piątek, 11 listopada 2022

Listopadowy spacer

Jest chłodny poranek. Pociąg zatrzymuje się na stacji Starachowice Michałów. Nikt nie wsiada. Wysiadają dwie Anie, które dziarsko wyruszają po przygodę. Ścieżka nieco mokra – wiadomo, jesienią rosa utrzymuje się długo. Widoki zamglone. Poza tym cisza i spokój. 
 
przy ścieżce
 
Wkrótce do ścieżki dołącza czerwony szlak, a po prawej stronie wyłania się kusząca dróżka. Mam podejrzenie, że prowadzi ona w stronę Kamiennej. I tak jest. Rzeka wypływa malowniczym zakolem z zachodu i kieruje się dalej. Spokojna łyska nie zwraca na nas uwagi. 
 
Kamienna o poranku
 
Wracamy na zaplanowaną trasę. To znaczy przekraczamy most i ruchliwą szosę w okolicy Dziurowa. Po krótkim zastanowieniu wybieramy ścieżki na prawym brzegu rzeki. 
 
Kamienna widziana z mostu
 
Kamienna przedziera się tu przez szuwary, a potem szeroko rozlewa. Brzeg mocno obstawiony wędkarzami. Chyba ryby w tej okolicy głuche, bo z niektórymi łowiącymi nawet udaje się porozmawiać. Dowiadujemy się, jak tu pięknie o świcie, jakie zwyczaje mają bobry, kiedy je najlepiej obserwować i że łabędzi niewiele, ale są, a rybę to i dwudziestokilową udało się złowić. 
 
w szuwarach
 
żeremie na rzece (pułapka ortograficzna)
 

Na pogawędkach czas szybko mija i już przed nami kolejny most. Ten w Stykowie. Z niego widok na błękitny zalew. Nic, tylko przestrzeń – woda i niebo, a w dali dwaj wędkarze w swojej łupince. 
 
widok na most w Stykowie od strony rzeki
 
błękit i szarość zalewu
 

Przechodzimy na lewy brzeg Kamiennej. A tu nowoczesność w domu i zagrodzie, czyli solidna asfaltowa droga z wyłożonymi kostką chodnikami. Na szczęście można z tych luksusów czasem zejść na starą poczciwą trawę i trochę się zbliżyć do wody. 
 
jeszcze raz ten sam most, tym razem od strony zalewu
 
i zalew
 

Ale co tam woda, jak zbliża się główny punkt wycieczkowego programu, czyli spotkanie ze Skałami w Rudzie. Jedna z Ań zna je od dawna. Dla drugiej to pierwsze spotkanie. Trzeba więc ją solidnie oprowadzić wśród skałek. To piaskowce dolnotriasowe. Część z nich jest odsłonięta od strony drogi, część zażywa spokoju w lesie. Na niektórych uważne oko wypatrzy znaczek pomnika przyrody. 
 
ta skała zdaje się witać gości 
 
ta obserwuje intruzów z ukrycia
 

Odbywamy nieśpieszny spacer ścieżkami wśród skał, zachwycamy się ich kształtami i zmiennością wyglądu w zależności od punktu patrzenia na nie. Jedne wielkie i solidne, inne zdają się lewitować na zboczu wzgórza i człowiek się obawia, że lada moment spadną. 
 
blisko ściany
 
na razie nie spadła, ale kto wie... 
 
 
A i roślinność tu interesująca. Najbardziej nas fascynują brzozy, które mają dziwny zwyczaj wyrastania po kilka z jednego miejsca. Najciekawsza jest grupa czterech brzózek na jednej ze skał. Podobno te brzozy to lepsze swatki niż portale randkowe – jeśli jakaś panna usiądzie na skale pod nimi, wkrótce wyjdzie za mąż. 
 
niesforne pnie brzóz
 
pióropusz z paproci wieńczy skałę

porosty skalne
 

W pobliżu skałek można odpocząć na ławeczkach, skorzystać ze ścianki wspinaczkowej, parku linowego i innych atrakcji. Krótko mówiąc, warto się tam wybrać. Ale, zdaje się, powtarzam to przy okazji każdej relacji z tego miejsca. 
Z żalem rozstajemy się ze skałkami. Kontynuujemy nasz spacer nad zalewem. Na brzegu spotykamy mnóstwo wędkarzy, ale tu dominuje wędkowanie grupowe i nie ma z kim pogawędzić.  Zadowalamy się obserwowaniem okolicy. 
 
brzozy nad wodą
 
dąb na brzegu
 
prawdopodobnie najlepsza zatoczka do wędkowania

listopadowe maki

Mam jeszcze jeden punkt programu do zrealizowania. To odwiedziny nad „Małym Stawem” na granicy Brodów. Zaglądamy tam na chwilę. Na niewielkiej plaży trwa świąteczny piknik, przechodzimy więc na południowy brzeg, żeby nie przeszkadzać i stąd podziwmy staw i wodę, która wartkim nurtem wpływa do niego z dużego zalewu. 
 
Mały Staw
 
"dostawa" wody

Trasę kończymy na stacji w Brodach Iłżeckich, ale zanim przyjedzie pociąg, podchodzimy do figury Chrystusa Frasobliwego, która od dawna nas fascynuje. Tym razem postument nie jest zasłonięty roślinnością i możemy odcyfrować datę wystawienia figury – to rok 1840. 
 
Frasobliwy
 
I to już zdecydowanie koniec wycieczki. 
 
a to jej trasa
 
Zdjęcia tym razem tylko mojego wyrobu.

3 komentarze:

  1. Wędrując wielokrotnie przystawiałem ucho do napotkanych skałek, aby mi opowiedziały, co widziały i słyszały ze swego stałego miejsca pobytu przez minione epoki, a one nadal - milczą ja głaz.

    Pozdrawiam: Wiesiek

    W tym ich siła i mądrość.
    Pozdrawiam - Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale świetny teren - już takie mam od pewnego czasu zafiksowanie, że analizuję trasy pod kątem spacerów z Kudłaczem i wychodzi na to że psowaty miał by odlot z radości w takim miejscu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to najpiękniejsze i najbogatsze okolice. Masz tu i wodę i las, i wąwozy, lekkie wzniesienia też są, trzy skalne rezerwaty, zabytki techniki, niedaleko kościół z barokową drewnianą bramą. Cokolwiek wybierzesz, trafiasz na perełki.

      Usuń