – taki malutki kawałeczek mapy i
terenu, a ile ciekawych miejsc. No, kto by pomyślał?
Zdjęcia – Edek i ja
Miejsca urokliwe, zupełnie mi nieznane. Figura Antoniego robi odpowiednie wielkością wrażenie.
OdpowiedzUsuńJeśli myślisz, że ja je znałam, to się mylisz. Każdy kąt z wyjątkiem źródła był dla mnie niespodzianką. Zainspirowałam się mapą.
UsuńAntoniego wypatrzył Staszek. Kolumna - słup bardzo wysoka i chuda. W dodatku na wzniesieniu. Robi wrażenie.
O! Stasiu i Basia na trasie... pierwsza fota magiczna.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będą się pojawiać częściej.
UsuńCo do pierwszej fotki - dziękuję.
No ne powiem - sam bym tam potuptał.
OdpowiedzUsuńW zaufaniu dodam, że to jeszcze nie koniec ciekawostek nad Młynkowską, ale mi grupa nałożyła embargo na te okolice - muszę poczekać na ciąg dalszy spotkań z rzeką aż się trochę sprawa uleży.
Usuń