Pozornie raczej nic nowego. Zamek Szydłowieckich i
Radziwiłłów nadal znajduje się na sztucznej wyspie w otoczeniu wody i parku.
Kaczki drepcą i pływają tam, gdzie zawsze.
a tu południowa
Drzewa, jeszcze niedawno jesiennie złote, tracą lub straciły liście. Ot, zwykły listopadowy poranek.
Drzewa, jeszcze niedawno jesiennie złote, tracą lub straciły liście. Ot, zwykły listopadowy poranek.
Kiedy już napatrzyłam się na zamek i park, postanowiłam
zajrzeć do środka.
najsłynniejszy portal barokowy z herbami, m.in. Radziwiłłów i Odrowążów, ale najpierw skorzystałam z innego wejścia, mniej spektakularnego
Tym razem wybrałam miejsce, które pojawiło się oficjalnie
kilka dni wcześniej. To Muzeum Miasta Szydłowca. Działa ono pod egidą
Szydłowieckiego Centrum Kultury – Zamek i zostało przekształcone z Pracowni
Historii Szydłowca. Nigdy jeszcze nie zaglądałam do Pracowni, ale Muzeum
zamierzam zwiedzić.
Po wystawie stałej oprowadza jedna z pracownic muzeum.
Poznajemy historię miasta, jego mieszkańców. To oni przekazali swoje rodzinne
pamiątki, które teraz opowiadają o życiu ich samych i ich przodków. Znajdziemy
tu i nawiązanie do górniczej historii miasta, i wiejskie sprzęty, i
małomiasteczkowe eksponaty, i nawet narty. Ekspozycja prezentuje i czasy wojny
i odwołuje się do losów szydłowieckich Żydów. Co ciekawe, to ekspozycja stała,
ale nie skostniała, bo wciąż pojawiają się tu nowe dary. Warto więc zaglądać
częściej, żeby porównać, co się zmieniło.
Zwiedzam też dawną zamkową kaplicę. Tu zafascynowały mnie
architektoniczne ciekawostki, zwłaszcza sklepienie kopuły. Zauważyłam ciekawą
rzeźbę w rogu kaplicy. To „Człowiek – katedra” Pawła Witkowskiego. Kto uważnie
czyta wpisy, ten zaraz się zorientuje, że jest on autorem płaskorzeźb Drogi
Krzyżowej w Tumlinie, którą czasem odwiedzamy na wycieczkach.
W jednej z sal muzeum umieszczono wystawę „Mazowsze w
spódnicy” przygotowaną przez Muzeum Domków, Lalek, Gier i Zabawek w Warszawie.
To wystawa objazdowa, która podróżuje po terenie województwa i świetnie, że
trafiła do Szydłowca. Prezentowane tu są
lalki artystyczne wykonane w różnych technikach przez 15 artystek.
Lalki przedstawiają nie przypadkowe kobiety, a panie zasłużone w
różnych dziedzinach nauki, sztuki, sportu, życia społecznego. Na zdjęciach zaprezentuję
kilka z nich, ale warto obejrzeć całą wystawę i poznać je, choć to
zapewne nie wszystkie, które powinny się tu znaleźć, bo ważnych kobiet było na
Mazowszu o wiele więcej.
Irena Sendlerowa - Sprawiedliwa wśród Narodów Świata, uratowała od zagłady ponad 2 tysiące żydowskich dzieci
Halina Konopacka - dyskobolka, zdobywczyni pierwszego złotego medalu olimpijskiego dla Polski na IO w Amsterdamie
Michalina Chełmońska - Szczepkowska, moja bratnia dusza - nauczycielka języka polskiego, niemieckiego i rosyjskiego, poetka
Zauważyliście, że panie siedzą na doskonale pasujących do
epoki fotelach, mają różnorodne dodatki – atrybuty swojej działalności. Te
obiekty są dziełem koneckiego artysty, Macieja Sztolcmana.
na eleganckim fotelu przedwojenna gwiazda filmowa Mira Zimińska - Sygietyńska, po wojnie współzałożycielka i wieloletnia dyrektorka zespołu Mazowsze
W szydłowieckim zamku powstała jeszcze jedna instytucja
kultury. To Galeria S, która chwilowo mieści się na piętrze w salach, gdzie
zwykle bywamy na koncertach.
Działalność galerii inauguruje wystawa „Format
maksymalny A4” prezentująca prace wielu artystów wykonane w różnych technikach.
Znajdziemy tam rzeźbę, prace malarskie, instalacje artystyczne. Dla każdego
coś, co może przyciągnąć jego uwagę.
Eksponaty są swobodnie rozmieszczone w
galerii, można podejść, przyjrzeć się uważnie, sfotografować, porozmawiać z
kuratorką galerii, panią Martą Łabęcką.
Pani Łabęcka ma jeszcze jedną niespodziankę dla
zwiedzających. W saloniku Anny z Zamoyskich Sapieżyny można obejrzeć film związany z działalnością Fundacji Peonia
im. Ludwika Młokosiewicza - „Czerwona Ziemia” prezentujący w
sposób poetycki okolice wsi Omięcin, pracę wiejskich kobiet. Nietrudno się
domyślić, że po jego obejrzeniu zostałam zaintrygowana postacią patrona fundacji – badacza
przyrody Kaukazu, nazwaną jego nazwiskiem peonią i samym Omięcinem.
I tu już chyba pora zakończyć spotkanie z Szydłowcem i jego
ciekawostkami. Wszystko wskazuje na to, że jest tam po co wracać, bo na pewno
znów coś nowego się pojawi.
PS Wystawy potrwają jeszcze do końca grudnia (format) i do
końca stycznia (lalki). Może znajdziecie czas na ich obejrzenie.
Zdjęcia mojego wyrobu
Ciekawe zbiory...
OdpowiedzUsuńSama byłam mile zaskoczona. No i w jakich wnętrzach!
Usuń