środa, 30 marca 2022

Pasmo Dobrzeszowskie z Fafikiem

W Kuźniakach zapytałam, czy koledzy mają ochotę kontynuować wycieczkę i jaki wariant wędrówki wybierają. Mieli. Wybrali pełny – do Góry Dobrzeszowskiej i z powrotem.
Wyruszyliśmy więc niebieskim szlakiem w kierunku mostu na Łośnej, a potem w las. 
 
rzeka Łośna (Łososina) w Kuźniakach
 
Maszerowało się przyjemnie, bo droga przyzwoita, las jodłowy cienisty. Sama przyjemność. A i cieplej się zrobiło. Mieliśmy tylko jedno zadanie – nie przegapić skałek zaznaczonych na mapie przy szlaku.
Aż tu nagle zza krzaczka odezwało się szczekanie, a potem wyłonił się nieduży i nadzwyczaj ruchliwy psiak. Biegał wokół nas – wyprzedzał, pojawiał się niespodziewanie tuż przy nodze, albo znikał na jakiś czas. Ja nawet przez chwilę myślałam, że to dwa psy, tak go było wszędzie pełno. 
 
nasz nowy znajomy nazwany tymczasowo Fafikiem 
 
Dotarł z nami do poszukiwanych skałek. Tam to miał używanie – wszędzie wsadzał nos, obwąchiwał wszystkie zakamarki i nic sobie nie robił z ostrożności. Zupełnie nie tak, jak my, co to stawialiśmy ostrożne kroczki, żeby się nie poślizgnąć. Co do skałek – atrakcyjne. W dwóch grupach, z obniżeniem terenu między nimi. Jedna skała w pierwszej grupie naprawdę duża – tak ze trzy, cztery metry wysokości. 
 


skałki przy niebieskim szlaku
 
Po obejrzeniu skałek zrobiliśmy krótki postój śniadaniowy i tu Fafik zapałał gorącym uczuciem do kolegi Eda. Nawet pozwalał mu się pogłaskać. A mnie ciągle robił psikusy wyskakując z hałasem zza placów przy mojej nodze. Chyba sprawiało mu radość to, że za każdym razem mnie wystraszył.
Szlak doprowadził nas do szosy w Kierunku Dobrzeszowa, a potem do mostku na rzeczce Łośna (to druga rzeka łącząca się  niedaleko z tą, która przepływa przez Kuźniaki i razem tworzą Łośną, czyli Wierną Rzekę – taki galimatias).  
 
druga odnoga Łośnej
 
Szlak brzegiem lasu prowadzi w stronę Dobrzeszowskiej. Panowie z Fafikiem wyrywali do przodu, panie spokojnie podziwiały okolicę. 
 
widok na Perzową - dopiero co tam byliśmy
 
kierunek - Dobrzeszowska
 

W końcu jednak przyszło podejść na Dobrzeszowską. Szlak początkowo robi delikatne obejście partii szczytowej, a potem prowadzi ostro w górę. 
 

dwa spojrzenia na podejście na Dobrzeszowską
 
szczyt zdobyty
 
Już na podejściu rzucają się w oczy liczne omszałe kamienie,  a potem jest ich coraz więcej i coraz ciekawszych.
 

na Dobrzeszowskiej
 
bukowy splot
 
Cały czas pamiętamy, czym prawdopodobnie była ta góra w dalekiej przeszłości. Wierzchołek góry jest uznawany za miejsce kultu Słowian. Jest on otoczony trzema wałami, które bez trudu zauważy nawet niewprawne oko. Trudniej je sfotografować, tak, żeby wyglądały na to, czym są. 
 
amatorskie poszukiwania śladów prehistorii
 
fragment jednego z wałów kultowych (och, gdyby tak mieć dron...)
 
Duże, płaskie kamienie wewnątrz kręgów podobno mogły pełnić funkcje rytualne, ale nikt z nas nie potrafił dopatrzyć się w nich stołów ofiarnych czy menhirów. No, nie znamy się. Tak czy inaczej wierzchołek góry robi spore wrażenie. 
 

kamienie wewnątrz kręgów na szczycie góry
 
Pora jednak wracać, bo robi się coraz cieplej i coraz później. 
 
a tu całe łany czosnku niedźwiedziego
 
Schodzimy dróżką, która okazuje się ścieżką zielonego szlaku rowerowego. A przy niej pomnikowy dąb szypułkowy Sylwan nazwany tak dla uczczenia 200. rocznicy ukazania się pierwszego numeru leśnego czasopisma naukowego „Sylwan”. Dąb wygląda imponująco – jest prosty i dorodny, liczy sobie prawdopodobnie 160 lat. Jego pień ma interesująca „bliznę” – podobno ślad po kuli carskiego żołnierza. 
 
