Kolega Ed zaplanował na niedzielę przejście w okolicach
Skarżyska. Trasa nie jest normalnie trudna, ale po świeżych opadach śniegu
mogła sprawić trochę problemów. Nikt z uczestników się jednak nie poddał, ba
nawet nie było narzekających (wiadomo, ja leczyłam przeziębienie w domu, to kto
miał narzekać…)
Dodatkową atrakcją trasy była świeża dostawa śnieżnego
puchu. Dodawała ona malowniczości lasowi.
Koledzy wędrowali początkowo żółtym szlakiem do bitej drogi
leśnej, z której przeszli znów na szlak, a potem na kolejną równie solidną drogę
w kierunku zalewu Bernatka.
Sam zalew zimą nie zachwyca na zdjęciach, bo go po prostu
nie widać spod śnieżnej pokrywy. No, może gdyby słońce świeciło…
Ostatni fragment trasy przed miastem prowadził uroczą leśną
ścieżką. Taką ścieżynę to i przydeptywać miło.
Krążą słuchy, że ktoś się na tej trasie wywrócił. Ale obyło
się lekkim potłuczeniem. Grupa domaga się kolejnych wypraw w śnieg.
Zdjęcia – Zosia i Edek
Spore wyzwanie nagradza satysfakcja...
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę - wszyscy zadowoleni. Czego chcieć więcej?
UsuńNa pierwszym zdjęciu widzę ukłon przed wejściem na zimowe łono natury.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Wiesiek
O, gdyby tak każdy wchodząc do lasu musiał mu się pokłonić, to i lasów by więcej zostało. A tak, to zdjęcie "drogi doktorskiej" pokazuje, jak jest.
Ania