…czyli poniedziałek po wstępnej niedzieli Wielkiego Postu A.D. 2023 w
Skaryszewie.
Może nie wszyscy wiedzą, że
historia Skaryszewa sięga 12. wieku i jest związana z zakonem Bożogrobców
(tak, to ci sami, którzy mieli główną siedzibę w Miechowie). Skaryszew był ich
własnością, swoje piętno odcisnęli na historii osady, późniejszego miasta. Ich
symbol, krzyż lotaryński, widnieje w herbie miasta. Jest również widoczny w
skaryszewskim kościele pod wezwaniem św. Jakuba Apostoła.
Kiedy patrzę na ten kościół i jestem w jego wnętrzu, mam
wielki żal do Jarosława Iwaszkiewicza, który tak go opisał: „... sam gmach kościelny, wysokim murem ogrodzony, niczym specjalnym się nie odznacza. Kościół jak
kościół, wewnątrz ma sklepienie barokowe, niski jest i ciemny, pełen chorągwi i
wiejskich ozdób papierowych, girland i kwiatów, ale nie ma żadnych dzieł
sztuki.”* Dziś widzę, że pisarz go nie docenił. Kościół jest naprawdę barokowy, jego budowę ukończono w roku 1701. Ma rzeczywiście
ciemne, ale piękne barokowe wnętrze. Dawne papierowe ozdoby już nie
przysłaniają zabytkowych ołtarzy z tamtej epoki, pociemniałych obrazów i cichej kaplicy Matki Bożej Pokoju, Pani
Skaryszewskiej.
barokowy ołtarz główny z obrazem przedstawiającym patrona kościoła, nad obrazem krzyż lotaryński Bożogrobców
Ale to nie kościół jest tego dnia naszym głównym celem.
Podążamy śladem tradycji zapoczątkowanej w roku 1633, kiedy to król Władysław
IV nadał miastu przywilej organizowania jarmarku ruchomego w każdy najbliższy
poniedziałek po wstępnej (czyli pierwszej) niedzieli Wielkiego Postu. Ów
jarmark przekształcił się w chyba najsłynniejszy targ koński w Polsce – Skaryszewki
Jarmark Koński WSTĘPY.
Na jarmark zjechało się setki ludzi. Wszyscy podążają tak
zwaną Aleją Twórców Ludowych (to ulice Mickiewicza i Partyzantów) ku miejscom prezentacji koni. Zanim jednak spotkamy najważniejszych
bohaterów święta (ten jarmark to prawdziwe święto miasta), zatrzymajmy się przy
kilku straganach z rękodziełem artystycznym.
No i wreszcie udaje się dotrzeć do bram miejskiego
targowiska, gdzie od rana trwa prezentacja koni. Bądźmy obiektywni, nie tylko
prezentacja, sprzedaż i zakup również. Trzeba mieć zasobny portfel, aby opuścić
targowisko z pięknym ogierem lub klaczą. A konie są niesamowite – czasem pytamy
właścicieli o nazwę rasy – tyle ich jest, że nie sposób zapamiętać. Prezentują
się polskie konie zimnokrwiste, konie małopolskie, wielkopolskie, perszerony i
nawet kucyki. Perszerony są tak potężne i silne, że pewnie żadnego ładunku się
nie wystraszą.
Jedne stoją spokojnie, inne się wiercą, prychają lub rżą.
Ale nie są niebezpieczne dla zwiedzających – oprócz kupców przechodzi tu
mnóstwo takich gapiów jak ja, nawet dzieci i wszyscy oglądają konie bez
problemów. Ja bym tylko nie ryzykowała używania flesza, bo to by jednak mogło
wystraszyć konie i mieć przykre następstwa.
Odpocznijmy od podziwiania zwierząt i zobaczmy, jakie
wyposażenie dla nich można nabyć na jarmarku. Wszystko cieszy oczy żywymi
kolorami, wabi zapachem świeżo wyprawionej skóry. Są nawet bryczki.
W końcu udaje nam się przedrzeć przez tłum w pobliże
skaryszewskiego cmentarza. To jedna z najstarszych polskich nekropolii,
założona w roku 1798. Oglądamy zabytkowe nagrobki z 19. wieku, ale nie zatrzymujemy
się tu na długo, bo chcemy obejrzeć jeszcze jedną atrakcję Wstępów.
Na parkingu obok cmentarza trwa prezentacja koni
hodowlanych. Jeszcze przed jej rozpoczęciem widzimy, jak są staranie
przygotowywane – czesane, wręcz fryzowane. Ich wspaniałe grzywy i długie ogony
będą się pięknie rozwiewać w biegu.
licznie zgromadzona publiczność (nie było łatwo się wcisnąć, żeby zrobić zdjęcia - korzystałam z mikrego wzrostu i z niewinną minką wpychałam się przed postawnych facetów)
Nie jest łatwo zapanować nad takim ważącym
kilkaset kilogramów ogierem, a jednak można go okiełznać. Jednym, nadzwyczaj
spokojnym ardenem, opiekuje się drobna dziewczyna. Koń bez mrugnięcia wykonuje
każde jej polecenie. Inne trochę kapryszą, ale też elegancko kłusują po placu.
młodzi chłopcy podśmiewali się z tego ardena, że ciapa, ale bardziej doświadczeni szybko im wyjaśnili, że to koń o spokojnym charakterze
Kiedy tak się spaceruje, ogląda, a czasem marznie, warto coś
przekąsić. Zobaczcie, czym kusił skaryszewski jarmark.
zdjęcie zrobione na początku jarmarku, kiedy wracałyśmy, na stole zostały tylko pojedyncze ćwiartki chleba i okruchy
Czy to wszystko? Ależ skąd! W pobliżu rynku rozłożyła się w
bocznej uliczce estrada, na której występują zespoły folklorystyczne, a uliczny grajek dodaje każdemu
przechodniowi uśmiechu i radości.
Na zakończenie jeszcze kilka koników. Na pewno nie tak
potężnych, jak te oglądane wcześniej, ale zabawnych i łatwiejszych do zabrania
do domu.
I po wycieczce.
Zdjęcia – Teresa i ja
*J. Iwaszkiewicz „Kościół w Skaryszewie”
Piękne konie. Wydaje mi się , że byłam w tym miejscu. Nie na targach końskich ale na innym , letnim jarmarku. Poznaję kościół. Mogłam Cię poprosić o kupno palmy.
OdpowiedzUsuńKto mógł przewidzieć, że z targu końskiego można przywieźć palmę? Ja kupiłam drewnianą łyżkę. A jeden z kupców chciał mi sprzedać dorodnego siwka - oparłam się pokusie.
UsuńA ile za konia , jak smakowała konina? - pomysł wycieczki przedni.
OdpowiedzUsuńPierwsze pytanie do sprzedających. Konina to nie tren targ, tu same okazy hodowlane.
Usuń