poniedziałek, 21 listopada 2022

Trasa przygotowana przez mróz

Bez niego mielibyśmy sporo problemów. Z nim maszerowało się dziarsko po twardej nawierzchni, żadne podmokłe tereny nie były groźne. No i ranek nam przyozdobił szronem. 
 
zimowy kwiatek - ani chybi pasuje do kożucha
 
Wyruszamy ze wsi Wola Zagrodnia (mapa podaje inną nazwę, ale sprawdziłam na drogowskazie, wieś się właśnie tak nazywa, jak napisałam). Kolega Ed lekko ubrany zarządza ostry start na trasę. A ta prowadzi pod górę – zdobywamy Skłobską Górę (niby tylko 342 m n.p.m., ale przyjrzyjcie się mapie, jakie tam gęste poziomice – stromo jest). 
 
ruszyli z kopyta
 

były też i łagodne odcinki w partii szczytowej
 
Na podejściu ściągam kurtkę i własnym tempem wędruję mozolnie obserwując a to poskręcane sosny przy szlaku, a to głazy wśród drzew. 
 

sosny na Skłobskiej Górze
 
liście nie zdążyły pożółknąć, a już białe od mrozu
 
jedna z licznych piaskowcowych skał w okolicy szczytu

a na skałkach życie jak kosmos

Ukoronowaniem zdobywania Skłobskiej Góry jest krótki postój przy pomniku na miejscu bitwy stoczonej przez oddziały pułkownika Czachowskiego 22 kwietnia 1863 roku. Już  nie raz o tym obelisku i jego historii wspominałam, ale znów przypomnę, że w bitwie poległ  kapitan Stanisław Dobrogojski pochowany z honorami na cmentarzu w Niekłaniu. 
 
charakterystyczny obelisk powstały
z inicjatywy księdza Wiśniewskiego dla uczczenia zwycięskiej bitwy powstania styczniowego
 
Schodzimy ze szlaku i wędrujemy drogą, którą pamiętamy jako podmokłą i zarośniętą krzakami. W tej sytuacji współpraca z mrozem daje rewelacyjne efekty – spacerowym krokiem pokonujemy zamarznięte na grudę błoto i delikatnie stąpamy po powierzchni kałuż. Nikt nawet drobnej wpadki nie zaliczył. A chaszcze dziwnym trafem zniknęły. Podejrzewam, że droga została oczyszczona – szykuje się pewnie wycinka w okolicy. 
 

ostrożnie po lodzie
 
Kolejny odcinek trasy to już solidna bita droga. Taka bez atrakcji, tylko do marszu. No, bo przecież iść trzeba, żeby dojść do mety. 
 
przyjemna droga na zimowy dzień
 
ta by była jeszcze przyjemniejsza, ale nią nie szliśmy

światło w lesie
 

Docieramy do Antoniowa, tam wędrówka przez wieś i na jej skraju spotkanie z zielonym szlakiem. 
 
przydrożny krzyż w Antoniowie
 
Kolega Ed obiecuje stoliki na postój i rezerwat przyrody ze stosownymi tablicami informacyjnymi. 
Rezerwat jest na miejscu. Ale o stolikach i tablicach można zapomnieć, 4 lata temu (tu link) ich nie było, to i teraz brak. Ale las ładny. W jego liściastej części słońce przebija się łatwiej, wśród jodeł panuje mrok. 
 

w rezerwacie Podlesie
 
Strumyk przecinający ścieżkę i ogromna kałuża nadal na miejscu. Nie udało mi się jedynie spotkać jodełek zapamiętanych z poprzedniej wycieczki. Na pewno urosły i nie rozpoznałam ich. 
 
strumyk w rezerwacie
 
na szlaku już bez przeszkód
 

Zielony szlak znów łączy się z czerwonym, co nam mówi, że niedługo dotrzemy do Woli Zagrodniej, gdzie zakończymy naszą wyprawę. 
 
w Woli Zagrodniej
 
I po wycieczce. 
 
nasza trasa
 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja

7 komentarzy:

  1. Fajna trasa... gdy jest sucho.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, dawniej dawała nam nieźle w kość.

      Usuń
  2. A też czekam na mrozy, też - bo mam, kilka miejsc do spenetrowania w okolicach południowych stoków "Marcinki" a tam błota po kolana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to musisz poczekać na siarczyste mrozy. U nas wystarczyło minus 9, a i tak pod stopami lekko pękała skorupka. Szłam jako przedostatnia i obawiałam się, że grupa już nadwerężyła lód i ja mogę być pierwszą, co wpadnie. Udało się. Nawet ostatni nie wpadł.

      Usuń
    2. Zdecydowanie - ostatni raz byłem tam gdy spadło poniżej 20. Wtedy szło się świetnie.

      Usuń
  3. Jak miło w czeluściach internetu natrafić na aktywny blog :) W składzie 2 + pies też robimy sobie podobne rajdy, chociaż z uwagi na czworonoga z ich organizacją jest nieco więcej gimnastyki. No i lokalizacja tychże ciutkę bardziej na południe z racji miejsca zamieszkania. Z głupia frant napiszę: zapraszam do mnie na stronę. Może znajdzie tam pani inspirację na kolejne wojaże? ;) https://psiepodrozemaleiduze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny na blogu. Zapraszam nadal.
      Zajrzałam na razie króciutko na Pani blog i od razu widzę, że mamy wiele wspólnego. Nawet te same miejsca odwiedzamy. I każda z własnym spojrzeniem. Będę zaglądać z przyjemnością. Już kilka ciekawostek rzuciło mi się w oczy.

      Usuń