Kolega Ed zaplanował przyjemną jesienną trasę wśród pól
Sieradowic, Siekierna i Śniadki. Nawet mu się nie dziwię, bo ostatnio w grupie nastąpił
przesyt okolicami Starachowic i Wąchocka.
Wyruszamy więc z Podkonarza. Prowadzi nas przyjemna polna droga
w kierunku Sieradowic. Kiedy szliśmy nią wiosną ubiegłego roku, była zasypana różnymi
skorupami, teraz przeszkody zniknęły.
Droga przyzwoita, utwardzona. Tylko otaczające ją pastwiska puste. Sezon wypasu
już się skończył. Trawa wyjedzona do gołej ziemi ma szansę się zregenerować.
Przed grupą zadanie – dotrzeć do niebieskiego szlaku prowadzącego
przez rezerwat Sieradowska Góra. W roli prowadzącego dzielnie sobie radzi nasz
najmłodszy kolega – Łukasz. Będą z niego ludzie.
Szlak początkowo prowadzi asfaltową szosą. Jesienią taki
asfalt to nie problem. A w dodatku daje możliwość
podziwiania jesiennych pól. Delikatnie zielenią się oziminy, pola pod jare i ziemniaki
ładnie zaorane. A wszystko w złotych ramkach krzewów i drzew.
W rezerwacie cicho i spokojnie. Grzybów już brak, to i marsz bez przeszkód. Czasem w pobliżu ścieżki przewija się Świślina. Trzeba jednak
uważać, bo podłoże zasypane liśćmi może się okazać zdradliwe.
Po przekroczeniu Świśliny grupa kieruje się leśną dróżką na
skraj lasu niedaleko przysiółka Siekierna – Przedgrabie. I tu pola przyjemnie się
prezentują.
Asfaltowa droga prowadzi do kolejnej części Siekierna, która
nie wiedzieć czemu nazywa się Przedmieście. A miasta tu nie uświadczysz.
Dalej mamy widoki na pola Podkonarza. W tle majaczy Góra
Miejska.
A u podnóża Sieradowskiej w Sieradowicach Parcelach
niespodzianka. Zupełnie nieoczekiwanie spotykamy tam płytę, która od lat znajdowała
się na polance widokowej na stoku Góry Sieradowskiej. Ufundował ją w roku 1981 bodzentyński
regionalista, Antoni Waciński. Teraz płyta została przeniesiona na nowe miejsce.
Już z jej okolicy nie ma takich rozległych widoków, które niegdyś podziwiał
Żeromski. Ale znajduje się na terenie dawnego majątku Zalewskich, w którym
przebywał jako korepetytor. No i została odnowiona. Sami zobaczcie, jak było, a
jak jest.
Ostatni odcinek trasy to nasza ulubiona „krowia” droga. Teraz
pusta, można iść bez obaw, że spotkamy spore stadko. Warto czasem stanąć i popatrzeć
za siebie, żeby jeszcze raz zobaczyć Sieradowską.
I po wycieczce.
Zdjęcia – Edek i ja
(archiwalne)
x
Nowe miejsce płyty do kitu... foty fajne.
OdpowiedzUsuńDobrze, że ją uratowano. Z napisu na tablicy informacyjnej wynika, że właściciel terenu, gdzie dawniej była, nie zgodził się na jej dalszy pobyt. I koniec dyskusji.
UsuńDostaliśmy kilka wspomnień od kolegi:
OdpowiedzUsuńMoje wspomnienia.
Góra Sieradowska piękne z niej widoki.
Spaliśmy na Sieradowskiej, kiedy była jeszcze wiata, miejsce na ognisko, ławeczka, opodal w lesie źródełko oraz pamiątkowa tablica, wszystko ufundowane przez pana Wacińskiego.
Jak widać z tego miejsca pozostała nienaruszona tylko panorama.
Pozdrawiam - Wiesiek
P.S.
Nadal się zastanawiam odnośnie nazwy.
Dlaczego wieś Sieradowice a góra Sieradowska a nie Sieradowicka?
Ja pamiętam i domki i te wszystkie elementy, które potem stopniowo znikały. Szkoda, ale znajdowały się nie przy szlaku, mało kto o nich wiedział, a i teren prywatny. To się kiedyś tak musiało skończyć.
Nad nazwa góry też się zastanawiałam. Nadal nie mam odpowiedzi.
Ania
Ale fajny szlak! ta jesienna droga jarem i okolice - no szacuneczek i jeszcze ta płyta Żeromskiemu poświęcona.
OdpowiedzUsuńDrogę jarem bardzo lubimy, ale nie zawsze jest dostępna. Czasem jest tam zakaz wstępu, kiedy krowy przechodzą na pastwisko. O tej okolicy Żeromski pisał, że "piękny to krajobraz, wszystko takie kochane, że tylko patrzeć i patrzeć, i łzę ocierać, co się wyrywa z nieznanego tajnika radości". No to chodzimy popatrzeć.
Usuń