sobota, 30 lipca 2022

Inne zakątki Białaczowa i okolicy

Do Białaczowa wjechaliśmy od strony Petrykóz. Stąd też pierwszym obiektem na naszej trasie okazał się białaczowski cmentarz. Warto tu zajrzeć, żeby poznać choć garść ciekawostek z historii Białaczowa. Wchodzimy bramą usytuowaną bliżej Petrykóz. W jej pobliżu i dalej spotykamy interesujące nagrobki z 19. wieku – kamienne i metalowe.

wschodnia brama cmentarza



stare nagrobki

Janek zwrócił uwagę na młodszy, ale bardzo interesujący nagrobek – tu spoczywa strzelec AK – Łabędź – Marian Kubaczyński, który zmarł tragicznie w grudniu 1944 r. Miał ledwie 21 lat.

grób strzelca AK

Kierujemy się na niewielki pagórek we wschodniej części cmentarza, a tam znajdujemy spory plac, częściowo pusty. To kwatera grobowa ostatnich właścicieli Białaczowa – hrabiów Broel-Platerów. 


nagrobki członków rodziny Broel-Platerów

W zachodniej części cmentarza jest drugi pagórek, a tam kolejna lekcja historii. Zatrzymujemy się przy grobach zasłużonych księży – proboszcza Laskowskiego, zmarłego w roku 1926 oraz wywodzącego się z Białaczowa księdza Misiurskiego, zamordowanego w Dachau w roku 1943. 

 
nagrobki księży

Tuż za nagrobkiem proboszcza spośród nawłoci wyłania się pochylony krzyż na grobie jedynego białaczowskiego mieszczanina, który uczestniczył w powstaniu styczniowym. Był nim Leonard Turliński, który walczył w wielu potyczkach powstańczych, uszedł represjom i dożył sędziwego wieku, zmarł w roku 1923. 

krzyż na mogile powstańca styczniowego

Opuszczamy cmentarz drugą bramą i udajemy się do Białaczowa. 

brama zachodnia

Po drodze mijamy dwie interesujące kapliczki na rogu ulic Spokojnej i Koneckiej (tak naprawdę, to je za pierwszym razem przegapiliśmy, zauważyłam je dopiero w drodze powrotnej). Jedna jest niedawno odnowiona, druga mocno się pochyliła. Oby nie upadła. Napis na tej pochyłej wskazuje rok jej ustawienia – 1866 i fundatorów – małżonków Fiylarskich (taki zapis nazwiska odczytałam).

przydrożne kapliczki

Udało nam się też dostać do tajemniczego krzyża na rogu ulic Sobieńskiej i Partyzantów. Znajduje się on za płotem prywatnej, ale opuszczonej posesji. Nie ma żadnych napisów, jest prawdopodobnie związany z historią powstania styczniowego. Może tu być pochowany stracony na białaczowskich błoniach ksiądz Walenty Lewandowski. Miejscowe legendy głoszą, że pochowano go w pobliżu miejsca, gdzie został powieszony przez Rosjan. W okresie powojennym usypano w tym miejscu pagórek i wystawiono krzyż brzozowy ze stosownym napisem. Ani krzyż, ani pagórek nie dotrwały do naszych czasów. Może więc trafiliśmy na właściwe miejsce, a może nie. Tak czy inaczej legenda żyje, co potwierdziła spotkana w tej okolicy mieszkanka, która też pamięta, że jej babcia opowiadała o pochowanym tu księdzu. 

krzyż z tajemnicą

Opowiadając o historii Białaczowa nie sposób pominąć kamienia upamiętniającego wszystkich zamordowanych przez hitlerowców w latach 1939 – 45 mieszkańców Białaczowa, Petrykóz, Skroniny i Sobienia. Znajduje się on na skwerku naprzeciwko dawnego ratusza. 

