Wiele jest w naszym województwie Piekieł wszelakich – a to
skałki, a to wieś, a to znów jaskinia. Ja sama jestem właściwie „z Piekła
rodem”, bo wioseczka, z której pochodzę, była nazywana Piekło.
I w tym piekielnym bogactwie mamy jedno Piekiełko. Znajduje
się ono na skraju lasu niedaleko wsi Szkucin. Czyli Piekiełko Szkuckie. To
rezerwat przyrody. Jego chlubą są rozrzucone w grupach i pojedynczo skałki –
zlepieńce dolnojurajskie.
Można spacerować u ich podnóża, wdrapać się na górny poziom,
przyglądać się przedziwnej strukturze tych skałek.
Mniejsze lub większe drobiny żwiru są zlepione czerwonawym
spoiwem.
Z czasem porastają mchem i paprociami, co ukrywa ich oryginalną
budowę.
Skały tego typu nie
są twarde, łatwo poddają się działaniu erozji, stąd ich kształty, szczeliny.
Najważniejsze jednak jest to, że mimo swej kruchości i odosobnienia nie padły
ofiarą wandali, brak na nich napisów i śladów tras dla bulderowców.
Nie tylko skałki zachwycają w tym lesie. Jest tam
zadziwiająco dużo dorodnych dębów. Takich, co to pamiętają dziewiętnasty wiek.
Jeden z nich uznano za pomnikowy – to dąb Hubal. Podobno ma ponad 160 lat.
Trzeba przyznać, że kilka starych dębów umiera stojąc. Zostały po nich
zmurszałe pnie. Smutne to, ale naturalne w lesie. I takie właśnie lasy chciało
by się zostawić potomkom.
Opuszczamy rezerwat i wędrujemy na południe w kierunku
uroczyska Ormanicha.
Prowadzi nas czerwony szlak. Droga świetna. Leśna.
Z daleka dostrzegamy kolejny pomnikowy dąb.
To Wisieluch,
zwany także Dębem Śmierci. Jest starszy od Hubala – ma prawdopodobnie 250 lat.
Swą nazwę zawdzięcza historii z czasów powstania styczniowego.
W tej okolicy obozowali powstańcy pod wodzą Hipolita
Zawadzkiego. Rosjanie wysłali na nich dwa oddziały, z którymi Polacy stoczyli
dwie bitwy tego samego dnia – 21. kwietnia 1863 r. Schwytanych powstańców
Rosjanie podobno wieszali na tym dębie. Taka to okrutna historia.
Poległych w bitwie Polaków pochowano w zbiorowej mogile na
pobliskiej polanie. To Ormanicha właśnie. Już w wolnej Polsce Wanda i Władysław
Jankowscy „Na pamiątkę poległym w roku 1863” ufundowali nagrobek z żeliwnym
krzyżem.
Jest też w pobliżu pamiątkowy kamień wystawiony w roku 2000.
Opuszczamy polanę i wędrujemy dalej. Droga wije się, zmienia
kierunek, ale nie ginie. My jednak rozstajemy się ze szlakiem i wybieramy
solidną, prostą jak strzała drogę pożarową. Doprowadza nas do asfaltowej szosy
na skraju wsi Hucisko.
We wsi rzuca się w oczy hałda wśród pól. To hałda kopalni
glinki. Pamiętając, jak pył z tej glinki wybrudził nam obuwie na rudo podczas
wycieczki w okolicach Radoszyc, nie decydujemy się podejść bliżej. Wracamy w
czystych butach do domu.
Przyzwoita droga prowadząca trochę przez wieś, trochę na
skraju lasu prowadzi nas do punktu startu. Teraz to nasza meta.
Wita nas malutki czarny kociak. Trochę słabo pozuje,
próbujemy go zachęcić wabiąc pieszczotliwym „kici, kici”. Skutek – zza płotu wyłania
się kolejny kociak, potem jeszcze jeden i jeszcze kilka. Było ich chyba ze sześć
i tylko jeden czarno-biały, jak mamusia, która pilnowała gromadki.
Już by można zakończyć wycieczkę, ale w drodze do rezerwatu
zauważyłam w niewielkim oddaleniu od głównej szosy wzgórze z interesującymi
wychodniami. Trzeba tam zajrzeć. Okazuje się, że pod linią elektryczną
faktycznie jest niebrzydka grupa skałek. To ten sam typ zlepieńców, jak w
rezerwacie. Różnią się sposobem ustawienia. Mieszkańcy wystawili na ich
szczycie krzyż i kamień z religijną inskrypcją.
I teraz to już faktycznie koniec wycieczki.
Zdjęcia – Edek i ja
Wygląda na to że nie byłem w tych stronach,skałki piękne.
OdpowiedzUsuńTo już takie trochę dalsze okolice, to rzadko się tam bywa, albo wcale. A te skałki to tak trochę blok czekoladowy przypominają. I nastrój w lesie niesamowity przez te stare drzewa i pstrokate skały.
Usuńoj, by się tam zapuścił...
OdpowiedzUsuńWarto. Chociaż to nieduży rezerwat, to się szybko można z niego wydostać.
UsuńJeszcze celna uwaga kolegi Wieśka:
OdpowiedzUsuńRozmowa głazów (do pierwszego zdjęcia).
Słuchaj, mam świeżą wiadomość, tylko nie pękaj ze śmiechu!
" Ob. Wieś "
Tego lata naszej grupie wreszcie udało się odwiedzić Piekiełko Szkuckie. Muszę się zgodzić, że to niezwykle urzekające miejsce. Jednak tym, co najbardziej nas zaskoczyło w tamtejszych okolicach, była dawna żwirownia z posągiem Papieża. Na jego widok doznaliśmy szoku kulturowo-estetycznego, który trzymał już do końca trasy
OdpowiedzUsuńJak widać na ostatnich zdjęciach, byliśmy w tej żwirowni, ale zaoszczędzałam tego szoku czytelnikom bloga. Z tym, że nie wiedziałam, że to żwirownia.
UsuńNo i tydzień wcześniej byliśmy w spokojnej żwirowni z tym samym rodzajem skał w okolicy Lipy, miejsce nazywa się Księży Las.