I jej leśna okolica.
I znów ponura pogoda.
Słaba ta zima tegoroczna. Ale wyjść z domu trzeba.
W niedzielę ma wiać. Ale rano ślicznie świeci słońce. W nadziei,
że się utrzyma, wyruszamy na specjalną trasę przygotowaną na wietrzny dzień.
Słońce zgasło, zanim dojechaliśmy na punkt startu we wsi
Piasek. Zatrzymujemy się w okolicy zalewu przy niegdysiejszym młynie. To zalew na
rzece Młynkowskiej. Będziemy nad tę rzekę jeszcze parę razy zaglądać.
Powierzchnia zalewu zamarznięta, okolica szara, młyna nadal
nie ma i nie będzie – zażywa spokoju w skansenie.
Krótki postój przy pomniku poświęconym pamięci Zofii i Jana
Janiszewskich zamordowanych w październiku 1943 podczas obławy na partyzantów z
oddziału „Robota”.
Obok nie sposób ominąć cudną figurkę Matki Boskiej. Stoi jak
zawsze spokojna, z otwartymi dla wszystkich ramionami. Teraz tylko zyskała
dodatkowe ozdoby – jakaś troskliwa ręka zawiesiła na figurce różańce.
Nasza grupka opuszcza Piasek kierując się w stronę lasu
niebieskim szlakiem. Droga w lesie z resztkami śniegu. Na drzewach już ani
śladu zimy. Wiatr hula w koronach drzew, a na dole cisza i spokój.
Drogę przecina strumyk – dopływ Młynkowskiej. I na nim
urządzono niewielką kaskadę. Nie ma tylko numeru inwentarzowego jak dopływy
Czystej.
Sama Młynkowa wyłania się w postaci niebrzydkiego
rozlewiska po drugiej stronie drogi. Łączy się tu ze strumykiem, a potem
spokojnie rozlewa po okolicy. Żyje własnym życiem. Ale nieustannie dąży w
kierunku kolejnego zalewu.
Ten jest w Starej Kuźnicy. Młynkowska wpływa do niego
dostojnie i szeroko.
A potem zrezygnowana pozwala sobie zamarznąć.
Ostatecznie
nie musi napędzać koła wodnego dziewiętnastowiecznej kuźnicy. Dawniej musiała
się tu napracować, teraz ma wolne.
Dalsza trasa ma zaplanowane trzy różne warianty. Wybieramy
taki bez szlaku prowadzący lasem, który uchroni nas przed podmuchami wiatru.
Bez wątpienia ta droga jest najlepszą tego dnia – sucha, mięciutka, prawie bez
śniegu. W dodatku w ładnym lesie. No, droga marzeń. Aż się sama sobie dziwię,
że taką porządną drogę znalazłam.
Z lasu wychodzimy we wsi Paruchy, a konkretnie w jej części
o uroczej nazwie Pociejów. No, tu się nie spisałam – wiejska ulica śliska jak
diabli. Nie obyło się bez upadku. Na szczęście bez przykrych konsekwencji.
Wieś możemy opuścić różnymi drogami leśnymi. Wybieram taką,
która nie będzie najkrótsza. Wręcz przeciwnie. Jesienią byłaby idealna – szeroka, po lewej
stronie z lasem bukowym, po prawej jodłowym. Teraz jednak odrobinkę
problematyczna, bo pokryta zaskorupiałym śniegiem.
Nasza droga elegancko zakręca pod kątem prostym i doprowadza
nas do niebieskiego szlaku w pobliżu niewielkiego zbiornika przeciwpożarowego
na Młynkowskiej. Zaglądamy więc i tam.
A potem już spokojnie docieramy do zalewu w Piasku. W lesie
niedaleko drogi zauważam niewielką mogiłkę. Widać, że niedawno ją odnowiono. To
grób radzieckiego żołnierza, który zginął w styczniu 1945.
Jeszcze tylko małe foto nad zalewem i koniec wycieczki.
Wracamy do domu.
Mimo wiatru spacer nam się udał. Prawie nas nie przewiało,
może tylko trochę we wsi...
Zdjęcia – Edek i ja
Ciekawa pętelka... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Od pewnego czasu specjalizujemy się w pętelkach.
UsuńZawsze warto wyjść, a w sumie ciut ciekawostek trafionych.
OdpowiedzUsuńCiekawostki odświeżane, ale szukamy nowych. Na razie tylko drogi nowe, a potem może i coś lepszego się trafi. :)
Usuń