świadectwo trudnej historii czasów wojny

Koledze Edowi ciągle mało wrażeń i zabiera nas na wędrówkę po okolicy. Naszym celem jest zalew w Miedznej Murowanej. Mapę mamy nieaktualną i kierownik prowadzi na azymut. Świetnie sobie radzi – wędrujemy najwyższej jakości leśnymi duktami. Słońce nas lekko opala, upał nie doskwiera. Jest przyjemnie. 

leśnymi drogami w stronę jeziora

Przy drodze rośnie sporo starca jakubka, a na nim żerują przedziwne pasiaste czarno-żółte gąsienice. Wyjdą z nich za jakiś czas śliczne motyle – proporzyce marzymłódki. 

proporzyca marzymłódka w stadium gąsienicy 

czerwończyk dukacik w pobliżu

Nad zalew na rzece Wąglanka docieramy przy zaporze. Kierujemy się na południe idąc wschodnim brzegiem. Nie ma tu typowych plaż, obowiązuje zakaz kąpieli, ale i tak sporo turystów korzysta z uroków okolicy. Opalają się, spacerują, wędkują z brzegu czy łódki. Tu i tam kuszą zapachy z rodzinnego grilla. 


na pólnocnowschodnim brzegu zalewu
 

wędkarze

Prowadzi nas wygodna ścieżka, na której co jakiś czas spotykamy rowerzystów. Wędrujemy lasem. Ścieżka doprowadza do wsi Ossa. Tu znów możemy podejść na brzeg zalewu. To miejsce bardziej zaciszne, zakątki rodzinne, kempingowe. 

zalew w okolicy Ossy

koledzy coś knują

W pobliżu ciekawego krzyża na żółtym postumencie wspinamy się po schodkach na betonową ścianę zalewu i raz jeszcze rzucamy okiem na wodę i porośnięty trzcinami oraz grążelem brzeg.

krzyż w Ossie 

jeszcze inny obraz jeziora Wąglanka - Miedzna 

I to był półmetek naszej wędrówki. Zaczynamy odwrót. Rzecz jasna innymi drogami. Kierujemy się na południowy wschód w stronę lasu, mijamy zadbane ogródki przydomowe i kwitnące na żółto łąki.

pola Ossy

Leśna droga na północ, którą wybiera szef, nie jest aż tak dobra, jak sugeruje mapa, ale da się nią iść. W dodatku pod jednym ze starych dębów zauważamy pochylony ze starości krzyż na niebieskim postumencie.

krzyż przy leśnej drodze (wszystkie informacje zatarte pod grubą warstwą farby)

Drga zamienia się w asfaltową. Idąc na północ nie mamy szans na cień, ale mężnie maszerujemy podziwiając kolejne dorodne drzewa.

w stronę Białaczowa

Pod koniec na drogę wpełza szlak piekielny, który prowadzi do Białaczowa. Już na granicy miasta zauważam ładną kapliczkę z polami w tle. Zaskoczyła mnie, bo mapa nie pokazuje tego typu obiektu. To, jak się potem dowiedziałam z sieci, włoska kapliczka maryjna z roku 1800. 

przydrożna kapliczka

I niech ona zamknie opowieść o Białaczowie. Może znów uda nam się tam kiedyś zajrzeć. A teraz żegnamy się z Białaczowem i sąsiadującymi z nim miejscowościami. 

przybliżona mapka trasy

PS Jeśli zastanawiacie się, dlaczego brak relacji z rezerwatu Białaczów, to wyjaśniam. Do rezerwatu nie wchodziliśmy, bo to miejsce dla przyrody, a nie turystów. A las tam tak gęsty, że robienie fotki z brzegu raczej bez sensu.

Zdjęcia – Edek i ja

4 komentarze:

  1. Ile tu kapliczek... w życiu nie byłem i raczej już nie będę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naliczyłam sześć. Co do przyszłości - nigdy nie wiemy, co nas czeka.

      Usuń
  2. Nieodmiennie ciekawe okolice. Na szczęście już rozpoczęliśmy poznawanie tamtych okolic i będziemy posuwać się coraz bardziej na północ - głównie rowerami, więc nie tak szczegółowo jak Wy. Ale też owocnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rower daje więcej możliwości podczas pokonywania trasy - dalej pojedziesz, ale pieszo można zajrzeć w różne trudno dostępne kąty. Co za coś. Grunt, to wyruszyć.

      Usuń