pomnikowy dąb Sylwan i ludzkie drobiny
 
jego pień

charakterystyczna blizna
 

Nasza droga powrotna początkowo nie jest drogą, a leśnymi bezdrożami. W końcu jednak wychodzimy na luksusową drogę doprowadzającą do szlaku. Powtarzamy więc fragment trasy w przeciwnym kierunku. Dla Fafika najlepszy jest powrót nad rzekę – tam się może porządnie napić i umyć. 
 
 
pola Dobrzeszowa 
 
A my szukamy nowej drogi, która powinna nas doprowadzić do jeszcze jednej grupy skałek. Średnia ta droga – zawalona gałęziami, męcząca. Koledzy zaczynają wątpić w istnienie obiecanych skałek. Grozi mi bunt na pokładzie.
Aż wreszcie jest – dosyć długi, niezbyt wysoki grzbiet czerwonawych skałek. Te są zdecydowanie mniejsze od grupy usytuowanej przy szlaku, ale za to ciekawie ułożone. 
 


grzęda skalna przy leśnej drodze

A i droga od tego miejsca robi się dużo lepsza. No i za kilkanaście minut docieramy wreszcie znów do punktu startu i mety w Kuźniakach. 
 
i znów wielki piec - zaczynał relację i powinien ją zakończyć
 
Zastanawiamy się, co dalej z Fafikiem. Zabrać go ze sobą? Zostawić? Oczekujemy rozdzierającej serce sceny rozstania. Tymczasem psina nas zostawia dla towarzystwa przy pobliskim sklepie spożywczym. Znika bez pożegnania, bo tam chyba zapachy jedzenia są bardziej kuszące.
Możemy spokojnie wracać do domu – Fafik da sobie radę.
I po wycieczce.
 
mapka dwóch tras jednego dnia (drogi powrotne zaznaczyłam kropkami, umiejscowienie grup skałek w Paśmie Dobrzeszowskim jest widoczne)
 
Zdjęcia – Edek i ja

10 komentarzy:

  1. Nie byłem... już żałuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam, ale przy podejściu na Dobrzeszowską chciałam się wycofać. Na szczęście, nie było takiej możliwości. Chwila słabości minęła i dalej poszło "z górki".

      Usuń
  2. Ale fajne i ciekawe miejscówki! I psiak kochany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, przyjemne miejsca. No i ta aura tajemniczości...
      Szkoda tylko, że piesek taki bezpański, bo sympatyczny nadzwyczaj.

      Usuń
  3. Szkoda Fafika, ciekawe czy ma jakiś dom.
    Formacje skalne ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są dwie możliwe wersje. Jedna zakłada optymistycznie, że Fafik jest psem z jednego z gospodarstw Białej Gliny niedaleko miejsca, gdzie się do nas przyłączył - może lubi uciekać z domu, powłóczy się i wraca.
      Druga przypuszcza, że został wyrzucony z auta na skraju wsi i teraz się błąka przyłączając się do różnych turystów lub klientów sklepu w nadziei na poczęstunek. Pewnie zawsze coś dostanie do zjedzenia.
      Ja się skłaniam ku pierwszej, bo to pies naprawdę zadbany, ma ładną sierść, jest przyjacielski.

      Usuń
  4. Jak się dostać dostać do świętokrzyskich włóczęg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do kontaktu mamy formularz kontaktowy po prawej stronie bloga.

      Usuń
  5. Tak te zdjęcia narobiły mi apetytu na skałki, które to od kilku lat wciąż pozostawały tylko w fazie planów, że zeszłej soboty w końcu udało nam się odwiedzić. W znalezieniu grzędy skalnej niezwykle pomogła zamieszczona tutaj mapka trasy. Ta, którą znalazłem w rejestrze pomników przyrody - wyprowadziła nas w przeciwległy skraj lasu. A Fafika nie spotkaliśmy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wniosek - mamy wymianę inspiracji, bo my dziś nad Belnianką (oj, się działo!).
      U nas wszystko szło według mapy papierowej. Tak bardzo się jej trzymałam, że po wycieczce nadawała się tylko na makulaturę. Ale ta najnowsza wersja mapy Gór Świętokrzyskich jest rzeczywiście solidnie zaktualizowana i rzetelna.
      Skoro nie spotkaliście Fafika, to może on faktycznie mieszka gdzieś we wsi i tylko czasem korzysta z wolności.

      Usuń